Tulipany, grzyby, języki, plasterki pomarańczy. Takie organiczne skojarzenia towarzyszyły narodzinom mebli Pierre’a Paulina. Urzekające miękkimi liniami i ostrymi kolorami doskonale wpisywały się w stylistykę barwnych lat 60., w których powstały.
Krzesło wcale nie musi mieć czterech nóżek!
Nieco psychodeliczne, trochę zabawne meble projektu Pierre’a Paulina, świetnie oddające estetykę ruchu flower power i czasy rewolucji obyczajowej, same także dokonały prawdziwego przewrotu. Ich rzeźbiarskie formy i miękkie kształty przeciwstawiały się tradycyjnej koncepcji mebla. Paulin udowodnił, że krzesło wcale nie musi mieć czterech nóżek, może zaś wyrastać niczym kwiat z łodygi, a fotel może przybrać formę zmysłowego języka.
Na początku Paulin zapowiadał się na zdolnego rzemieślnika. Po tym, jak oblał maturę, postanowił bowiem nauczyć się praktycznego zawodu. Najpierw szkolił się na ceramika, potem rozpoczął przygodę z rzeźbą w kamieniu. Niestety, kontuzja prawej ręki, odniesiona w trakcie bójki, sprawiła, że na zawsze musiał się pożegnać z marzeniami o rzeźbie. Na szczęście pozostał w kręgu twórczej kreacji i podjął studia w znajdującej się w Paryżu École Camondo, pięcioletniej prywatnej szkole projektowania i architektury wnętrz.
Droga do kariery Pierre'a Paulina
Karierę projektanta rozpoczął szybko i szybko też zaczął osiągać spektakularne sukcesy. Przyczyniła się do tego współpraca z firmą Artifort, rozpoczęta w 1958 roku. Szefowie firmy od razu wyczuli, że podejście Paulina do projektowania jest pokrewne z zawartą w jej nazwie filozofią. I rzeczywiście, art and comfort - sztuka i komfort - świetnie pasują też do projektów Pierre’a Paulina. Ta entuzjastyczna kooperacja przyniosła wspaniałe efekty.
Paulin miał odpowiednie zaplecze do prowadzenia badań nad nowoczesnymi, elastycznymi pokrowcami, zainspirowanymi materiałem, z jakiego wykonywano kostiumy kąpielowe. Zastosowanie jednoczęściowego, bezszwowego, elastycznego pokrowca, który można zdejmować, prać i wymieniać na inny, dokonało ogromnej rewolucji.
Pierre Paulin dał światu zupełnie nowe oblicze krzesła. Radykalnie uprościł jego linię, a ukrywając konstrukcję za elastyczną osłoną, uzyskał piękną, rzeźbiarską i oddziałującą kolorem formę. O swoim słynnym krześle Mushroom powiedział tak: - To najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek zaprojektowałem. Czy można to zrobić bardziej ekonomicznie? Trzy metalowe koła… i cztery pręty łączące je razem. Następnie zakładasz na to strój kąpielowy i gotowe! I na tym właśnie polegał sukces projektanta - na połączeniu ekonomii środków i artystycznej fantazji.