W holenderskim Delft, mieście Vermeera i błękitnej porcelany, mieszka Aleksandra Gaca - absolwentka łódzkiego Liceum Plastycznego i Royal Academy of Art w Hadze. Tworzy tam swoje niezwykłe przestrzenne tkaniny, które są w stanie konkurować z rzeźbą, a nawet architekturą.
Aleksandra Gaca eksperymentuje ze splotami, fakturami i włóknami. Jej znakiem rozpoznawczym są materiały trójwymiarowe o wyraźnej fakturze, przypominające reliefy. Jednak w projektowaniu ważny jest nie tylko wygląd tkanin, ale także ich właściwości. Materiał musi być odporny na płomienie oraz plamienie, oddychający, hipoalergiczny.
Te wszystkie zalety łączą Architextile, nawiązujące do konstrukcji i form architektonicznych. Ich nowatorskie struktury oraz zastosowanie we wnętrzach zwróciły uwagę krytyki. Projektantka została wyróżniona za innowacyjność na targach mebli w Chicago, Brukseli, Hanowerze i Amsterdamie. W tym roku została laureatką Dutch Design Awards.
Polska publiczność dopiero zapoznaje się z twórczością Aleksandry Gacy. Jej tkaniny 3D zaprezentowano na Design Łódź Festival 2012, a także w krakowskiej galerii Metaforma.
Trójwymiarowe tkaniny Architextile z bliska wyglądają jak struktury organiczne oglądane pod mikroskopem. |
Holenderski design szczyci się światowym uznaniem. Jak odnajduje się Pani w tym środowisku?
Aleksandra Gaca: Cieszę się, że moje projekty spotykają się z dużym zainteresowaniem, są doceniane przez innych i zaliczane do holenderskiego designu. Z pewnością dobrze się czuję w tym towarzystwie.
Co dla Pani znaczy być polską projektantką mieszkającą w Holandii?
Mieszkając tyle lat za granicą, często spotykam się z pytaniem czy jestem Polką, czy Holenderką. Zawsze wtedy odpowiadam, że jestem sobą. Nie sposób oddzielić tych dwóch narodowości, one przenikają się nawzajem. Przez dwadzieścia dwa lata mieszkałam w Polsce, gdzie się wychowałam i ukształtowałam. Tam są moje korzenie. Tymczasem Holandia to kolejne dwadzieścia lat mojego życia. Tutaj odkryłam swoją pasję projektowania tkanin, zdobyłam wiedzę i doświadczenie, ale gdyby nie pierwszy etap mojego życia, nie robiłabym tego, co robię teraz, bo moje tkaniny powstają nie tylko dzięki wiedzy i doświadczeniu, ale również dzięki temu, co jest we mnie i co przywiozłam z sobą z rodzinnego kraju.
Ale początkowo bardziej interesowała Panią moda niż tkanina.
Po pierwszym roku studiów, na profilu ogólnym, docenci zachęcali mnie do wyboru wydziału tkaniny, ale ja zdecydowałam się na modę. Jednak będąc na drugim roku odkryłam, że w projektowaniu ubioru najważniejsza jest dla mnie właśnie tkanina. I tak też większość zaprojektowanych przeze mnie ubrań stawało się trójwymiarowymi obiektami, wykonanymi z materiałów o wyraźnej strukturze.
Jakiś czas później wzięłam udział w miesięcznym stażu w Anglii, którego głównym celem było projektowanie tkanin. Wtedy też po raz pierwszy skupiłam się na samej tkaninie. Byłam tym zachwycona!
Po powrocie na uczelnię, przeniosłam się na wydział tkaniny. Rozpoczęłam naukę różnych technik i zakochałam się w technice tkackiej, a nawet więcej - miałam wrażenie, że znam ją od lat!
Rzeźbiarskie tkaniny Architextile powstały przy pomocy innowacyjnej technologii. Są nie tylko efektowne, ale także niepalne i znakomicie tłumią dźwięki. |
Czym się różni projektowanie tkanin ubraniowych od projektowania materiałów wykorzystywanych na przykład w meblarstwie?
Moje doświadczenia dotyczą przede wszystkim tkaniny dekoracyjnej. Niemniej jednak wydaje mi się, że projektowanie tkanin ubraniowych związane jest z szybko zmieniającymi się trendami, którymi należy się kierować, tak jak ogólnie w modzie.
W przemyśle tkanin dekoracyjnych wygląda to zupełnie inaczej. Kolekcje prezentowane są raz do roku, a przygotowywanie ich i sam proces powstawania tkaniny może trwać bardzo długo. Taki materiał dłużej istnieje na rynku, może jedynie otrzymać nowe kolory, zgodne z tymczasowymi obowiązującymi trendami.
Co jest dla Pani najważniejsze w projektowaniu tkanin?
Wszystko się liczy - struktura, konstrukcja, surowiec… Ale najważniejsze jest przeznaczenie. W zależności od niego, materiał wykonuje się z odpowiednich surowców o określonej wytrzymałości, musi mieć także konkretne parametry.
Na przykład tkaniny meblowe powinny mieć odporność na ścieranie, zasłonowe - odporność na promienie słoneczne...
Czyli najpierw pracuje Pani nad właściwościami "technicznymi" tkaniny, a dopiero później nad jej wyglądem?
To jest rzecz względna. Na przykład projektując tkaniny trójwymiarowe byłam skupiona na wyglądzie. Zewnętrzna forma stała się punktem wyjścia. Dopiero później szukałam dla nich zastosowania.
Trójwymiarowe tkaniny Aleksandry Gacy znajdują wiele zastosowań. Mogą stanowić nie tylko element dekoracyjny, ale także są wykorzystywane jako panele akustyczne, pochłaniające dźwięk. |
Materiał Slumber najpierw wykorzystałam w szalach, a później pufach. Ten sam wzór stał się zatem materiałem ubraniowym i meblowym.
