W pracy spędzamy osiem godzin dziennie, jeśli nie więcej. Otoczenie biurowe staje się zatem niemal tak samo ważne, jak domowe. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Robert Propst, tworząc przełomowy system mebli Action Office - dziś uznawany za jeden z najdonioślejszych projektów minionego stulecia.
W filmie "Garsoniera" z 1960 r. bohater grany przez Jacka Lemona pracuje w wielkim biurze przypominającym hangar. Całą przestrzeń wypełniają tam jednakowe, tradycyjne biurka ciągnące się w nieskończonych rzędach. W takich warunkach nie było mowy o jakiejkolwiek prywatności, ani też kreatywności. Niestety to nie była filmowa fikcja a rzeczywistość - tak w latach 60. wyglądała większość amerykańskich biur.
Robert Propst, prezes Herman Miller Research Corporation - badawczej jednostki wpływowego amerykańskiego producenta mebli - określił takie biura jako "nieużytki". Zauważył, że wbrew pozorom otwarta przestrzeń zmniejszała komunikację między pracownikami, zwiększając między nimi dystans.
- Współczesne biura duszą witalność, blokują talenty, uniemożliwiają realizację. To codzienna scena dla niespełnionych intencji i wysiłków - grzmiał Propst, który postanowił to zmienić. Stworzenie bardziej humanitarnych miejsc pracy stało się jego projektem życia, na który poświęcił kolejnych osiem lat. Zaczął pracę nad system mebli, który zapewniłby komfort, stymulował i stwarzał poczucie prywatności. W projektowaniu pomagał mu m.in. słynny designer George Nelson.
Obaj twórcy, po czterech latach badań i poszukiwań, w 1964 roku zaprezentowali system Action Office - pierwszy na świecie otwarty system mebli biurowych. Składał się on z kilku elementów, które mogły być dowolnie łączone w zależności od potrzeb, m.in. biurka i obszarów roboczych o różnej wysokości. Jednak całość okazała się droga, trudna do zmontowania i nieodpowiednia dla dużych korporacji. Pomimo niedostatków George Nelson zdobył Alcoa Award za projekty poszczególnych elementów, w tym biurka. Niemniej niska sprzedaż spowodowała, że obaj projektanci musieli wrócić do deski kreślarskiej.
Wyrolowane biurko Efektowne biurko Nelsona z pierwszej edycji Action Office zdobyło uznanie znawców designu, ale dla powszechnego użytku okazało się za drogie. Mimo to mebel zaliczył kilka występów na wielkim ekranie m.in. w "Odysei kosmicznej" Stanleya Kubricka. |
Współpraca nie układa się jednak już tak dobrze, jak za pierwszym razem. Po licznych kłótniach i sporach Nelson porzucił projekt. Od tamtego momentu Propst samodzielnie rozwijał koncept Action Office, przedkładając funkcjonalność ponad styl. Drugą wersję oparł o mobilną ściankę definiującą przestrzeń. Miała ona wspierać liczne elementy umeblowania - półki, regał, biurko, etc.
Komponenty systemu były wymienne, standardowe i proste w montażu. Co ważniejsze, były wysoce elastyczne, co pozwalało na wprowadzanie modyfikacji w zależności od zmieniających się potrzeb. Projekt Propsta trafił na rynek w 1968 roku i osiągnął bezprecedensowy sukces. W mgnieniu oka zmienił wygląd miejsc pracy na całym świecie, tak samo jak firmę Herman Miller, a razem z nią cały przemysł meblarski, który zaczął produkować rozliczne kopie.
Mimo to George Nelson zdystansował się od wszelkich z nim związków. Wysłał nawet list do wiceprezesa firmy Herman Miller, w którym stwierdził, że system ma "dehumanizacyjny wpływ na środowisko pracy". Być może przemawiało przez niego rozgoryczenie po tym, jak wycofano z produkcji meble, które zaprojektował do pierwszej wersji Action Office. Tymczasem druga edycja jest produkowana do dziś. Projekt trafił nawet do kolekcji muzeum MoMA w Nowym Jorku, a w 1985 roku Światowy Kongres Designu uhonorował go tytułem "Najbardziej doniosłego projektu powstałego od 1960 roku".
Choć oryginalny projekt Propsta okazał się przełomem, to on sam niesłusznie został nazwany "ojcem kubików". Systemy biurowe jego pomysłu zaczęły być tak modyfikowane, aby zmieścić możliwie wielu pracowników na przestrzeni biura. Propst opisał takie postępowanie jako "monolityczne szaleństwo". On chciał zwrócić pracownikom wielkich korporacji prywatność, indywidualizm i komfort, czego nie mieli w niekończących się, otwartych przestrzeniach. Jego w pełni humanitarna filozofia została wypaczona i sprowadzona do bezdusznych form. Oryginalny projekt Action Office daleki jest od tego i wciąż można go nabyć, aby poprawić jakość swojej pracy, a tym samym i życia.
tekst: Anna Oporska;
zdjęcia: Herman Miller