To była miłość od pierwszego wejrzenia. Pélagie Colson-Thidet po raz pierwszy odwiedziła francuską wyspę Yeu w 1992 roku. Spędziła tu wtedy zaledwie jeden majowy dzień, ale tyle wystarczyło, by poczuła, że oto znalazła swoje miejsce na ziemi. Wynurzający się z wód Zatoki Biskajskiej skrawek lądu, oddalony od wybrzeża Francji o kilkanaście kilometrów, to miejsce, w którym czas płynie wolniej, a słońce świeci jaśniejszym blaskiem.

Francuskie letnisko - marynistyczne dodatki na tle amarantowej ściany   Francuskie letnisko - marynistyczne dodatki na tle amarantowej ściany
Z własnym pomysłem
Pélagie ma oko do stylowych szpargałów i szczególną umiejętność zestawiania ich w malownicze kompozycje. Model statku otaczają ramki z pchlich targów, pomalowane na “marynistyczne" kolory; obrazki zastępują w nich lusterka. Plecione krzesło sprowadzone z afrykańskiego Togo (Iman Déco) to mebel inspirowany po trosze sztuką etniczną i druciakami z lat 50.
 

Salon
W upalnym klimacie nasycona purpura ścian ma działanie zaciemniające, a ciemność oznacza chłód. Stalowe stoliki vintage, ludwikowska sofa i proste nowoczesne lampy tworzą intensywny koktajl barw i kształtów.

Yeu to skrawek tropików na północ od La Rochelle - popularny kierunek wakacyjnych wypraw Francuzów. Niskie skaliste klify zanurzają się tu w oceanie, a południowo-wschodni brzeg wyspy to jedna długa plaża, wysypana czystym, niemal białym piaskiem.

Pélagie, oczarowana roślinnością, łagodnym klimatem i urodą architektury stołecznego miasteczka Port Joinville, postanowiła związać z tym miejscem swój los na dobre. - Wyspa wydała mi się magiczna. Chętnie schroniłabym się na niej z grupą przyjaciół - opowiada. - Czułam, że wkrótce tu zamieszkam.

Od narodzin idei do jej urzeczywistnienia upłynęło jednak kilka długich lat. W tym czasie bywała tu często, za każdym razem bacznie rozglądając się w poszukiwaniu swojego "portu przeznaczenia". O tym, że stary dom rybaka na skraju portu być może uda się kupić, dowiedziała się przypadkiem.

Francuskie letnisko - kolorowa kuchnia z czerwonymi płytkami   Francuskie letnisko - kolorowa kuchnia z czerwonymi płytkami
Kuchnia
Letniskowy charakter domu nie wyklucza wygody; w centralnym punkcie wnętrza kuchennego lokalny rzemieślnik zbudował praktyczną drewnianą wyspę. Dzięki temu posiłki można przygotowywać wspólnie z przyjaciółmi.
  Kolory bez granic
W letniej kuchni nie znajdują zastosowania sztywne kanony stylistyczne. Tu róż łączy się z czerwienią, doprawia błękitem i kobaltem. Świeży chleb z miejscowej piekarni z masłem i ziołami z własnego ogródka i tak smakuje w tym otoczeniu doskonale.

Jego właściciel, prezenter lokalnej stacji radiowej, nie mieszkał w nim na co dzień, ucieszyło go więc, że jego nieco zaniedbana nieruchomość znalazła amatorkę. Pélagie z jej szczerym zachwytem wydała mu się godną następczynią, która nie tylko zadba o jego dotychczasową siedzibę, ale także udoskonali ją, zachowując ducha oryginału.

Przy okazji dobijania targu nowa właścicielka dowiedziała się wiele o okolicy i sąsiadach: sprzedający był nieoficjalnym kronikarzem Île d'Yeu, który z racji swej profesji przechowuje w pamięci dziesiątki ciekawych lub zabawnych historyjek o mieszkańcach Port Joinville i chętnie się nimi dzieli. Dzięki niemu Pélagie poczuła się częścią lokalnej społeczności.

Dom stoi wprawdzie w dzielnicy portowej, ale sam port jest chyba najcichszym, jaki można sobie wyobrazić. - Czasem tylko docierają tu pojedyncze okrzyki biesiadników, okupujących tawerny na nabrzeżu - mówi gospodyni. Podłużny parterowy budynek ma dwa wejścia; to pozostałość z czasów, gdy wędzarnia pełniła swą pierwotną funkcję.

Letnisko we francuskim stylu - tradycyjna sypialnia   Francuskie letnisko - eklektyczna jadalnia   Francuskie letnisko - eklektyczna jadalnia
"Babciny" klimat
Pokój przeznaczony dla licznie odwiedzających domek gości gospodyni urządziła jak starą alkowę. Na ścianach przypadkowy, ale wdzięczny zestaw portretów i pejzaży w wyszperanych na bazarach ramkach. Kołdra z paryskiego butiku Caravane.
  Jazda dowolna
Pélagie, jak na rasową stylistkę przystało, nie boi się zestawiania unikatów z rzeczami pospolitymi: stary stół to miejscowy oryginał, krzesełka wynalazła na targu staroci, a lampa Kulla pochodzi z IKEA
  Plamy barw
W kuchni błękit, żółć i zieleń walczą o lepsze z czerwienią. Na przecieranym starym kredensie obraz miejscowego artysty; wiele takich regionalnych malowideł można znaleźć w galerii prowadzonej przez panią domu przy jednej z uliczek stolicy wyspy.

