Ucieczka od miasta? Tak mogłoby to wyglądać w dobie, kiedy coraz częściej mieszkańcy większych i mniejszych miast rezygnują z lokalizacji w centrum i szukają dla siebie miejsca na peryferiach. Jednak Magda i Łukasz nie byli postawieni przed takim wyborem. O tym, że zbudowali dom na wsi pod Płockiem, zdecydował szczęśliwy los.
- Otóż jakieś 10 lat temu rodzice kupili tu dużą działkę. Bez większych planów, wówczas chodziło tylko o lokatę kapitału - opowiada Łukasz. - Gdy się pobraliśmy, dali nam tę ziemię w prezencie. Pod własny dom. Tak więc dylematy: mieszkanie czy willa z ogródkiem, miasto czy wieś, zostały nam oszczędzone. Od razu udało nam się wylądować w miejscu, które okazało się idealne.
Wokół cisza, pola, łąki, za płotem las. Miło posłuchać śpiewu ptaków, popatrzeć na uwijające się po drzewach wiewiórki… - A i Płock jest blisko, kilka minut jazdy samochodem i jesteśmy w centrum - dodaje Magda. - Swoją drogą, gdy trzy lata temu zaczynaliśmy budowę, sąsiadów mogliśmy policzyć na palcach. Teraz wokoło domy wyrastają niczym grzyby po deszczu. Pól ubywa - zamieniają się w ogrody. I wciąż jest pięknie. Mamy własny raj pod miastem.
Jaki ma być dom, który stanie w tym raju? Parterowy, piętrowy? Zbudowany według projektu gotowego czy może wykonanego na zamówienie? Burza mózgów, przeglądanie dziesiątków projektów i wreszcie decyzja: dom ma być piętrowy, około 180 m² powierzchni użytkowej, a zaprojektuje go znajomy architekt. Niemal od razu na placu boju pojawiła się też architektka wnętrz.
- Uznaliśmy, że jeśli chcemy uniknąć błędów i w przyszłości kłopotliwych poprawek, musimy zaangażować profesjonalistę - wspominają gospodarze. - W kręgu znajomych naszych rodziców znaleźliśmy Patrycję Suszek-Rączkowską z pracowni projektowej Poco Design i zaprosiliśmy ją do współpracy.
Zrobiliśmy to na tyle wcześnie, że jeszcze podczas budowy mogła zasugerować drobne, ale istotne korekty, które łatwo było wprowadzić od razu, unikając późniejszego bałaganu. Choćby tę w sypialni: łóżko miało stanąć pod skośną ścianą, ale dla wygody, bo skos jest spory, nieco od niej odsunięte. Jednak przy takim rozwiązaniu za zagłówkiem musiałaby pozostać pusta przestrzeń. Ta niepotrzebna dziura została zabudowana płytą kartonowo-gipsową, zanim jeszcze w pomieszczeniu pojawiły się tynki.
O tym, że wnętrza mają być utrzymane w lekkim, nowoczesnym stylu, Magda i Łukasz zdecydowali zgodnie i bez namysłu. Jasne, nieprzeładowane sprzętami, pozbawione zbędnych, gromadzących kurz bibelotów - takie zawsze podobały im się najbardziej.
- Chcieliśmy jednak uniknąć chłodu, jaki niosą ze sobą biel, szarość, zmieszany z nią beż, a do tego szkło i absolutna prostota mebli - mówią. - Nasza projektantka pokazała nam, że to możliwe, że wystarczy tylko pobawić się odważnym kolorem, żeby ascetyczne wnętrze stało się wręcz przytulne. Jedną po drugiej prezentowała nam wizualizacje pomieszczeń, w których pojawiały się pojedyncze barwne akcenty dodające pogodnego ciepła.
Jeden turkusowy fotel sprawia, że szaro-biała wypoczynkowa część salonu nabiera koloru. Ostry róż we wnęce gabinetowego regału uzupełniony różowo-pomarańczowo-żółtym wzorem tapety wprowadza do wnętrza energię i uśmiech. Jaskrawożółte szafki w łazience wpuszczają do niej iście słoneczny blask. Podobnie działają żółte stołki barowe przy kuchennym półwyspie. - Te hokery początkowo miały być turkusowe, ale nie udało się takich znaleźć. Były za to żółte i okazało się, że pasują idealnie. Teraz tylko muszę pamiętać, żeby na stole zawsze stały świeże żółte kwiaty. I stoją - śmieje się Magda.
Do wszystkich wnętrz Patrycja zaprojektowała białe meble wykonane z MDF-u i polakierowane na wysoki połysk. Są bardzo proste, niektóre - choćby stolik i szafka w gabinecie - zaskakują zabawną, pomysłową formą, a wszystkie odpowiadają charakterowi danego pokoju. Tak jak te w sypialni: pozbawiona kantów toaletka uzupełniona owalnym lustrem i stylizowanym krzesełkiem - wdzięczny komplet przywodzi na myśl elegancki buduar. I to przede wszystkim on, ustawiony na tle lekko połyskliwej tapety, tworzy tutaj intymną, przytulną atmosferę.
Projektując poszczególne wnętrza, budując ich klimat, architektka brała pod uwagę wszystko, nawet widok za oknem. To dlatego w łazience ściana z oknem jest wyłożona terakotą imitującą drewno. - Te niby-deski miały stanowić komplet z drzewami, podkreślić ich zieleń. W ten sposób las "wszedł" do łazienki i wniósł do niej naturalne ciepło - wyjaśniają gospodarze. - Efekt jest znakomity! - cieszą się i dodają: - I to dotyczy całego domu. Nie ma w nim nic, co chcielibyśmy zrobić inaczej!