Wyzwania związane z renowacją stuletniego domu
Na obrzeżach Zurychu leży osiedle domów jedno- i dwurodzinnych. Jeden z nich wybudowany w latach 20. XX wieku dla miejscowych urzędników pocztowych dziś należy do młodego małżeństwa. Zanim stali się oni oficjalnymi właścicielami tej posiadłości, wynajmowali ją aż osiem lat. To właśnie rok pandemii obudził w nich chęć zmian.
Po pomoc w renowacji starego budynku zwrócili się do doświadczonej architektki Anny Jach. Oczekiwania były spore! Właścicielom zależało na optycznym powiększeniu przestrzeni, zastosowaniu funkcjonalnych rozwiązań, a przede wszystkim obcowaniu z naturą.
- Chcieliśmy mieć bezpośredni dostępu do ogrodu oraz wizualne połączenie z otaczającą nas przyrodą - mówi pani domu. Zadanie nie należało do najprostszych, bowiem stare budownictwo dało się we znaki. Odważna decyzja o wyburzeniu dużego otworu w fasadzie pomiędzy kuchnią a ogrodem poskutkowała powstałymi wokół pęknięciami, które wzmocniono specjalnymi podciągami stalowymi.
- Najbardziej wymagającą częścią renowacji była statyka. Powstałe pęknięcia były stale monitorowane - wspomina architektka. Projektantka musiała zmierzyć się również z niezagospodarowanym dotychczas ogrodem, który mimo swojej niewielkiej powierzchni, teren obfitował w liczne nierówności.
Anna Jach postanowiła jednak przekuć ten problem w atut i za zgodą właścicieli stworzyła wspaniały, dwupoziomowy taras. Podzieliła go na dwie części: mniejszą - wypoczynkową i większą - jadalnianą. Od tej pory właściciele mieszkania zyskali dodatkową przestrzeń, która dzień w dzień towarzyszyła im przy porannej kawie.
- Teraz taras służy nam każdego dnia aż do końca października! Właściwie stał się miejscem urlopu dla całej rodziny - relacjonuje właścicielka, zerkając z uśmiechem na swojego czworonożnego przyjaciela.
Wnętrze w duńskim stylu z elementami vintage
Całkowitej metamorfozie poddano także wnętrze niewielkiego bliźniaka. Duża kuchnia z jadalnią, która dotychczas służyła za domowe biuro, dziś w naturalny sposób łączy się z przytulnym salonem za pomocą dużego otworu ściennego.
- Choć jest to naprawdę mały dom, dziś da się w nim odczuć wrażenie przestrzenności - opowiada z nieukrywaną dumą właścicielka. Annie Jach udało się zachować klimat starego mieszkania także w środku poprzez odnowienie na pozór nieprzydatnych już elementów poprzedniego wystroju. Całkowitej metamorfozie została poddana boazeria oraz grzejniki nadające wnętrzu klimatu vintage.
Wnętrze zostało wyposażone w klasyki designu w neutralnych kolorach. - Poprzez wybór konkretnych mebli chciałam podkreślić ciepło tego domu. Paleta kolorystyczna surowego dębu i subtelnych odcieni szarości jest jednocześnie przytulna i nowoczesna - opowiada projektantka zadowolona z efektu końcowego projektu.