Wbrew pozorom przedwojennych warszawskich kamienic uratowało się sporo. Dziś są stopniowo odnawiane. Niejedna kryje w sobie monumentalne klatki schodowe, które zachwycają drewnianymi stopniami schodów, marmurowymi posadzkami i kunsztownymi balustradami.
Bartoszewicza 7 - klatka schodowa w kształcie łzy
Kamienica miała pecha, bo powstała tuż przed drugą wojną światową, w 1939 roku. Ale uratowana może się pochwalić chyba najbardziej oryginalną klatką schodową - z duszą w kształcie łzy o murowanych balustradach.
Główny projektant, Stefan Kraskowski, do dziś pozostaje architektem dość mało znanym. Kamienna fasada ma lekki szkielet konstrukcyjny ze stali. Stalowe elementy przywiezione zostały do Warszawy ze Śląska. Fasada jest elegancka i wprost minimalistyczna. Obłożona płytami kamiennymi jest solidna. W przyziemiu, a także w sieni architekt zastosował trawertyn, zaś ściany wyższych pięter obłożył piaskowcem.
We wnętrzach kamienicy piękne posadzki schodów wykonano z szarego i czarnego lastryko. Budynek był bardzo nowocześnie wyposażony. Znalazł się tutaj m.in. podziemny garaż dla samochodów oraz schron przeciwlotniczy. Nie wiadomo nic o mieszkańcach i związanych z nimi historiami. Co kierowało projektantem do stworzenia fantastycznej klatki schodowej? Czy łzy spowodowane zbliżającą się tragedią?
Kłopotowskiego 38 - owalna klatka schodowa
To przykład secesyjnej kamienicy warszawskiej Pragi. Uwagę przyciąga bogato zdobioną elewacją z motywami roślinnymi. We wnętrzu kryje owalną klatkę schodową ze stylową balustradą - jedyną taką w stolicy.
Dzisiejsza ulica ks. Ignacego Kłopotowskiego nosiła nazwę Szeroka. Projekt kamienicy jest autorstwa znanego architekta Ludwika Panczakiewicza, którego dzieła możemy podziwiać głównie w Śródmieściu. Przez lata współpracował z samym Piusem Dziekońskim, projektantem wielu kościołów na Mazowszu, w tym neogotyckich katedr na Pradze i w Radomiu.
Ówczesna Praga była prawie cała zamieszkana przez Żydów. Inwestorami budynku byli Halberowie (nestor rodu Izrael z synami Józefem i Abramem), posiadający dwie cegielnie w Markach. W 1920 r. ich nieruchomość przejął w zamian za długi Arnold Szpinak, wpływowa osobistość i m.in. członek komitetu Wielkiej Synagogi na Tłomackiem. W kamienicy mieszkał lekarz i dentysta. Było kilka restauracji i kawiarni. Mieściły się sklepy i bank.
Po wojnie w kamienicy znaleźli się mieszkańcy "aryjskiej" lewostronnej Warszawy. Przedwojenna herbaciarnia pani Szlorberg zmieniła się w bar Paloma. Kamienica uniknęła losu budynków w Śródmieściu, ale była bardzo okaleczona. Jej duże mieszkania podzielono na dwa. Dzisiaj już nie straszy - przywrócono jej dawny wygląd. Wciąż mieszka w niej rodzina potomków pierwszych lokatorów budynku z początków XX wieku.
Noakowskiego 12 - klatki schodowe z parawanem
Kamienica na Noakowskiego ma oszczędny wystrój elewacji. Jej fasadę ożywiają tylko szerokie, pięciopiętrowe wykusze. Na początku XX wieku była istnym mrówkowcem. Nadal ma sześć pięter, trzy podwórka studnie, trzy reprezentacyjne klatki schodowe i trzy oficyny. Do tego mnóstwo mieszkań. Od wielkich po pojedyncze pokoje ze wspólnymi toaletami na ostatnim piętrze wynajmowane niegdyś studentom.
Z bramy wyłożonej secesyjnymi płytkami wchodzi się na głębokie podwórko studnię. Za nim znajduje się jeszcze jedna brama. Klatki oddzielone są przeszkloną drewnianą ścianą – rodzajem parawanu. Wszystkie trzy główne klatki schodowe kamienicy wyposażone zostały w windy umieszczone pomiędzy głównymi drzwiami do mieszkań (dziś zamontowane są windy współczesne). Ciepło dawały wysokie piece z drzwiczkami o secesyjnej ornamentyce. W łazienkach znajdowały się żeliwne wanny, ceramiczne umywalki, a na posadzkach piękne płytki./p>
Budynek powstał na zlecenie Arona Oppenheima, współwłaściciela cegielni na Szczęśliwicach. Przed pierwszą wojną światową w kamienicy mieszkało wielu pracowników sąsiedniej, rosyjskiej Politechniki. W czasie powstania warszawskiego zabudowa ulicy Noakowskiego ucierpiała stosunkowo niewiele. Niedługo po wojnie w budynku ulokowało się kilka biur firm budowlanych, zarabiających nie tylko na odbudowie zniszczonej Warszawy, ale też na odgruzowywaniu i rozbiórkach spalonych bądź zrujnowanych kamienic. Działały one do czasu upaństwowienia prywatnych firm w 1949 roku.
Hoża 61 - na przedmieściach
Kamienica przy Hożej 61 powstała w latach 1882-1886, gdy trwała już intensywna zabudowa ulic Hożej, Wilczej i Wspólnej. Jednak w czasie budowy okolice ówczesnej ul. Leopoldyna (dziś Emilii Plater) uważane były za przedmieście.
