- Czy to żart? - to jedno z najczęściej zadawanych pytań na widok prac Sebastiana Errazuriza. Są ekscentryczne i prowokujące, ale nie ma w nich nic śmiesznego. To design przez wielkie D.
Biurko Narcyza Mebel ten powstał z inspiracji obrazem Caravaggia przedstawiającym mitologicznego Narcyza wpatrującego się w swoje odbicie w tafli jeziora. |
Sebastian Errazuriz urodził się w 1977 roku w Chile, wychował w Londynie, a studia w zakresie designu ukończył w Santiago oraz w Nowym Jorku. W tym ostatnim mieście osiadł na stałe i założył pracownię. Mimo młodego wieku może się pochwalić zapierającą dech w piersiach listą osiągnięć. W 2006 roku został drugim w historii żyjącym artystą z Ameryki Południowej, którego prace były wystawiane przez dom aukcyjny Sotheby’s w ramach prestiżowej aukcji Important Twentieth Century Design.
Rok później Sebastian Errazuriz został wskazany przez I.D. Magazine jako jeden z najlepszych wschodzących projektantów na świecie. W 2010 roku otrzymał tytuł Chilijskiego Designera Roku, a w zeszłym roku zorganizowano mu wielką retrospektywną wystawę w Carnegie Museum of Art. Dziś jego prace są wystawiane na całym świecie wśród projektów największych designerów globu. Pisały o nim takie gazety jak The New York Times, The Financial Times a nawet The Wall Street Journal. Czy można chcieć czegoś więcej?
Sebastian Errazuriz zdecydowanie zasłużył na rozgłos, jakim się cieszy. Jego twórczość skłania do redefinicji tego, czym jest współczesny design.
- Projektowanie zwyczajnie ładnych krzeseł nie ma sensu. Można przecież dodać symboliczne znaczenie bądź element rzeźbiarski, aby stworzyć produkt z dodatkową wartością - przekonuje artysta. Jego prace są zawsze oryginalne i zdumiewające, zapraszają widza do ponownego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. Jak do tego doszedł?
Sebastian Errazuriz - projektant wyjątkowy
Przygodę z projektowaniem Sebastian Errazuriz zaczął bardzo wcześnie. Jego ojciec był nauczycielem sztuki i zachęcał syna, żeby uwieczniał to, co widzi.
- Zaczynałem od prostych rzeczy. Wtedy odkryłem, że mogę w nich dokonywać małych zmian, które czynią wielką różnicę - wspomina projektant. Już wtedy dla Errazuriza najważniejsze były nie rzeczy same w sobie, ale idee. - Możemy sprzedawać i kupować idee - przekonuje. Żeby tego dowieść spakował, wystawiał i sprzedawał Nic. Owo pięknie opakowane Nic kosztowało 5 dolarów.
Dziś Nic jest przedmiotem kolekcjonerskim i jest dość drogie. Kiedy projektant został konsultantem kampanii wyborczej kandydata na prezydenta swojego kraju, ten miał mu powiedzieć - To będzie musiało być coś widocznego, panie Errazuriz.
Projektant odpowiedział - W zeszłym roku sprzedałem tysiąc sztuk Niczego za pięć dolarów każda. Jestem pewien, że będę także w stanie zrobić coś dla pańskiej kampanii. Tak niekonwencjonalne, a jednocześnie pełne humoru i autoironii podejście, czyni go projektantem wyjątkowym.
Dynamiczna komoda Projektant określa ten mebel jako funkcjonalną rzeźbę. Każdy element konstrukcyjny jest ruchomy i całość może tworzyć rzeźbiarskie struktury. |
Nie ma w Chile bardziej znanego artysty niż Sebastian Errazuriz
Warto dodać, że Errazuriz w swojej pracy chętnie podejmuje także zagadnienia społeczne. W 2006 roku wynajął na tydzień narodowy stadion Chile w Santiago. W czasach reżimu Augusta Pinocheta obiekt ten służył jako obóz koncentracyjny. Straciło tam życie tysiące osób.
Rozśpiewany żyrandol Tradycyjny kryształowy żyrandol uzupełniony pięćdziesięcioma wypchanymi, kolorowymi ptaszkami. Stanowią one barwny kontrapunkt dla zimnego kryształu. |
Projektant był zaniepokojony, że ten fakt został wypchnięty z publicznej świadomości, a na stadionie nie ma chociażby tablicy upamiętniającej ofiary. Po trzech latach starań Sebastianowi udało się wynająć cały stadion. Posadził na środku drzewo i przekonał narodową drużynę Chile, aby rozegrała na takim boisku mecz. Obiekt był wypełniony po brzegi, a cała akcja spowodowała, że dziś nie ma w Chile bardziej znanego artysty niż Sebastian Errazuriz.
Temat śmierci w pracach Sebastiana Errazuriza
Swoje zainteresowanie tematami traumy i śmierci tłumaczy wspomnieniami z dzieciństwa. Jego wujek chorował na cukrzycę typu pierwszego. Był artystą i wiódł życie wolnego ducha, pełne pasji, jednak bez specjalnej dbałości o zdrowie, przez co zmarł młodo.
- Kiedy byłem mały moja rodzina stwierdziła, że przypominam wujka, bo mam buntowniczą naturę i artystyczne zdolności. Być może dlatego, że wciąż byłem porównywany do zmarłej osoby wiedziałem, że życie jest krótkie i każdy miniony rok, to rok mniej tych, które mamy do przeżycia. Jako dziecko patrzyłem na wszystko, jakby było ostatnią rzeczą, którą robię - wspomina. Pasja i zaangażowanie pozwalają mu lepiej zrozumieć otaczającą rzeczywistość i udowodnić, że wszystko można zrobić nieco inaczej i być może nieco lepiej.
Z niecierpliwością czekamy na więcej.