Zanim gospodarze tego domu, zaczęli szukać nowego miejsca dla swojej rodziny, mieszkali z dwiema córeczkami w Olsztynie, na zaledwie pięćdziesięciu metrach kwadratowych.
- Było nam tam już zdecydowanie za ciasno - wspominają. - Dlatego przyszła pora, aby się rozejrzeć za odpowiednią działką. Chcieliśmy, by była bardzo duża i położona nad jeziorem; żeby było tam cicho, zielono, spokojnie i bezpiecznie.
Na szczęście w otoczeniu stolicy Warmii i Mazur lasów, ani jezior nie brakuje, więc zadanie udało się dość szybko wykonać. Dom, który zbudowali, stoi na otwartym, należącym do nich, rozległym terenie. W promieniu 700 metrów nie ma sąsiadów, nikt nie zagląda w okna. Jest intymnie, można doskonale wypocząć, a jednocześnie od centrum miasta dzieli to miejsce tylko 5 kilometrów! Gospodarze mogą więc swobodnie korzystać na co dzień ze wszystkich miejskich udogodnień, jednocześnie żyjąc w warunkach, jakby cały czas byli na wakacjach!
- Chciałem, aby dom miał nowoczesną architekturę, możliwie prostą bryłę z płaskim dachem, jednak nie byłoby to zgodne z tutejszymi warunkami zabudowy. Ostatecznie musieliśmy więc wybrać dach skośny - wspomina pan domu.
Indywidualny projekt ich wymarzonego domu zrobiła zaprzyjaźniona architektka. Natomiast do "wykończeniówki" gospodarze wybrali i zatrudnili Weronikę Steffen-Lotarską i Olgę Januszkiewicz z pracowni V Projekt, których wcześniejsze realizacje przypadły im do gustu.
Wiedzieli, czego oczekują: nowoczesnych wnętrz, wygodnych, przestrzennych, jasnych i niezagraconych, pozbawionych wszystkiego, co zbędne, urządzonych raczej minimalistycznie, ale za to z kilkoma wyrazistymi architektonicznymi akcentami.
Z drugiej strony jednak dom miał być przytulny, dlatego wśród materiałów nie brakuje drewna, a w dominującej brązowo-beżowo-waniliowej kolorystyce pojawiają się także plamy żywych barw.
- Po części było to godzenie i harmonizowanie dwóch odmiennych żywiołów - mówi Weronika Steffen-Lotarska. - Pan domu miał mnóstwo ciekawych pomysłów i bardzo aktywnie włączał się w urządzanie domu. Na przykład schody to jego wizja, od początku było wiadomo, że mają być surowe, a my z Olgą jedynie narysowałyśmy i zrealizowałyśmy to, co sobie wyobraził.
Gospodarz lubi postindustrialną stylistykę, podobną do znanej z loftów. Właśnie dlatego schody mają dobrze widoczną, stalową konstrukcję, ozdobna gresowa ściana w kuchni przypomina przecierany beton, a przy kominku pojawia się srebrna prosta rura.
Żona natomiast dbała o to, by surowe elementy równoważyć takimi, które ocieplają całość. Jej zasługą są więc np. pomarańczowe krzesła, detale w tym samym kolorze, zielonkawe ściany, obłości czy tapety w sypialni.
Dom ma interesującą bryłę, z wieloma oknami o nietypowych kształtach, które wpuszczają do środka dużo naturalnego światła. Parter to w zasadzie jedna, otwarta, jasna i bardzo rozległa przestrzeń. Kuchnia, salon i jadalnia płynnie się ze sobą łączą, tworząc pomieszczenie, po którym dzieci mogą swobodnie jeździć na hulajnodze.
Prócz tego jest tu pokój gościnny, spiżarnia za szklanymi drzwiami obok kuchni oraz toaleta i mniejsza łazienka z sauną. Ważnym punktem są proste ale bardzo efektowne schody, pozbawione poręczy. Prowadzą na górę, gdzie mieszczą się pokoje dziecięce, sypialnia, duża łazienka z garderobą i pokój gospodarczy z pralnią.
Warto wymienić owe najbardziej wyraziste architektoniczne elementy, dzięki którym to nowoczesne wnętrze ma indywidualny rys i swój niepowtarzalny charakter: oczywiście schody i nietypowe okna, ale na tym nie koniec. Ważnym punktem jest też prosty biały kubik kominka oraz dwie ogromne czarne lampy zwisające z sufitu w salonie.
- Te lampy są niezwykłe, mają chyba z metr średnicy i naprawdę robią wrażenie, zarówno za dnia, jak i wieczorem, gdy są zapalone - mówi projektantka. - Od wewnątrz ich klosze mają delikatne pomarańczowe karbowania, coś w rodzaju plis, dzięki którym lampy dają piękne, rozproszone światło.
Minimalistyczna zabudowa otwartej na salon kuchni została wykonana na zamówienie z lakierowanego białego mdf-u. Ozdobą jest tu grafitowa ściana z zaaranżowanym pośrodku "obrazkiem" z dekorów. Na jej tle stalowa tuba minimalistycznego okapu wygląda niczym element efektownej dekoracji.
Równie drobiazgowo zaprojektowano i urządzono łazienki. Do dużej, rodzinnej, prowadzi dwoje drzwi - jedne od strony sypialni gospodarzy przez garderobę, a drugie - z korytarza, tak aby do łazienki miały łatwy dostęp także dzieci. - Wszystko zostało przemyślane tak, aby żyło się wygodnie - podsumowuje architektka. - Bez udziwnień, podwieszanych sufitów, modnych ledów czy innych efektownych sztuczek. Ale przy tym konsekwentnie i bardzo funkcjonalnie.