Z tarasu, który biegnie naokoło całego mieszkania, roztacza się iście "paryski" krajobraz. Widać dachy tutejszych kamienic, panoramę Warszawy i niewiarygodne wschody i zachody słońca, które sprawiają, że można się tu poczuć jak w innej rzeczywistości.
Właściciele - Irmina Zych-Świerczyńska i Michał Świerczyński - polubili to miejsce od pierwszego wejrzenia i nadal, choć mieszkają tu już od kilku lat, zdania nie zmienili. - Mieszka się tu wspaniale. Wszędzie jest blisko, w centrum można być w ciągu 10 minut, w pobliżu dużo zieleni i parków, nikt nie zagląda nam do okien, co wcale nie jest oczywiste nawet w najlepszych lokalizacjach - mówią gospodarze.
Oboje zajmują się zawodowo branżami związanymi z nieruchomościami. Mają też w tej dziedzinie imponujące prywatne doświadczenia. W ciągu ostatnich 10 lat przeprowadzali się trzynaście razy! Zawsze sami urządzali swoje mieszkania.
Gospodyni przyznaje, że dryg do aranżowania wnętrz ma po mamie, architekcie. I choć sama jest utalentowana artystycznie, nie myślała o skończeniu architektury. Spełnia się doskonale w innej dziedzinie - pracując w banku. Projektowanie wnętrz traktuje jako hobby, które realizuje, urządzając swoje domy. Zaczęła od pierwszego własnego mieszkania - malutkiej kawalerki na warszawskiej Pradze. - Miała dużo uroku. Wykończona w jasnych, pastelowych kolorach, przez znajomych nazwana "szkatułką", bo była niesamowicie dopieszczona - wspomina Irmina.
Później urządzała pierwsze wspólne małżeńskie mieszkanie na Saskiej Kępie - w stylu prowansalskim. Kolejne domy również były ciepłe, ale bardziej nowoczesne. Przez ten czas małżonkowie stworzyli doskonały tandem projektancki. Wypracowali sobie idealny podział ról i każde z nich realizuje się w swojej działce. Michał zajmuje się układem przestrzennym, rozmieszczeniem elektryki i wszystkimi koncepcjami technicznymi. Wystrój wnętrz to z kolei pole Irminy. Zgrany duet zadziałał i tym razem.
Apartament na Mokotowie kupili na rynku wtórnym, całkowicie urządzony. Choć był w dobrym stanie i spokojnie można było w nim zamieszkać, podjęli decyzję o generalnym remoncie. To nie był ich styl. Dziś, jak mówią, chyba by się tego nie podjęli. Woleliby kupić mieszkanie do wykończenia od dewelopera. Zburzenie i zrobienie wszystkiego od nowa było sporym kosztem i stresem.
- Dobieranie i urządzanie wnętrz nie jest problemem. Problemem jest znalezienie wykonawców, ekip, które to wszystko potem dobrze zrealizują, np. dobrze położą drogą tapetę. Tu zrywaliśmy parkiet trzy razy, bo był źle ułożony. A na koniec i tak trzeba było wymienić spore partie, bo hydraulik nie dokręcił grzejnika i parkiet "wstał". - mówi właścicielka.
Największy kłopot stanowił słup konstrukcyjny, który stoi na środku salonu. Problem rozwiązano nietypowo - obijając go jedwabiem! Ten sam efekt wykorzystano na drzwiach wejściowych i na słupie z telewizorem. - Wszyscy pukali się w głowę, mówiąc, że jedwab będzie się brudził. Okazuje się, że łatwo się czyści i doskonale się sprawdza, nawet przy małym dziecku. - cieszy się Irmina.
Ale zdarzały się też miłe i zabawne chwile. Listwy podłogowe kładł perfekcjonista, śpiewak operowy, który przy okazji śpiewał arie. - Dzisiaj to mieszkanie i to miejsce rekompensuje mi wiele niemiłych przygód - dodaje.
W apartamencie zmieniono kompletnie układ pomieszczeń, otwierając przestrzeń: kuchnie połączono z salonem, w miejscu dawnych drzwi do kuchni powstały dwie szafy. Dwa pokoje połączono w jedną dużą sypialnię, do której prowadzą podwójne drzwi. - Muszę przyznać, że w sypialni, która ma 35 metrów świetnie się śpi. Przestrzeń powoduje, że sen jest przyjemniejszy. Projektując to mieszkanie, nie zakładaliśmy jednak, że na świecie pojawi się nasze dziecko. Trzeba było naprędce zmienić niedawno wyremontowany pokój gościnny. Dziś pewnie zaplanowalibyśmy ten układ inaczej - mówi właścicielka. Gospodyni, która urządziła kilkanaście własnych mieszkań, nauczona doświadczeniem doszła do wniosku, że do dizajnerskich nowinek trzeba podchodzić z dystansem. Dlatego tym razem postanowiła połączyć klasykę z nowoczesnością.
Podczas jednej z zagranicznych podróży zobaczyła kuchnię z czarnego szkła. Spodobała się jej. Stwierdziła, że ten materiał daje bardzo elegancki efekt i pasuje zarówno do starych, jak i współczesnych mebli. To był punkt wyjścia w planowaniu wystroju wnętrza. Pomysł zrealizowała w zaprzyjaźnionej firmie stolarskiej Prestige Meble, w której zaprojektowano także stojący w salonie efektowny, prosty regał na książki z białego mdf-u i szafy wnękowe w pokojach i przedpokoju.
Następnym krokiem było dodanie do prostej kuchni i szaf z lakierowanego na biało mdf-u, tradycyjnych drzwi i listew. To dało bardzo oryginalny efekt. Kolorystycznie Irmina przełamała wszystko wzorzystymi tapetami, które połączyły "stare z nowym".
Gospodyni mówi, że wybór tapet tak ją wciągnął, że postanowiła położyć je także w łazience i w toalecie. - Bardzo się z tego cieszę, bo dzięki temu łazienka wydaje się cieplejsza. W wc tapeta jest czerwona, według feng shui to najlepszy kolor do tego miejsca, ma przynosić dobrobyt i szczęście mieszkańcom. I coś w tym jest!
Dla odmiany kolorystyka sypialni jest spokojna - króluje tu "kawa z mlekiem", dopełniona morskoniebieską tapetą. Zarówno tu, jak i w pokoju synka, na podłodze położono wykładziny na grubych gąbkach, żeby miło po nich było stąpać.
- Lubię mieszkania sterylne, ale z duszą. Uważam, że obrazy i książki mogą tchnąć życie w mieszkania. U nas jest ich sporo, bo bardzo oboje je lubimy. - mówi Irmina.
Niektóre obrazy właściciele dostali w prezencie. Na przykład nowoczesny portret wiszący w kuchni to prezent ślubny od brata ciotecznego Michała, grafika, który mieszka w Londynie. Większość jednak pochodzi z podróży, które są ich pasją. Najbardziej lubią egzotyczne wyprawy, choćby ostatnie do Tajlandii czy Sri Lanki. Kilka obrazów pochodzi też z Moskwy, gdzie mieszkali prawie trzy lata.
Mimo podróżniczych zamiłowań - oboje dobrze się czują w swoim domu. Po kilku latach nic by tu nie zmienili. Irminie brakuje tylko jednej rzeczy: galerii zdjęć rodzinnych skomponowanej na ścianie. Ale to przecież żadne wyzwanie dla osoby, która urządziła już trzynaście mieszkań!