Drewniany dom - poszukiwania odpowiedniego miejsca
Gostynińsko-Włocławski Park Krajobrazowy. Kilometrami ciągnące się lasy, przetykane błękitem polodowcowych jezior. Dorota i Waldemar od dawna byli pod urokiem tej okolicy. Gdy już zdecydowali się opuścić Płock, właśnie tutaj szukali miejsca na drewniany dom. Te poszukiwania jednak nie od razu zakończyły się sukcesem. Kupili ładną działkę, ale szybko się okazało, że budowa jest niemożliwa, bo nie można tu doprowadzić prądu. A więc - pudło. Za to drugie podejście okazało się trafione.
W drewnie i bieli. Taki jest parter, gdzie królują meble, a ściany wykonane są z surowych niczym nieobłożonych świerkowych bali. |
Ekologiczne ogrzewanie
Pełna starych drzew leśna działka, którą znaleźli na skraju wsi Dzierzązna, spełniała wszystkie wymagania. - Trzeba było tylko z góry wyrzec się ogrzewania gazowego, bo gazu tutaj nie doprowadzono. Ogrzewamy więc pompą ciepła. Przynajmniej jest ekologicznie - śmieje się Dorota.
Spełnianie marzeń - drewniany dom w lesie
Jaki miał być ten dom? Nie było wątpliwości - taki, który najbardziej pasuje do leśnego otoczenia, a więc oczywiście drewniany. Ze świerkowych bali. W grę wchodził także modrzew - drzewo jeszcze twardsze, ale i droższe.
Tymczasem tutaj potrzeba go było dużo - dom miał mieć dwanaście metrów długości i dwie kondygnacje, bale musiały być tak grube, żeby nie trzeba było ich dodatkowo z zewnątrz ocieplać... Jednogłośnie więc wygrał świerk. Okazało się jednak, że łatwiej wybrać budulec niż znaleźć wykonawcę. - Dopiero po długich poszukiwaniach trafiliśmy na odpowiedniego fachowca - opowiada Dorota. - Bo tu właściwie wszystko musiało być zrobione ręcznie. I to bardzo dokładnie.
Budowa drewnianego domu
Dom drewniany buduje się inaczej niż murowany, od razu trzeba przewidzieć wszystko, na przykład cała elektryka musi być z góry zaplanowana. Wewnątrz nie ma tynków, nie można więc swobodnie przeciągnąć i ukryć przewodów, poprawki nie wchodzą w grę. Szczęśliwie nasz wykonawca stanął na wysokości zadania i już po kilku miesiącach budynek był gotowy. Dłużej niż budowa trwało jego wykańczanie.
Zadanie urządzenia domu i wnętrz gospodarze powierzyli architektce Patrycji Suszek-Rączkowskiej z pracowni projektowej Poco Design. - Już na wstępie powiedziałam mężowi, że jeśli ma być dom, to musi być architekt, który go urządzi, bo sama i nie chcę, i nie potrafię tego zrobić - wspomina Dorota. - A tak się złożyło, że architekt był właściwie pod ręką, bo Patrycja jest córką naszych przyjaciół. Widziałam wcześniej jeden z jej projektów, bardzo mi się podobał, więc z całym przekonaniem poprosiłam ją o pomoc.
Pomalowane na biało schody w holu dodają wnętrzu lekkości. |
Sielsko anielsko
Ściany z pięknych, drewnianych bali, uszczelnionych warkoczami z juty, z góry narzucały styl. - Nowoczesny oczywiście odpadał, ale Dorota nie chciała też, żeby było całkiem rustykalnie. - Sielsko, tak, ale nie wiejsko - mówi. - Chodziło raczej o skrzyżowanie stylu angielskiego z prowansalskim. Wytłumaczyłam projektantce, czego chcę i już pierwszy projekt, który mi pokazała, okazał się strzałem w dziesiątkę.
Rozpoczęło się wielkie wyszukiwanie sprzętów: białe "angielskie" kanapy do salonu, stół i krzesła do jadalni rustykalna ławeczka w holu - to już powiew Prowansji. Każda rzecz wytropiona osobno, kupiona gdzieś indziej. - To Patrycja myszkowała po sklepach, śledziła aukcje na Allegro. Czy w ten sposób nie ominęła mnie największa przyjemność? Ależ skąd! Ja się cieszę, jak już mam coś ładnego, ale szukać tego nie lubię - śmieje się Dorota.
- A szukania było dużo, bo z poprzedniego mieszkania w Płocku przyjechały tu tylko dwie rzeczy: stare biureczko i taboret, ustawione w gabinecie u szczytu schodów. Stosunkowo łatwo udało się wyposażyć kuchnię - komplet białych mebli jest zrobiony na zamówienie. Ale już wisząca nad blatem witrynka została wylicytowana na Allegro.
Trzy sypialnie na górze są wyposażone bardzo prosto: jedynie łóżka, szafki nocne - to, co niezbędne. - Nie chcieliśmy tu cudów, miało tylko być wygodnie, ale w tych samych angielsko-prowansalskich klimatach - mówi Dorota. - Za to o łazienkę zadbałam szczególnie. Chciałam, żeby to był prawdziwy pokój kąpielowy. I właśnie tak ją traktuję. Często w soboty leżę sobie w mojej pięknej wannie i czytam książkę. Tylko mąż się podśmiewa, że to wanna dla krasnoludków i wybiera prysznic...
Łazienka miała być wyjątkowa - utrzymana, jak reszta domu, w angielsko-prowansalskich klimatach. Stąd pastelowe kolory, stylizowane meble i piękna wolno stojąca wanna. |
Drugie święta w świerkowych ścianach
Jak się mieszka w nowym domu? - Powiem szczerze, że początkowo nie byłam entuzjastką pomysłu opuszczenia Płocka. To raczej męża ciągnęło na wieś. Ale teraz się cieszę, że tu jesteśmy. Nasi trzej, już dorośli, synowie również lubią to miejsce. Dokoła las, pod dom podchodzą jelenie, sarny, zające, często można zobaczyć szybującego orła... Już nie mogę doczekać się Świąt - drugich w tym drewnianym domu. Bo choinka w świerkowych ścianach pachnie jeszcze piękniej!