Daniel nie planował kupna mieszkania. W apartamencie na nowym osiedlu mieszkało mu się całkiem dobrze. - Może brakowało mi trochę przestrzeni i miałem daleko do centrum, ale byłem zadowolony - wspomina.
Kiedyś mieszkał dokładnie piętro wyżej. A to mieszkanie, które teraz oglądał, było na wysokim parterze. Z ulicy nikt nie zagląda do okien, a z salonu jest wyjście na taras, dalej schody i zejście do ogrodu.
- Właścicielka, dawna sąsiadka, chciała sprzedać mieszkanie osobie zaufanej. Umówiłem się z nią na spotkanie, chciałem tylko porozmawiać, nie byłem zdecydowany. Ale już od pierwszej rozmowy przekonała mnie do kupna! To było niesamowite - przyznaje. Po trzech dniach negocjacji stał się właścicielem 135-metrowego mieszkania w jednej z willowych dzielnic miasta. Spokojna ulica, stare kamienice, cudowny klimat.
Może ktoś inny przestraszyłby się tego, co zastał Daniel, przekraczając próg mieszkania. Nie zobaczyłby w nim tego, co oczyma wyobraźni ujrzał jego nowy właściciel. Wnętrze było bardzo zniszczone. - Cieszę się, że od 40 lat nikt go nie remontował, mogłem spokojnie wprowadzić niewielkie zmiany, zachowując jego dawny styl - opowiada.
Jedynym oryginalnym elementem we wnętrzu jest podłoga, którą udało się odrestaurować. Okna zostały wymienione, ale nowe wykonano na wzór tych dawnych. Wyburzone zostały dwie ściany w kuchni, delikatnie zmieniono układ pomieszczeń, aby powiększyć przestrzeń. - Zrobiłem generalny remont, ale w taki sposób, żeby dopasować całość do charakteru mieszkania i kamienicy.
- Od początku miałem wizję, wiedziałem, jak chcę, żeby wyglądało to mieszkanie - mówi z przejęciem Daniel. - Zdawałem sobie jednak sprawę, że to potrwa. Ale efekt końcowy miałem w głowie od samego początku.
Fascynują go paryskie kamienice, biel we wnętrzach, jasne kolory, bogate sztukaterie na ścianach i suficie. I ten styl postanowił przenieść do wrocławskiej kamienicy. - Często jestem w Paryżu, włóczę się po ulicach, czasem zaglądam ludziom w okna. Fascynuje mnie to miasto i jego architektura. Bywałem w pięknych paryskich wnętrzach. Uwielbiam tę elegancję. Ale jeszcze bardziej interesujące jest to przełamanie jej nowoczesnością i prostotą. Lubię, gdy przestrzeń jest czysta, niezagracona, prosta - wylicza.
Eklektyzm wymaga odwagi, ale też niezwykłego zmysłu artystycznego i wyczucia. Koncepcję wnętrza tego mieszkania jego nowy właściciel stworzył sam. Zamiłowanie do piękna związane jest zresztą z jego zawodem stylisty fryzur. Sufit i ściany miały być bogato zdobione sztukaterią, jako oświetlenie widział stare, piękne żyrandole z kryształkami. Można pozwolić sobie na taki przepych, ponieważ wnętrza mają 4 metry wysokości.
- Żyrandol z jadalni dawno temu w Berlinie kupił mój wspólnik. Kurzył się i leżał w jakimś kącie przez długi czas. Gdy skończyłem remont mieszkania, przypomniałem sobie o nim. Idealnie pasuje do tego wnętrza. Chcę wymienić także żyrandol w salonie. Upatrzyłem sobie jeden w berlińskim antykwariacie. Już miałem go kupić, ale okazało się, że właściciel niestety nie mógł otworzyć drugiej części sklepu. Zapodział gdzieś klucz! - śmieje się. - Umówiliśmy się, że za kilka tygodni tam wrócę. Innymi elementami nawiązującymi do paryskiego stylu są kominek i lustro w salonie. - Długo szukałem idealnego kształtu dla kominka.
