Alfredo Häberli nazywany jest playboyem światowego designu. Jednak wcale nie dlatego, że jest szalenie przystojny i uroczy, choć to prawda. Po prostu projektowanie to dla niego przede wszystkim przyjemność i świetna zabawa.
Praktyczny kubik Solitaire (Offect), łączący funkcję fotelu i stolika, to wersja deluxe krzesła ze składanym pulpitem, popularnego w salach wykłado |
Urodził się w Buenos Aires w 1964 roku, ale gdy miał 13 lat, wraz z rodzicami przeprowadził się do Szwajcarii, gdzie mieszka i pracuje do dziś. Jak sam podkreśla, jest w nim argentyńska otwartość - zarówno na ludzi, jak i nowe projekty oraz tematy. Szwajcaria nauczyła go natomiast analitycznego i konceptualnego myślenia.
Początkowo chciał zostać malarzem. Jednak nigdy na poważnie nie sięgnął po pędzel. Białe płótno naciągnięte na blejtram nie było dla niego wystarczającym wyzwaniem, nie potrafiło wyzwolić w nim kreatywności. Inaczej rzecz się miała z projektowaniem przedmiotów. Problemy, jakie należało rozwiązać, żeby przedmiot był nie tylko piękny, ale i użyteczny, to było właśnie to!
Miłość do projektowania podgrzał w nim Achille Castiglioni, już wtedy legenda włoskiego designu. Häberli bardzo chciał pracować w jego zespole, ale mistrz miał wówczas malutkie biuro i zatrudniał tylko pięciu pracowników. Dla młodego projektanta nie było w nim miejsca. Castiglioni poradził mu za to, żeby od razu zaczął pracować na swoim. Niemal bez zastanowienia posłuchał, a po tygodniu miał już własne studio.
Chciał projektować rzeczy, które wywoływałyby uśmiech na twarzach odbiorców. I to zostało mu do dziś. Bo design ma być przede wszystkim dobrą zabawą, zarówno dla tych, którzy z niego korzystają, jak i dla twórcy.
Nie znaczy to jednak, że praca projektanta jest jak nieustająca rozrywka w lunaparku. Jak mówi Häberli: "Na początku trzeba stoczyć ze sobą walkę, żeby naprawdę dobrze siebie poznać. Reszta jest ciężką harówką". Ciągle rysuje w swoim szkicowniku, nieustannie podejmuje nowe wyzwania. Na koncie ma współpracę z takimi firmami, jak Moroso Vitra, BMW, Kvadrat, Luceplan, Camper czy Iittala.
Projektuje meble, oświetlenie, naczynia, tapety, podłogi, a nawet buty. Jakie są jego projekty? Niekiedy bardzo proste, żeby nie powiedzieć: minimalistyczne, ale niepozbawione ciekawych detali; funkcjonalne, lecz dość zaskakujące.
Zawsze innowacyjne i zawsze uwzględniające potrzeby użytkownika. Jak mówi: "Moja praca jest skierowana w stronę człowieka. Inspiruje mnie życie codzienne, obserwowanie zwyczajnych gestów, tego, w jaki sposób ludzie się poruszają, siedzą i zachowują". Dzięki temu powstają rzeczy ergonomiczne, proste, niby zwyczajne, a jednak zachwycające użytkowników formą i wygodą. A do tego wprowadzające do wnętrza sporą dawkę zdrowego optymizmu, którego z pewnością nigdy nie zabraknie także ich twórcy.