Martyna i Rafał mieszkali na Ursynowie. Kiedy podjęli decyzję o przeprowadzce z bloku do własnego, wymarzonego domu, brali pod uwagę działki nieopodal Piaseczna i właściwie na jedną z nich byli już zdecydowani. Los jednak zarządził inaczej.
Znajomi zaprosili ich na parapetówkę do nowo wybudowanego domu na pięknej działce w pobliżu Warszawy. Kiedy przyjechali na miejsce, byli zauroczeni - otoczenie lasu, cisza i spokój, wygodny szlak komunikacyjny w pobliżu sprawiły, że lokalizacja wydała się idealna! Okazało się, że są jeszcze wolne działki, nie dość że większe od tych, które oglądali do tej pory, to w tej samej cenie. Decyzja zapadła jednogłośnie i ze skutkiem natychmiastowym.
- Budowa domu to nie jest prosta sprawa. Człowiek musi się nauczyć wielu rzeczy, a cierpliwość zostaje poddana próbie - wspomina Martyna. - Przewinęło się tu chyba z osiem ekip budowlanych i każda po poprzedniej coś poprawiała. Ale dziś złe wspomnienia zatarły się w obliczu efektu, jaki udało się osiągnąć. Gdy zdarza nam się spokojny wieczór, kiedy siedzimy razem przy kominku, patrząc w płomienie, albo kiedy czytam w sypialni książkę, spoglądając na zieleń za oknem, nie zamieniłabym tego domu na żaden inny. To nasze wspólne dzieło!
- Pomimo tego, że mieliśmy w głowach jakiś zarys i kilka pomysłów na wnętrze, stwierdziliśmy, że potrzebny nam będzie ktoś, kto z tych oderwanych od siebie idei stworzy całość, podpowie, jak połączyć ze sobą materiały, jak dobrać i ułożyć, by stylistycznie nic się ze sobą nie gryzło - mówi Rafał. - Przez przypadek (kolejny, który wyszedł nam na dobre) poznaliśmy Kasię Mertę-Korzniakow. To za jej sprawą powstał oryginalny kominek.
Sama projektantka jest bardzo dumna z efektu i z tego, że udało jej się przekonać właścicieli do pomysłu, który wydawał się nietypowy i trudny do wykonania.
- W planach był zwykły kominek obłożony cegłą nieco powyżej paleniska, zwieńczony drewnianą belką stanowiącą półkę, a powyżej (do samego sufitu ) obudowany płytą gipsowo-kartonową i pomalowany. Projekt ten nie wykorzystywał w pełni możliwości, jakie dawała wysokość pomieszczenia. Kominek w pierwotnej postaci byłby niemal niewidoczny i karykaturalnie nieproporcjonalnie mały. Chwilę trwało, zanim udało mi się przekonać właścicieli do tego pomysłu, wytrwale podsyłałam rysunki i zdjęcia. I udało się. Efekt zdecydowanie był wart wysiłku! - opowiada architektka.
Historia cegieł zaczęła się od przeglądania magazynów wnętrzarskich. - Spodobały nam się cegły we wnętrzach, bo wprowadzają klimat i ciepło. Jednak na początku myśleliśmy o białych... - wspomina Martyna. Te, które obecnie zdobią salon, korytarz na górze oraz kuchnię, przyjechały aż spod Nowego Sącza, z rodzinnych stron Rafała, a pochodzą z rozbiórki starej fabryki. Jak mówią właściciele, ich "dusza" przejawia się nie tylko w samym fakcie, że są bardzo stare, ale i wykonywane ręcznie, na niektórych wręcz widać odciski palców!
W kuchni, która z założenia miała być jasna, w stylu prowansalskim, również są pomalowane cegły. Projektantka zaproponowała oddzielenie jadalni murkiem, by blat roboczy nie był widoczny, kiedy siedzi się przy stole. Ceglanymi ściankami zostały także obudowane sprzęty AGD - piekarnik, mikrofalówka, lodówka.
Czarne i białe kafle gresu podkreślają stylowy klimat wnętrza. Podobnie jak podłogi z naturalnych desek bielonego dębu w salonie i korytarzu. Proste, jasne schody bez balustrad są wykończone tym samym drewnem co podłoga i stanowią ciekawą linię przecinającą salon. Szklana balustrada na antresoli nie konkuruje z cegłami na kominie i ścianach.
Sypialnia została celowo zaprojektowana na dole, w najbardziej wyizolowanej przestrzeni domu. Z niej wchodzi się do małżeńskiej, dużej łazienki. Pokoje dzieci oraz pokój gościnny umiejscowione są na piętrze. - Nawet jeżeli mamy gości, którzy zostają na noc, to korzystają z łazienki na górze, a my zawsze mamy swój azyl - mówi Martyna. Dzięki dużym oknom w sypialni jest mnóstwo światła, a widok koi zmysły. To tu Martyna najchętniej oddaje się lekturze ulubionych książek.
Martyna i Rafał nie mieli określonego stylu, w jakim miał być urządzony ich dom. Wiedzieli, że nie może być bardzo nowoczesny, zimny i typowo minimalistyczny. Powściągliwość zastosowali w kolorze, stawiając na uniwersalne i naturalne barwy - cegła i drewno z pewnością nie ulegną kaprysom mody. Okna salonu wychodzące na południowy wschód, pomimo rozmiarów nie dają tyle światła, ile życzyłaby sobie Martyna, która uwielbia jasne i słoneczne pomieszczenia. Stąd jasne ściany oraz podłoga. Kominek pozostaje w centrum uwagi.