Z przedpokoju wchodzi się do kuchni otwartej na salon. Szafki są białe z satynowego szkła i mdf (Alno). Sprawiają, że wnętrze jest bardzo jasne, czyste, proste i eleganckie zarazem. |
Brakuje mi jeszcze żeliwnego elementu, który wypełnia środek. Przeglądałem mnóstwo czasopism, różnych katalogów i znalazłem taki, który bardzo mi się podobał. Na jego wzór zaprojektowałem swoje palenisko. Lustro także było robione na zamówienie. Najpierw została wyrzeźbiona rama, potem ją pozłocono. Pracę tę wykonała firma Rafael Decoration, która zrobiła dla mnie także gipsową sztukaterię. W ich pracy widać pasję i oddanie - zachwyca się właściciel.
Paryski elegancki styl ciekawie przełamują nowoczesne lampy podłogowe, proste meble, minimalistyczne formy i kolory.
- Oświetlenie ma dla mnie bardzo duże znaczenie. Stawiam na lampy podłogowe dobrych marek i projektantów - podkreśla Daniel.
W mieszkaniu zainstalowany został system inteligentnego oświetlenia. Jednym przyciskiem można uzyskać sceny świetlne w określonym fragmencie pomieszczenia. Gdy siedzimy w fotelu w salonie i chcemy przeczytać książkę, za pomocą jednego przycisku możemy ustawić światło tak, aby doświetlić to miejsce i przyciemnić inne. To tworzy niesamowity klimat wnętrza, swoisty teatr światła.
Uwielbienie właściciela dla symetrii wyraźnie zaznacza się w sypialni: dwoje drzwi, dwa lustra. To pomieszczenie zostało delikatnie zmniejszone, aby mogła powstać większa łazienka z wanną. |
Lampy w jadalni oraz czarna lampa za kanapą w salonie świecą pionowo do góry. W ten sposób fantastycznie oświetlają sztukaterię na ścianach i suficie. Wydobywają z mieszkania wszystko to, co najpiękniejsze.
Wnętrza urządzone są w jasnych barwach, jednolitych odcieniach bieli, szarości, naturalnego drewna. - Po remoncie wprowadziłem się do tego mieszkania i wszystko wydało mi się takie jasne! W sumie zgodnie z założeniem, ale nagle zaczęło mi brakować jakiegoś elementu kontrastowego. To był impuls. Pojechałem do sklepu, kupiłem czarną farbę i pomalowałem dwa fragmenty ściany obok kuchni. Od razu poczułem się lepiej - śmieje się Daniel. Tymi nielicznymi kontrastowymi elementami w mieszkaniu są także czerwony dywan w salonie i różowy królik na kominku. - Wszystko było jednolite, nawet tkaniny zasłonowe są w zbliżonych odcieniach. Dlatego kupiłem ten czerwony dywan. A różowy królik to prezent od koleżanki.
Mieszkanie Daniela jest bardzo eleganckie i ascetyczne zarazem. Mało w nim miejsca do przechowywania. Szafy, także te w przedpokoju, zostały schowane w ścianach.
- Minimalizuję niepotrzebne rzeczy w życiu. Skupiam się tylko na tym, co sprawia mi przyjemność, co jest estetyczne dla oka. Nie lubię zagraconych powierzchni, rzeczy, które zbierają kurz - wyznaje. - Lubię natomiast symetrię. Chciałem, żeby w sypialni, wstając z łóżka, każda osoba miała wejście do łazienki po swojej stronie i nie musiała obchodzić łóżka dookoła - wyjaśnia.
W mieszkaniu jest dwoje przesuwanych drzwi w sypialni, dwa lustra, dwie umywalki w łazience, dwie lampy w jadalni.
- Wróciłem po latach do swojej kamienicy. Wiosną i latem jeżdżę do pracy rowerem. Dawniej miałem starego grata. Pewnego dnia przypadkiem zajechałem do sklepu. Wybrałem zupełnie inny, ale sprzedawca powiedział: "proszę usiąść na tym" i wskazał ten designerski model. Od tamtej pory jest mój. Wygląda niesamowicie, jest ozdobą przedpokoju, wygodny i funkcjonalny, jak całe moje mieszkanie.