Jakie były lata 50. i 60. w Polsce? Na pewno udekorowane najpiękniejszą ceramiką w dziejach naszego kraju.
Rozmowa z Barbarą Banaś, autorką książki "Polski New Look"
"Polski New Look” Barbary Banaś to prawdziwy rarytas dla wielbicieli wzornictwa. Autorka opisuje historię polskiej ceramiki lat 50. i 60. XX wieku, pokazując, jak ważna była to gałąź przemysłu, czasem osiągająca rangę sztuki. Niezwykła rzetelność, a przy tym osobisty stosunek autorki do opisywanych przedmiotów sprawiają, że książkę czyta się doskonale, traktując jako zachętę do rozwijania własnej pasji kolekcjonerskiej.
Co o Polsce i Polakach mówi ceramika tamtych lat?
Przede wszystkim pokazuje, jak na tle szarzyzny PRL-u zarysowała się nagle ogromna potrzeba koloru. Dynamiczna forma ówczesnej ceramiki i jej barwne zdobienia odpowiadały na pragnienie Polaków, by w domach zagościło coś ożywczego.
Czy ceramikę tamtych lat możemy opisać wyłącznie jako czysto użytkową?
W większości przypadków tak właśnie było. Użytkowe były serwisy, choć często trafiały one również za szyby kredensów jako dekoracja. Dlatego tak wiele z nich przetrwało do naszych czasów. Jednak kolekcja IWP, na przykład ćmielowskich figurek, to raczej nowoczesna rzeźba. Jest ona także dowodem na to, jak dużą wagę przywiązywała dyrektorka IWP Wanda Telakowska i pracujący tam specjaliści do działań promujących świadome projektowanie.
W książce wspomina Pani projektantów. Wiele z tych osób to postaci zupełnie w Polsce nieznane. Dlaczego tak się stało?
W Polsce przez wiele lat projektant bywał solą w oku załóg zakładów pracy nieszczególnie zadowolonych z faktu, że będą produkować nowe rzeczy. Projektanci trafiali do fabryk jako młodzi ludzie, nieświadomi, że warto zadbać o swój dorobek. Dlatego nie budowali etosu zawodowego, nie gromadzili dokumentacji. Na szczęście dziś na fali mody vintage przywracamy niektórym z nich pamięć. Nie jest to jednak wcale łatwe.