Dom jako "maszyna do mieszkania" stanowił ideał modernizmu. Francuski filmowiec Jacques Tati bardzo dosłownie zobrazował taką wizję domu w nagrodzonej Oscarem komedii "Mój wujaszek". Stworzył tym samym jeden z ciekawszych i najzabawniejszych przykładów modernistycznego budownictwa.
Jacques Tati - komik i wielki indywidualista kina jest uznawany za mistrza wizualnej komedii. Bywa nazywany francuskim Chaplinem, a postać Hulota, którą wykreował, jest porównywana do chaplinowskiego Trampa.
Pan Hulot zawsze ma na sobie prochowiec, skarpetki w paski, kapelusz i nieodłączną fajkę, którą czasami stuka o podeszwę buta. Jest człowiekiem dobrotliwym i staroświeckim, któremu w komedii "Mój wujaszek" (1958) przyszło się zmierzyć z nowoczesnym, zautomatyzowanym światem.
Esencją tego świata jest dom jego siostry i jej męża, państwa Arpel, który nie tylko stanowi miejsce akcji, ale urasta do rangi samodzielnego bohatera filmu. Naszpikowany technologią, stanowi okaz czystej architektury modernistycznej.
Dom jest dziełem scenografa Henri Schmitta, który wielokrotnie współpracował z Tatim. Zgodnie z założeniami modernizmu siedziba państwa Arpel to przykład projektowania totalnego: dom, ogród i wyposażenie tworzą jedną, integralną całość - wszelkie rozgraniczenia są zbędne.
Wszędzie królują minimalizm, proste bryły, czyste barwy oraz elektroniczne gadżety. Niemal każdy element wyposażenia został zautomatyzowany: brama, drzwi, okna, garaż, urządzenia kuchenne, a nawet fontanna w ogrodzie. Ta ostatnia stanowi szczególne kuriozum w kształcie aluminiowej ryby postawionej na ogonie, którą pani Arpel uruchamia tylko na wypadek wizyty gości.
We wnętrzach pojawia się zaledwie kilka mebli o syntetycznych formach i intensywnych barwach, które na tle białych ścian prezentują się niczym abstrakcyjne rzeźby. Są wśród nich ażurowe fotele Scoubidou, zaprojektowane przez studio projektowe l’ARP (Atelier de Recherche Plastique) oraz słynne francuskie lampy Serge'a Mouille’a.
Pozostałe meble zostały zaprojektowane specjalnie na potrzeby filmu przez samego reżysera Jacques’a Tatiego oraz współscenarzystę "Mojego wujaszka" Jacques’a Lagrange’a. Były to m.in.: zielona sofa Harper (fasola) inspirowana projektami Le Corbusiera, żółty fotel bujany Jaune oraz długa kanapa złożona z dwóch walców. Choć wszystkie prezentują się niezwykle, to ich wygoda pozostaje kwestią sporną - w końcu bardziej niż służyć i zapewniać komfort, miały wyrażać pewien snobizm.
Wizja modernizmu wykreowana przez Tatiego okazała się na tyle sugestywna, że współcześni projektanci wciąż sięgają po willę państwa Arpel jako inspirację dla własnych projektów. Dom został nawet zrekonstruowany na specjalnej wystawie w Paryżu w 2007 r. Z kolei rok później firma meblarska Domeau & Pérès na 50-lecie "Mojego wujaszka" wyprodukowała wierne repliki mebli zaprojektowanych przez Tatiego na potrzeby filmu. Wszystkie zostały odtworzone z ogromną wiernością oryginałom.
Gdyby jednak Jacques Tati wiedział, że dom, który zaprezentował ponad 55 lat temu, będzie kiedyś stawiany za wzór do naśladowania, pewnie w ogóle by go nie sfilmował. Willa państwa Arpel stanowiła bowiem krytykę nowoczesnego, totalnego projektowania.
Tati uznawał estetykę modernizmu za nienaturalną, zimną i niesłużącą człowiekowi, a wszelkie elektroniczne gadżety za bezużyteczne. Dlatego w jego filmie nowoczesność prowadzi do absurdu - wystarczy wspomnieć scenę, w której państwo Arpel zostają uwięzieni w garażu, czy pana Hulota walczącego ze zmechanizowaną kuchnią. Komik chciał pokazać, że nie wszystko, co nowoczesne, jest synonimem doskonałości i postępu. Sam czuł się zagubiony w takim otoczeniu.
Niezależnie od intencji twórcy, z estetycznego punktu widzenia "Mój wujaszek" to kino najwyższej klasy, które docenili już mu współcześni. Komedia zdobyła Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu w Cannes, a także Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny.
tekst: Anna Oporska;
zdjęcia: Gaumont Distribution, serwisy prasowe firm