Ten dom chylił się ku upadkowi! Tak dziś wygląda!
Konrad już jakiś czas temu wpadł na pomysł, by profesjonalnie zająć się renowacją ceglanych murów. Stąd był już tylko krok, by pomyśleć o przywracaniu do życia całych chylących się ku upadkowi, niepotrzebnych domów.
- Wszyscy dziś zachwycają się loftami, których w Łodzi pełno. Ja uznałem, że warto zwrócić uwagę na stare budynki mieszkalne - mówi.
Pierwszy, który uratował od ruiny - sprzedał na pniu. Drugi postanowił odrestaurować dla siebie. Wypatrzył go pod Łodzią, na terenach dawnej niemieckiej osady. Niemcy zbudowali go na przełomie XIX i XX stulecia. Gdy po pierwszej wojnie odeszli, dom trafił w ręce Polaków.
Po drugiej wojnie przez długi czas zamieszkiwało tu aż osiem rodzin, jednak już od kilkunastu lat budynek stał pusty i niszczał.
- Kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy, była to kompletna rudera - opowiada Konrad. - Właściciel chciał ją zburzyć, uznając, że tylko cegła rozbiórkowa może mieć tutaj jakąś wartość. No i kupiłem całość praktycznie za cenę tej cegły.
Metamorfoza starego domu z cegły. Wymagał gruntownej przebudowy!
Dla nowego właściciela od początku było jasne, że dom, a właściwie to, co z niego pozostało, ma potencjał. Grube (60-centymetrowe!) mury nie wymagały docieplenia, fundament miał bardzo dobrą izolację, a wnętrze o powierzchni 300 m² stwarzało duże możliwości mieszkalne, choć wymagało gruntownej przebudowy.
- Przede wszystkim trzeba było wymienić cały strop - wspomina Konrad. - Dzięki temu jednak mogłem ukształtować górę według własnych potrzeb.
Na piętrze powstała więc ogromna sypialnia z garderobą, po pokoju dla każdego z dwójki dzieci, łazienka, pralnia, a do tego antresole nad kuchnią i salonem, gdzie można było zmieścić na przykład bibliotekę.
A dół? Dół w zasadzie pozostał taki, jaki był. Tyle tylko, że rozebrano część ścian działowych, likwidując drobne izby. Teraz po jednej stronie klatki schodowej jest tylko kuchnia i salon, a po drugiej gabinet i część mokra - czyli wygodna łazienka z jacuzzi i sauna.
Równocześnie z przebudową wnętrza, trwały prace na zewnątrz budynku. Stary mur, choć solidny, był mocno nadszarpnięty zębem czasu i należała mu się solidna renowacja.
- Całą elewację zeszlifowaliśmy mechanicznie - opowiada Konrad. - Spośród kilku metod szlifowania cegły wybrałem tę, bo chociaż jest najbardziej pracochłonna, daje najlepszy efekt - tłumaczy. - Podstawowym warunkiem są tu umiejętności fachowców, ale tych miałem znakomitych, wiedziałem, że nie zawiodą.
W trakcie prac okazało się, że niektóre cegły są całkowicie zniszczone i trzeba je wymienić. Szczęśliwie oryginalny materiał był pod ręką. Rozebraliśmy stojącą nieopodal na wpół rozwaloną stodółkę i z niej wzięliśmy brakujące cegły. Pochodzą z tego samego okresu, są identyczne, dlatego odnowiony mur domu wygląda idealnie. Jak nowy, tylko znacznie piękniejszy niż te, które buduje się dzisiaj.
Blasku nowym-starym murom dodają - i to w sensie dosłownym - okna. Zostały powiększone, otrzymały nową stolarkę, a ich specjalne anteliosrebrne szyby z odblaskiem od zewnątrz lśnią niczym lustra, w których odbija się niebo i przeglądają drzewa.
Wewnątrz cały dom wydaje się być zalany światłem - nie tylko dzięki powiększonym oknom (dwa z nich zostały nawet zamienione na tarasowe), ale też za sprawą dodatkowych, które pojawiły się na nowym dachu.
Bo dach trzeba było zrobić od nowa - do wyrzucenia było nie tylko pokrycie, ale i więźba. Przy okazji pojawiły się w nim dodatkowe okna, w sumie dziewięć. Te, które są nad antresolami, znakomicie doświetlają salon i kuchnię na dole, ale też sypialnię, oddzieloną od antresoli mleczną szybą.
Jak urządzić dom, w którym główną rolę grają ściany z wiekowej cegły? Nie było wątpliwości - nowocześnie! Chociaż… Ulubione meble gospodarzy, komody, szafki i regały z systemu USM Haller, które się znalazły w salonie i sypialni, zaprojektowano w latach 60. ubiegłego stulecia.
- Toż to prawie antyki - śmieje się Konrad. - Takie meble od pół wieku produkuje się bez zmian, a wciąż pozostają ultranowoczesne. Można je składać, dowolnie zmieniając ich kształt i funkcje, nadają się do każdego wnętrza, no i są niezniszczalne. Nasze wędrują z nami z mieszkania do mieszkania. Przeprowadzaliśmy się z nimi już cztery razy i wszędzie zagrały idealnie. Zresztą pasują do wszystkiego, nie wyłączając staroci.
Tych ostatnich akurat kilka się udało zachować. Konrad pieczołowicie odrestaurował czworo oryginalnych drewnianych drzwi, które były tu pewnie "od zawsze".
- Żadne inne nie miałyby takiego uroku - twierdzi.- Takie akcenty w nowoczesnych wnętrzach przełamują sterylność, tworzą klimat - dodaje.
Dlatego na przykład w kuchni, gdzie gospodarze postawili na absolutną prostotę i stuprocentową funkcjonalność, znalazł się stary stół na toczonych nogach, a w holu w charakterze ozdoby występują żeliwna maszyna do szycia i poniemiecka wyżymaczka, przed remontem wygrzebane z kąta pamiątki po poprzednich mieszkańcach.
Być może nawet po tych, którzy przed stu laty stawiali ten dom - wtedy zwyczajny, a dziś inny niż wszystkie. - Takiego efektu nie da się dzisiaj osiągnąć, budując dom od nowa. - zapewnia zadowolony Konrad. - Bo to właśnie w starej cegle i w sposobie jej ułożenia tkwi cały urok. Niepowtarzalny!