W takim otoczeniu najłatwiej się wyciszyć i odpocząć, twierdzi właścicielka tego mieszkania i zarazem współautorka projektu uhonorowanego I nagrodą w VIII edycji konkursu VASCO Integracja.
Warszawski Żoliborz - jedna z najpiękniejszych dzielnic miasta, spokojna, pełna zieleni. W dodatku - niewątpliwy atut - blisko stąd do centrum. Jednak w chwili, gdy Natalia i José Teixeira podejmowali decyzję, że zamieszkają właśnie tutaj, priorytetem był szybki dojazd do pracy. - A José pracował niedaleko i to był główny argument za - opowiada Natalia. - Wprawdzie próby czasu nie wytrzymał - dodaje ze śmiechem - bo od tamtego czasu mój mąż zdążył zmienić pracę i musi jeździć dalej, ale i tak bardzo lubimy tę okolicę.
Układ 90-metrowego mieszkania kupowanego w stanie developerskim nie był idealny. - Jednak od razu wiedziałam, że łatwo go poprawić - tłumaczy Natalia. - Trzeba było tylko połączyć salon z kuchnią, a sypialnię z garderobą. W sumie poleciały ze trzy ścianki, ale dzięki temu mamy to, na czym nam zależało, dużo przestrzeni zarówno w strefie dziennej, jak i prywatnej. A i garderoba nie zniknęła. Urządziliśmy ją w miejscu jednej z dwóch pierwotnie zaplanowanych tutaj łazienek.
Natalia Teixeira wraz z koleżanką Katarzyną Kowalewską prowadzi autorską pracownię projektowania wnętrz TK Architekci. Odpadał więc problem poszukiwania odpowiedniego fachowca. - Zresztą trudno byłoby mi znaleźć takiego, który by lepiej mnie rozumiał i szybciej łapał, o co mi chodzi - żartuje Natalia. - A o co chodziło? Mówiąc w skrócie, o... relaks. Chcieliśmy z mężem mieć mieszkanie urządzone tak, by maksymalnie sprzyjało odpoczynkowi. W pracy wciąż jestem otoczona kolorami, wzorami, rozmaitymi formami i stylami. We własnym domu chciałam od tego odejść, żeby móc się wyciszyć. Stąd minimalizm dotyczący zarówno form, jak i barw.
Najbardziej relaksującym kolorem okazała się biel. - W naszym kraju, inaczej niż w ojczyźnie mojego męża, Portugalii, jest stosunkowo mało słońca. Chodziło więc o to, by złapać i zatrzymać światło - tłumaczy Natalia. - Biel służy temu najlepiej. Wybraliśmy delikatnie kremowy odcień, dlatego wnętrze dalekie jest od sterylnego chłodu. Wręcz przeciwnie, wydaje się pełne świetlistego ciepła. I nie tylko my tak uważamy. Podobnego zdania są również nasi goście - dodaje.
A więc biały salon, biała sypialnia, biały gabinet... Tylko łazienka z głęboką czernią ścian i sufitu odbiega od tej zasady, jednak trudno tu mówić o braku kolorystycznej konsekwencji. Podczas gdy w innych pomieszczeniach projektantki dla ożywiającego kontrastu dorzuciły do wszechobecnej bieli pojedyncze czarne elementy, w łazience jest odwrotnie: dla przeważającej czerni kontrastem jest biała ceramika. Niezmienna pozostaje natomiast absolutna prostota, cechująca całe mieszkanie.
- Chociaż podobają mi się różne style i swobodnie nimi żongluję, urządzając mieszkania klientów, jednak w odniesieniu do własnego zastosowałam złotą zasadę: im mniej, tym lepiej. Szczęśliwie odpowiada to również mężowi - mówi Natalia. We wnętrzach jest więc tylko to, bez czego obejść się nie da. Proste, gładkie sprzęty pozbawione są wszelkich ozdób. Zwraca jednak uwagę ogromna dbałość o szczegóły. Jeśli głośniki, to białe z czarnymi elementami, żeby pasowały do kolorystyki całości, jeśli lampa nad wyspą, to wykonana z tego samego materiału co kuchenne szafki, jeśli kaloryfery, to idealnie dobrane formą i barwą do pozostałych sprzętów. - No właśnie, kaloryfery...
Wybrałyśmy z Kasią model VASCO NIVA. To on przyniósł nam główną nagrodę w ostatniej edycji konkursu VASCO Integracja - mówi Natalia. - Trudno zresztą o lepszy wybór, jeśli się chce, by grzejnik nie rzucał się w oczy. NIVA jest grzejnikiem idealnym, zależnie od intencji projektanta może całkowicie zniknąć we wnętrzu, lub być jego ozdobą. U nas miał zniknąć.
Jeśli już mowa o ozdobach, to Natalia właściwie niemal całkowicie z nich zrezygnowała. A już na pewno unikała tych tradycyjnych. Wyjątkiem jest dywan, chociaż i on wzorem daleko odbiega od tradycji. Nowoczesny, utkany z ciemnoszarego sznurka stanowi ciepły akcent na surowej betonowej podłodze. - Ustawiliśmy na nim stoliki kawowe. Zwykłe pieńki, które razem z José znaleźliśmy w tartaku, a potem własnoręcznie odkorowaliśmy i wygładziliśmy - wyjaśnia projektantka. - Efekt jest super! A przy tym zgodny z moim ulubionym trendem DIY, czyli Do It Yourself, bardzo aktualnym w różnych dziedzinach, także w urządzaniu wnętrz.