Idealna przestrzeń dla rodziny z dzieckiem
- Małe mieszkanie w zatłoczonym mieście to nie miejsce dla nas - stwierdziło pewnego dnia młode małżeństwo, gdy okazało się, że na świat ma przyjść ich pierwsze dziecko. Róża i Franek rozpoczęli więc poszukiwania miejsca do celebracji codzienności i rozpoczynającej się przygody z rodzicielstwem.
Idealnym dla nich miejsce okazał się dom w Milanówku o powierzchni niemal 150 metrów kwadratowych. Potrzebowali jeszcze tylko kogoś, kto pomoże im przekuć marzenia w rzeczywistość. Tą osobą okazała się Eliza Ziemińska-Żak z pracowni projektowej Nasze Nowe. Projekt zakładał, że przestrzeń ma stać się kojącym tłem dla wypoczynku i relaksu, ale też dla nadchodzących wyzwań związanych z powiększeniem rodziny.
Przyszłym mieszkańcom zależało na tym, by wnętrza domu odzwierciedlały spokojny i niezobowiązujący klimat przedmieścia. Równie ważne były także względy praktyczne: łatwość w utrzymaniu porządku, solidne materiały wykończeniowe, liczne schowki i szafki, miejsce na dziecięce wygłupy. Istotnie było również odnalezienie miejsca na wygodne i przestronne biuro, w którym pracujący zdalnie Franek spędza znaczną część dnia.
Pigmented minimal - nowy styl dla minimalistów
Styl wnętrz kształtował się w miarę powstawania projektu. Trudno go jednoznacznie określić i taki właśnie był cel. Generalne założenia były takie, by pogodzić stonowaną prostotę z odrobiną koloru i oryginalności. - Wnętrze miało zapraszać do rozgoszczenia się, nie przytłaczać i nie narzucać się - mówi Eliza. - Chodziło o to, by pozostawić miejsce dla mieszkańców oraz gości, których gospodarze przyjmują często i w dużych ilościach.
Finalnie wyłonił się styl, dla którego najtrafniejszym określeniem jest pigmented minimal, czyli trend wyróżniający się prostotą form, stonowanymi kolorami i matowymi powierzchniami. Dopełnienie całości japońskimi drzeworytami Ohary Kosona, graficzne akcenty, drewno i naturalne tkaniny przywodzą też na myśl inspiracje estetyką zen. Oprócz wspomnianych powyżej założeń ważne było znalezienie efektownego pomysłu na zagospodarowanie dużego okna w salonie, gdzie powstało siedzisko z szufladami, pomysł na przechowywanie drewna i formę kominka oraz zabudowa klatki schodowej, gdzie finalnie ukryto telewizor, który służy do sporadycznego oglądania seriali.
Kluczowe było również wygospodarowanie oddzielnej łazienki z dostępem od sypialni rodziców, co się udało. Największym wyzwaniem było takie dobranie kolorów i relacji między nimi, żeby nie zaciemnić i nie przytłoczyć wnętrza. - Właściwie żadne z okien w domu nie ma ekspozycji południowej, dlatego próbowaliśmy projektem nadrobić ten mankament i zaprosić słońce do środka, którego w naszej strefie klimatycznej często brakuje - przyznaje projektantka. Drugim wyzwaniem był telewizor i jego umiejscowienie w taki sposób, żeby nie dominował całego pokoju. W dodatku właściciele przez pomyłkę kupili za duży model i nie można było go już zwrócić.
Finalnie, po wielu zmianach projektu, ekran wraz z zabudową stolarską połączoną z metaloplastyką zawisł na boku klatki schodowej. W ten sposób problematyczny czarny prostokąt wkomponował się w efektowną barierkę, która dzięki ażurowym elementom przepuszcza światło słoneczne z poddasza, gdzie mieści się jedyne okno z ekspozycją na stronę południową.
Dobór kolorów kształtował się powoli. Jednym z „pewniaków” były szarozielone drzwi wewnętrzne i listwy przypodłogowe. Potem zielona kuchnia - kolor, który właściciele mieli wybrany od początku. Kiedy nad stołem pojawiła się lampa w kolorze wina, łatwo było zdecydować się na kolor zabudowy wokół TV. - Zaraz po zakończeniu prac, kiedy już wszystko było gotowe, właściciele mieli wrażenie, że właśnie tak tu miało być od początku - wspomina Eliza. - Że wszystko jest na swoim miejscu. Harmonijnie, spokojnie, tak jak pragnęli.