Charlotte Perriand była odważna, pracowita i niezwykle kreatywna. Na sławie jej nie zależało. W końcu jednak przyszła i ta.
Choć zawodowo była aktywna przez ponad 70 lat, a projekty realizowała na całym świecie - nie tylko w rodzimej Francji, Anglii czy Szwajcarii, ale także w Brazylii, Japonii, Nowej Gwinei i Wietnamie, do panteonu światowego designu trafiła późno. Stało się to dopiero za sprawą dwóch wielkich wystaw – w 1985 roku w paryskim Musée des Arts-Décoratifs i 1998 roku w londyńskim Design Museum. A przecież kariera projektantki nabrała rozpędu już pod koniec lat 20. XX wieku.
Metalowy szkielet i wysokiej jakości skóra to awangarda w wydaniu de luxe. Fotel LC2 powstał 1928 roku i jest sygnowany przez team: Perriand, Corbusier i Jeanneret. |
Spiritus movens był słynny Le Corbusier, którego ideą mieszkania jako maszyny do mieszkania Perriand była wprost zachwycona. Jednak praca z nim miała również drugą stronę medalu. Awangardowy wizjoner rzucał bowiem ogromny cień na wszystkich, których miał pod swoimi skrzydłami. Również na Charlotte Perriand, choć przebojowości jej nie brakowało. Do jego pracowni wkroczyła odważnie. Gdy zapytała, czy nie zatrudni jej jako projektantki mebli, miał bez ogródek odpowiedzieć: „My tu nie haftujemy poduszek”. Ale że zainteresowania Perriand idą w zupełnie inną stronę, Corbu przekonał się niebawem, na Salonie Jesiennym w Paryżu w roku 1927. Pokazała tam przeniesiony ze swojego mieszkania „Bar na poddaszu”. Metalowe hokery i okrągły bar, a do tego szklane półki i reflektory samochodowe w roli oświetlenia stanowiły kwintesencję epoki zafascynowanej maszyną i nowoczesnymi technologiami.
Tworzyła meble do projektowanych przez niego domów i wnętrz. Sprzęty jej autorstwa były komfortowe, a zarazem świetnie wpisywały się w modernistyczną architekturę. Pod koniec lat 20. powstały m.in. słynny szezlong B 306 (potem produkowany przez markę Cassina jako LC4) czy stworzony do komfortowego odpoczynku fotel LC2. Jako autorów tych mebli podawani są - oprócz Perriand – także Le Corbusier i jego kuzyn Pierre Jeanneret. Ale to ona była główną pomysłodawczynią. Perriand umiała jednak połączyć zachwyt nad tym, co awangardowe z rzeczywistymi potrzebami użytkowników. Głównym wyzwaniem było zapewnienie w domu odpowiedniej ilości miejsca do przechowywania, a tym samym uzyskanie wolnej przestrzeni do życia. Meble Perriand były więc tyleż eleganckie i nowoczesne, co funkcjonalne, ucieleśniające nową epokę, podobnie jak ona sama – praktyczna, wysportowana, z krótką, męską fryzurą i naszyjnikiem, który zrobiła sama z tanich metalowych kulek łożyskowych. Dla Le Corbusiera pracowała 10 lat.
Pod koniec lat 30. w związku z zaangażowaniem w działalność ruchów lewicowych zmieniła styl na bardziej egalitarny. Porzuciła kosztowny chrom na rzecz tańszych, tradycyjnych materiałów, takich jak drewno i bambus. W trakcie wojny wyjechała do Japonii, gdzie pracowała dla Ministerstwa Handlu i Przemysłu jako konsultantka. Potem, nie mogąc wrócić do Paryża, mieszkała w Wietnamie. To dalekowschodnie doświadczenie pozwoliło jej na zgłębienie tajników rzemiosła i zapoznanie się z tamtejszą kulturą, której wpływy nie tylko na trwałe zagościły w jej konkretnych projektach, ale i zmieniły sposób postrzegania przestrzeni mieszkalnej. Ideałem stała się dla niej pustka. W 1950 roku pisała: „Usuwaj i odejmuj, by stworzyć piękno”. Sama tworzyła meble nie tylko piękne, ale i bardzo praktyczne, które do dziś świetnie odnajdują się w naszych domach.