Przed oknami niezwykły obraz - jak okiem sięgnąć las, porastający zbocze góry. To południowy stok, a więc przez większość dnia drzewa są skąpane w słońcu. Wokół cisza, żadnych domów. Do najbliższych sąsiadów daleko.
- Właśnie o to nam chodziło - mówią gospodarze. - Osiedlając się tu, na Podkarpaciu, chcieliśmy, by otaczała nas wyłącznie przyroda. Kochamy naturę i przestrzeń. Chcieliśmy czuć tę przestrzeń, mieć ją nie tylko za oknami, ale i we wnętrzach. Jeśli więc nowy dom, to duży, z oddechem, postanowiliśmy.
Dom z oddechem, nie tylko przestronny i wygodny - z łazienką i garderobą przy każdym pokoju, z ogrodem zimowym i z rozbudowaną strefą SPA, czyli z sauną, jacuzzi i krytym basenem - ale też nietuzinkowy, mający interesującą nowoczesną bryłę i piękne, luksusowe wnętrza. Zadanie zaprojektowania takiej siedziby marzeń otrzymał częstochowski architekt Maciej Janeczek.
- Powierzyliśmy mu nie tylko projekt architektoniczny, ale i urządzenie wnętrz - opowiada pani domu. - Co wcale nie znaczy, że w tym ostatnim nie braliśmy udziału. Wręcz przeciwnie! Na każdym kroku włączaliśmy się do akcji i ściśle współpracowaliśmy z projektantem. My wiedzieliśmy, czego chcemy, a on wiedział, jak to ułożyć w zgrabną całość. Raz tylko się zdarzyło, że podjęłam decyzję wbrew jego sugestiom. Otóż pan Maciej zaproponował na parterze podłogę drewnianą, a ja się uparłam na płytki. Drewno jest ciepłe i piękne, uznałam, za to płytki stanowczo praktyczniejsze. Życie pokazało, że miałam rację. Nie muszę sprawdzać, czy po wizycie gości nie zostały na podłodze ślady szpilek, jest mi obojętne, ile razy i w jakim tempie przemkną po salonie nasze psy. A płytki Versace, które ostatecznie zastąpiły planowane drewno, pasują do każdej strefy parteru.
Zgodnie z życzeniem właścicieli we wnętrzach królują biel i czerń, lekko tylko przełamane ciepłym beżem czy odrobiną złota. Klasyczne, eleganckie barwy plus - od salonu po łazienki - istny karnawał designu z najwyższej półki: Roberto Cavalli, Versace, Fendi, Lamborghini...
- Oboje z mężem jesteśmy wielbicielami włoskiego designu - wyjaśnia pani domu. - Mnie od zawsze zachwycały przede wszystkim projekty Cavalliego. Są nowoczesne, a zarazem mają w sobie wyraźną klasyczną nutę. Tymczasem my chcieliśmy mieć wnętrza zdecydowanie nowoczesne, ale jednocześnie pozbawione surowości, która często idzie z nowoczesnością w parze. Sprzęty Cavalliego, zarówno meble, jak i lampy czy lustra, idealnie do tej wizji pasowały, dlatego właśnie ich mamy najwięcej. Ale w miejscu tak reprezentacyjnym jak salon stanęła kanapa i stolik Lamborghini. To już ukłon w stronę zainteresowań mojego męża, zapalonego wielbiciela motoryzacji.
Jeszcze przed rozpoczęciem budowy domu gospodarze wypatrywali rzeczy i rozwiązań, które chcieliby mieć u siebie. Pole do poszukiwań mieli ogromne, bowiem z racji wykonywanego zawodu oboje często bywają we Włoszech na targach wnętrzarskich.
- W ten sposób, niejako przy okazji, udało nam się wytropić sporo ciekawych sprzętów - opowiadają. - Przykład pierwszy z brzegu: stół w jadalni, wyjątkowy, taki, który nie tylko blat, ale i nogi ma z kryształu, znalazłam właśnie na mediolańskich targach - mówi pani domu. - Albo urządzenie kuchni: to w ogromnej mierze efekt naszych wizyt na targach EuroCucina. Odkryliśmy tam sporo fajnych rzeczy, które świetnie zagrały w naszej kuchni. Notabene realizację jej projektu zawdzięczamy włoskiej firmie Valcucine, która jako jedyna w Europie (!) podjęła się tego zadania. Za to efektowny okap nad wyspą, prosty, ale dekoracyjnie podświetlony, zrobiła dla nas na zamówienie polska firma Ciarko.
Dom jest urządzony perfekcyjnie, bowiem dla gospodarzy istotny był każdy detal - i elektryczne rozsuwanie zasłon, bo te w salonie mają prawie 7 m wysokości, i rolety, które zatrzymują 80 procent wpadającego z zewnątrz światła, ale nie ograniczają widoczności od środka, i wreszcie grzejniki, które udało się idealnie dopasować do designersko wyposażonych łazienek.
- W całym domu mamy zamontowane w podłodze grzejniki konwektorowe i praktycznie ich nie widać. Te wiszące na ścianie zainstalowaliśmy tylko w łazienkach. Są potrzebne choćby po to, żeby można było szybko wysuszyć ręczniki - tłumaczą gospodarze. - Wybór architektów padł na grzejniki VASCO NIVA, model, który jest obecny i nieobecny jednocześnie. Spełnia swoje zadanie, ale nigdzie nie zakłóca harmonii. Pasuje nawet do wyrafinowanych sprzętów Cavalliego. Przykładem nasza łazienka.
Projekt Macieja Janeczka i Klaudii Szklarczyk z pracowni Maciej Janeczek Architekt doceniło jury VIII edycji konkursu VASCO Integracja, wręczając jego twórcom wyróżnienie w kategorii Projektów Zrealizowanych.