Kamienica ma architekturę typową dla budynków powstających w tej części Warszawy w latach 80. XIX wieku. Budynek jest trzypiętrowy z dwoma skrzydłami frontowymi od Hożej i Leopoldyna i zaokrąglonym narożnikiem. Elewację ożywiają kute bardzo dekoracyjnych balkony.
Paradna klatka schodowa ma sztukaterie sufitowe, drewniane podesty i stopnie schodów. Balustrady wykonano z powtarzalnych, segmentowych odlewów żeliwnych, które zdobią rozety i palmet. Portale drzwi do mieszkań są rozbudowane i zwieńczone kartuszami z wicią roślinną (kartusz to ozdobne obramowanie tarczy, napisu lub malowidła). Kamienica miała dużo szczęścia - ocalała z wojennej pożogi.
Piękna 11 - klatka schodowa cała w drewnie
Kamienica zaprojektowana została przez Hermana Knothego, który był również jej właścicielem. W jego mieszkaniu znajdowało się oprawione w brąz poroże ostatniego żubra z puszczy białowieskiej, zabitego przez kłusowników w 1919 roku. Od 1931 r. Knothe pełnił funkcję Generalnego Łowczego Lasów Państwowych, miał hodowlę psów myśliwskich i był zapalonym łowczym. Na marginesie, synem Hermana był znany powojenny architekt Jan Knothe, współautor projektu Tarasy W-Z oraz socrealistycznego MDM-u (Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej i gmachu Ministerstwa Rolnictwa).
Kamienica była jedną z największych w Warszawie. Wysoka na sześć pięter, z mnóstwem klatek schodowych (cztery paradne w skrzydłach frontowych i jedna w oficynie, do tego towarzyszące im klatki kuchenne), z czterema reprezentacyjnymi sieniami, poraża swoim ogromem. Jej parter jest boniowany (boniowanie to dekoracyjny kształt krawędzi kamieni). W części środkowej budynek ma długi wykusz, a wieńczą go attyki - w narożnikach schodkowe, a z boku trójkątne ozdobione festonami (element dekoracyjny przedstawiający wieniec z kwiatów, roślin lub owoców, swobodnie się zwieszający).
Tym, co zwraca szczególną uwagę na klatkach schodowych, są drewniane stopnie schodów, drewniane poręcze oraz siedziska. W jednej z klatek zachowały się okna o geometrycznych podziałach z kryształowym szkłem.
W kamienicy mieszkała Jadwiga Suchodolska, która jako pierwsza w Polsce przełamała tabu, wydając poradnik poświęcony kobiecej bieliźnie. Ale najsłynniejszymi mieszkankami kamienicy były siostry Halama: Zizi (Józefina), Loda (Leokadia), Punia (Alicja) i Ena (Helena). Pojawiały się w warszawskich teatrzykach rewiowych i w produkcjach filmowych. Największą gwiazdą została Loda, która zatańczyła w kilkunastu filmach.
Poznańska 3 - klatka z półokrągłym parapetem
Architektura kamienicy odwołuje się do baroku i wczesnego klasycyzmu. Charakterystycznym elementem szerokiej fasady są dwa wielopiętrowe i spłaszczone wykusze oraz trójkątne zwieńczenie fasady pośrodku, na którym znajdują się przeskalowane maski.
Był to budynek bardzo luksusowy z dużymi, starannie wykończonymi i dobrze wyposażonymi mieszkaniami. W reklamach wyliczano elektryczność, gaz, wanny w łazienkach, windy elektryczne. Nawet lokale w tylnej oficynie otrzymały staranne wykończenie: modne secesyjne sztukaterie, eleganckie parkiety, ozdobne piece kaflowe. Moją uwagę szczególnie zwróciło okno, podzielone na geometryczne części z półokrągłym parapetem powtarzającym układ schodów.
Wśród mieszkańców kamienicy widnieje m.in. nazwisko Henryka Szaro, zaliczanego do czołówki przedwojennych reżyserów polskich, który swoje najlepsze filmy stworzył jeszcze przed pojawieniem się kina dźwiękowego. Mieszkańcem kamienicy był w międzywojniu również inż. Antoni Xiężopolski, profesor Politechniki Warszawskiej i znakomity konstruktor parowozów.
Sewerynów 3 - mini drapacz chmur z trójkątną klatką
Kamienica podobała się już w chwili ukończenia budowy. Fachowy miesięcznik "Architektura i Budownictwo" poświęcił jej w 1938 r. artykuł, zaś architekci i mieszkańcy Warszawy uznali budynek za najpiękniejszy dom stolicy. Budynek miał nowoczesną jak na tamte czasy żelbetową konstrukcję. Tym, co robiło największe wrażenie była spektakularna klatka schodowa z trójkątną duszą.
Drzwi do mieszkań wykonano z dębu politurowanego na czarno. Każde mieszkanie miało oprócz hallu wejściowego dodatkowy korytarz, szatnię-garderobę oraz pokój kredensowy. Przy tym mieszkania cztero- i pięciopokojowe miały wejścia kuchenne lokowane z tej samej klatki, co drzwi paradne. Ważna uwaga: drzwi kuchenne zawsze były węższe.
Parkiet w mieszkaniach był dębowy, łazienki wyłożone zostały czarną terrakotą i glazurą jasno-zielona. Pranie robiło się w piwnicach kamienicy. Tam też urządzone były łazienki dla służby. W całej kamienicy było centralne ogrzewanie.
Jej mieszkańcami były aktorki, muzycy, dziennikarze, przedsiębiorcy, inżynierowie, nawet brytyjski pilot RAF - cała najświetniejsza śmietanka stolicy.