Ówczesny właściciel, rybak, używał drugich drzwi po powrocie z połowu, by zapach ryb i błoto nie przenikały do pomieszczeń mieszkalnych od frontu. Konstrukcja domu zachowała się w dobrym stanie, ale wnętrza były dość zniszczone; ostatni właściciel nigdy nie zdecydował się na generalny remont, trochę w obawie o to, by nie zniweczyć historycznego klimatu siedliska.

Pélagie przejęła po nim pałeczkę, traktując budynek z szacunkiem i delikatnością. Stare skrzynkowe okna pozostały, a ich ramy pomalowano od strony zewnętrznej na często w tej okolicy spotykany jasnomiętowy kolor. Od wewnątrz pozostały w naturalnym kolorze drewna. Podłogi, do niedawna w każdym pomieszczeniu inne, ujednolicono: we wszystkich pokojach leży dziś matowy szary gres, tylko w salonie pozostawiono posadzkę z malowniczych sześciokątnych płytek cotto.

Zanim Pélagie wraz z dwoma synami, Guillaume i Benedyktem, mogła na dobre rozgościć się we wnętrzach, trzeba było dostosować program funkcjonalny do nowych potrzeb. Wyburzono dwie ściany, co sprawiło, że dom złożony z niewielkich rybackich izdebek nabrał oddechu. W jednym z dawnych pokoi urządzono wygodną nowoczesną łazienkę. Zachowano jednak pierwotny amfiladowy układ wnętrz; dzięki szerokim drzwiom przejściowe pokoje wydają się przestronniejsze.

Francuskie letnisko - niebiesko-różowa sypialnia   Drewniana komoda w sypialni
Sypialnia
Nad łóżkiem pejzaż ze wzburzoną wodą nieznanego artysty. Niebieska lniana pościel pochodzi z paryskiego butiku Merci. Lampka to “cudeńko" wypatrzone na jakiejś wyprzedaży.
  Pomysł przede wszystkim
Oryginalne lustro o formie fabrycznego okna wymyśliła Pélagie, a wykonał miejscowy ślusarz. Na komodzie, w której pół wieku temu przechowywano biblioteczne fiszki, srebrna figurka pingwina autorstwa malarza i rzeźbiarza Jerome Festy.

- Chciałam wskrzesić uśpioną duszę tego miejsca, dlatego nie zdecydowałam się na rewolucyjne zmiany - przyznaje pani domu. Największym atutem była dla niej naturalność siedliska, organicznie wrośniętego w gęstą portową zabudowę. I to, że po nieznacznych modernizacjach można tu żyć prawie jak przed stu laty.

Nowy dom okazał się nie tylko spełnieniem marzeń, ale także początkiem nowej drogi. Pélagie bardzo zaangażowała się w remont i prace aranżacyjne, przy okazji odnajdując w sobie pasję do wyszukiwania staroci - na starych strychach, ale i na wyprzedażach czy internetowych aukcjach. Odnalazła się też w roli konserwatorskiej - troskliwie odnawia leciwe szpargały, nadając im nowy wyraz.

Wystrój jej własnego domu był pierwszym owocem nowych zainteresowań: niezobowiązująca, ale bardzo udana mieszanka lokalnego rękodzieła, dobrego współczesnego designu, sprzętów vintage i sztuki. Wszystko to pani domu doprawiła soczystym kolorem, który należy do jej ulubionych środków ekspresji.

Minimalistyczna łazienka   Francuskie letnisko
Łazienka
Surowy look: natrysk we wnęce, płytki z podziałami imitującymi mozaikę i prosta armatura. Talerz deszczownicy zapewnia możliwość cudownej ochłody po upalnym dniu. Czegóż więcej trzeba na wakacjach?
  Wokół domu
Na patio i przed wejściem ułożono posadzkę z kamiennych ciosów, która doskonale imituje oryginalne podłoże; kamień wygląda jakby leżał tu od dziesięcioleci. Improwizowany kwietnik z drewna z odzysku, gliniane donice i ciepłolubne rośliny tworzą niezobowiązujący wakacyjny klimat.

Salon ubrany w intensywną purpurę jest tłem dla marynistycznych detali w różnych odcieniach granatu. W niewielkiej jadalni mocna malinowa czerwień spotyka się z błękitem, kobaltem, zielenią i żółcią. Silny akcent kolorystyczny pojawia się nawet na wciśniętym pomiędzy dom a sąsiedzkie budynki patio: ocienia je duży żółty żagiel, który sprawia, że słońce zdaje się tu świecić nawet w pochmurny dzień.

Wewnętrzny dziedziniec jest oczkiem w głowie gospodyni; oryginalna kamienna posadzka, która pamięta czasy pierwszych mieszkańców, cudownie chłodzi stopy, a dopełnieniem przyjemnego klimatu jest mur z surowych otoczaków, po którym wspinają się pnącza.

Pélagie odpoczywa tu, kiedy tylko uda jej się wyskoczyć na chwilę z położonej nieopodal galerii, którą otworzyła i w której sprzedaje stare meble, ozdoby i przedmioty codziennego użytku, a także przywiezione na wyspę rzeźby i obrazy. W ten sposób udało jej się zbliżyć do ideału: w wymarzonym miejscu połączyć życie prywatne z pracą i pasją.