Figurki zwierząt to jeden z najbardziej popularnych motywów dekoracyjnych, ale żeby z tego powodu aż wprowadzać świnię na salony?!
Zanim na salony trafił koń, pojawiła się tam najpierw mucha! Niby w przyrodzie istnieje silny związek między wspomnianym ssakiem a owadem, jednak ścieżki projektowania wiodą trochę bardziej pokrętną drogą.
Członkinie pochodzącej ze Szwecji grupy projektowej Front Design, jak na Skandynawki przystało, mają bardzo silny związek z naturą. Dlatego na początku swojej drogi zawodowej postanowiły połączyć to, co kochają najbardziej - przyrodę oraz design. Czyniąc rozmaite obserwacje, na przykład śledząc lot muchy dookoła żarówki, stworzyły abażur lampy. Z kolei odcisk psiej łapy w głębokim szwedzkim śniegu posłużył za formę do wykonania wazonu.
Te wyjątkowo niebanalne projekty dostrzegł Marcel Wanders, światowej sławy projektant i współzałożyciel grupy Moooi, słynącej z progresywnego i eleganckiego designu.
Poszukując nowych talentów do swojej stajni, Wanders zwrócił uwagę na szalone Szwedki obserwujące lot muchy. Postanowił zaprosić je do współpracy, jednak nie umiał, a może raczej nie chciał, precyzyjnie określić, co kobiety mają zaprojektować. Poproszony o radę, odparł tajemniczo: "Stwórzcie coś, co spodoba się waszym babciom".
W tej sytuacji projektantki postanowiły, że zrobią test, zapytały członków swoich rodzin, co tak naprawdę lubią oni we wnętrzach. Wyniki były jednoznaczne. Okazało się, że wszyscy uwielbiają figurki zwierząt. Wyszło na to, że grupa Front Design musi kontynuować swoją przygodę ze światem fauny. Zrobiły to jednak we własnym stylu i na swoich warunkach. Na nasze salony zaprosiły naturalnych wymiarów konia, świnię i królika i dodały im funkcje użytkowe. Okazało się, że figury zwierząt w skali maxi mają tyle samo zwolenników co filigranowe figurki.