Projekty Zahy Hadid są niezwykle efektowne. Ekspresyjna miękka linia i zachwycające rzeźbiarskie opływowe formy charakteryzują jej architekturę, z której jest najbardziej znana, a także równie interesujące i ekstrawaganckie meble i inne przedmioty codziennego użytku.
Choć od śmierci projektantki mija właśnie rok, to wygląda na to, że popularność Hadid długo jeszcze nie osłabnie. Trwające realizacje projektów architektonicznych, premiery nowych kolekcji designerskich mebli i dodatków czy wreszcie doniesienia o niebotycznym pozostawionym majątku podtrzymują zainteresowanie twórczością i osobą projektantki, która już za życia stała się legendą.
Równie futurystyczna, co elegancka sofa Moon świetnie odnajdzie się w każdym wnętrzu, pod warunkiem, że będzie jego jedyną gwiazdą. B&B Italia, fot. Fabrizio Bergamo. |
Choć jej pomysły były szalenie nowatorskie, a wręcz futurystyczne, nad komputer przedkładała papier i ołówek. Niczym artystka-wizjonerka kreśliła śmiałe projekty, których przez wiele lat nikt nie odważył się zrealizować. Nie trafiały też we wszystkie gusta. Jak sama mówiła: "Nie projektuję ładnych budynków - nie lubię. Wolę gdy architektura jest nieco surowa, bardziej witalna i pierwotna".
Uznawane za utopijne, ekstrawaganckie koncepcje, których wcielenie w życie byłoby przedsięwzięciem nader ryzykownym i kosztownym, przydały jej miano "papierowego architekta". Co prawda dostawała liczne nagrody, ale na pierwszą większą realizację przyszło jej czekać do 1993 roku, kiedy to wybudowano budynek straży pożarnej fabryki Vitra w Weil Rhein.
Potem obiekty jej autorstwa pojawiały się od Chin, przez Azerbejdżan, po Rzym. W Warszawie miała powstać przewyższająca Pałac Kultury Lilium Tower, ale z powodu kryzysu (2009 rok) inwestor wstrzymał budowę. Za to w Zakopanem biuro architektoniczne Zahy Hadid, wspólnie z Karpiel Steindel zaprojektowało willę dla Tomasza Gudzowatego.
Projektować chciała zawsze. Szczęśliwie jako córka przemysłowca i prominentnego liberalnego irackiego polityka mogła poważnie myśleć o karierze architekta, choć nie była to droga łatwa dla kobiety, zwłaszcza jeśli pochodziła ze świata muzułmańskiego. Ale Zaha Hadid była zdeterminowana. Najpierw skończyła matematykę na Uniwersytecie Amerykańskim w Bejrucie, potem przeniosła się do Europy.
Tu w Architectural Association School, kontynuowała naukę. W stolicy Wielkiej Brytanii także osiadła na stałe. Szybko poszła na swoje, zakładając w 1979 roku biuro Zaha Hadid Architects. Dzisiaj pracuje tu ponad 400 osób, dalej wcielając w życie pomysły swojej założycielki.
Stół z kolekcji UltraSteller zachwyca szlachetnością materiału (orzech) i finzezją formy. |
Równolegle z projektami budynków Hadid tworzyła meble i przedmioty codziennego użytku. Bardzo jej to odpowiadało, bo - w przeciwieństwie do projektów architektonicznych, które pozostawały w sferze idei albo ich realizacja trwała latami, tu namacalny efekt był właściwie natychmiastowy. Tak jak w przypadku architektury, inspirowała ją natura i biologia oraz modernistyczne formy.
Jednym z ciekawszych projektów jest Moon dla B&B Italia - elegancki system modułowy, który urzeka opływowymi kształtami. Sofa wygląda tak samo interesująco z każdej strony, ujawniając uroki swojej bryły w zależności od punktu patrzenia, niczym nowoczesna rzeźba, a kształt pufy dokładnie uzupełnia jej linię jak brakujący puzzel. Z kolei dla Sawaya & Moroni zaprojektowała fotel Kuki, który, wykonany z jednego arkusza plastiku, wygląda niczym ze statku kosmicznego.
Oprócz mebli Hadid projektowała także lampy, naczynia czy akcesoria kuchenne, takie jak np. srebrna tarka do sera dla marki Alessi, której przeznaczenia trudno domyślić się na pierwszy rzut oka, bo wygląda raczej jak nowoczesne dzieło sztuki. Obok form futurystycznych pojawiają się także nawiązania do tradycji. Ostatnia kolekcja UltraStellar (Ultragwiezdny) dla David Gill Gallery nawiązuje do mebli z połowy XX wieku. Zaha Hadid wykorzystała tu tradycyjne materiały, takie jak drewno orzecha włoskiego, szkło, skóra i srebro, odchodząc od ulubionego akrylu. Jednak język form pozostał ten sam - płynne, organiczne linie i szlachetna elegancja.
Kolekcja premierę miała już po śmierci Hadid, a tytuł okazał się wyjątkowo znamienny. Bo Zaha Hadid rzeczywiście była gwiazdą wielkiego formatu, chociaż Rem Koolhaas, z którym krótko współpracowała, twierdził, że raczej planetą "która porusza się po własnej orbicie. Ma własną wizję architektury i nie jest w stanie dostosować się do cudzych oczekiwań". I właśnie to zapewniło jej miejsce w panteonie światowej architektury i designu XX i XXI wieku.