Z drugiej strony, pracując nad konkretnym zamówieniem, z góry wiem, jakie będzie jego przeznaczenie. Na przykład, jeśli projektuję materiał obiciowy na fotel, takie czynniki jak odporność na ścieranie uwzględniam już w pierwszej fazie pracy.
Przenosi Pani tkaniny w trzeci wymiar. Jakim sposobem udaje się to osiągnąć?
Zachwycają mnie trójwymiarowe struktury i konstrukcje przestrzenne. Kiedy jeszcze w szkole tworzyłam ubiór, miał on często tkaninę o trójwymiarowej fakturze, lecz wówczas taki efekt osiągałam poprzez fałdowanie materiału lub przeszywanie na nim innego.
Kiedy zapoznałam się z techniką tkacką, byłam pod wrażeniem, jak poprzez łączenie osnowy i wątku można stworzyć tkaninę, nadać jej wzór, strukturę. Na drodze prób i eksperymentów, zaczęły się moje poszukiwania tkaniny 3D. Z biegiem lat zdobywałam coraz więcej doświadczenia.
Stworzenie nowej, bardziej złożonej formy stawało się wyzwaniem. Pierwsze próby podjęłam na moim ręcznym krośnie. Ręcznie jednak można utkać wszystko, wyzwaniem jest maszyna przemysłowa. Tak rozpoczęła się moja współpraca z Muzeum Włókiennictwa w Tilburgu, gdzie w 2000 roku powstało Textiel Lab, a w nim maszyny przemysłowe, między innymi żakardowe zaawansowane krosno firmy Donier. Ich laboratorium stało się dla mnie miejscem pracy. Tu powstały moje pierwsze eksperymentalne projekty, a potem kolekcja Slumber i Architextile.
Tkaniny z serii Architextile przybierają nowoczesny, niemal futurologiczny wygląd. Jak Pani opisałaby te projekty?
Przestrzenne, innowacyjne, akustyczne… Na czym polega ich innowacyjność? Na tym, w jaki sposób zostały skonstruowane, na ich trójwymiarowej formie. Pierwsze tkaniny 3D, które zastosowałam jako materiał meblarski, zaprezentowane w latach 2002–2004, były prawdziwą nowością i zdobyły wiele międzynarodowych nagród w branży tekstylnej.
W tym roku Architextile otrzymały nagrodę i nominację do Dutch Design Awards za innowacyjność technologii i funkcji, jak również nadanie nowej wartości tkaninie we wnętrzu.
Już w samej nazwie pojawia się odniesienie do architektury. Architektura inspiruje mnie w dużym stopniu: jej abstrakcyjne formy, rytmika, powtarzanie, geometryczne wzory, ale również sama konstrukcja budynków. Widząc budynek, potrafię zachwycić się jego formą i "zobaczyć" tkaninę. Podziwiam prace architektów, nowe konstrukcje i technologie.
Jako uzupełnienie architektury Pani tkaniny pojawiają się we wnętrzach sklepów Hermès. Jak przebiegała współpraca z domem mody Hermès?
To było wspaniałe doświadczenie, wielkie wyzwanie i odpowiedzialny projekt. Od koncepcji, projektu tkaniny, jej konstrukcji, jak i wykreowania całego "obrazu", po produkcję oraz konfekcję - łącznie z montażem.
Do współpracy zaprosiła mnie architektka Nathalie Baron z Rena Dumas Architecture Interieure (RDAI) - biura odpowiedzialnego za projekty wnętrz wszystkich domów mody Hermès na świecie.
Pierwszy był projekt w Wuxi, w Chinach. Sklep ten posiada dużą fasadę. Moim zadaniem było scalić ją za pomocą tkaniny, w której barwa biała przechodzi w czerwoną, a całość jest przeplatana złotymi nitkami. Część biała jest przy tym dwustronna i widoczna także wewnątrz sklepu.
Hermesowi spodobał się mój projekt i po nim otrzymałam zamówienia do trzech kolejnych sklepów w Szanghaju i Harbin w Chinach oraz w Seulu, w Korei Południowej. W kolejnych wnętrzach projekt był modyfikowany i dostosowywany do lokalnych warunków.
Często sięga Pani po moher, na przykład w pufach Slumber. Dlaczego właśnie moher i jakie efekty pozwala osiągnąć?
Moher to naturalny szlachetny surowiec, który często wykorzystuję w moich pracach. Uwielbiam go za piękny, długi włos. Jeżeli pochodzi z młodej owcy, a takie właśnie stosuję, to jest miękki i miły w dotyku. W tkaninach bardzo ważny jest dotyk.
Jeżeli chcemy otaczać się materiałami, muszą być przyjemne; zapraszać, by się nimi otulić; pobudzać nasze zmysły.
Z jakich jeszcze materiałów Pani korzysta?
Różnych, w zależności od produktu i jego przeznaczenia. Od naturalnych - takich jak bawełna, wełna, len - do poliestru. Dobry przykład to poliester Trevira CS - bardzo ważny surowiec, gdyż jest to przędza niepalna, na dzisiejszym rynku projektów wręcz obowiązkowa.
Czym by się Pani zajmowała, gdyby nie została Pani projektantką tkanin?
Byłabym wówczas bardzo nieszczęśliwa. Projektowanie tkanin tak mnie pochłonęło przez ostatnich kilkanaście lat, że nie wyobrażam sobie innego zajęcia. W dodatku fascynuje mnie wiele innych kierunków, które są powiązane z moją pracą i które traktuję jako pasję.
rozmawiała: Anna Oporska