Trudno w to uwierzyć, ale ten nowoczesny dom był kiedyś niemal całkowicie ciemnobrązowy. Tak się prezentował kilka lat temu, gdy po raz pierwszy pojawiła się w nim Ola - jego przyszła właścicielka.
Gdyńskie osiedle, malowniczo położone na wzniesieniu, blisko morza. Lokalizacja wymarzona, dom z rynku wtórnego - czyli wszystko zgodnie z planem. Jedynie nad wystrojem należało popracować, ale Ola od początku widziała tu potencjał. Trzeba było przeprowadzić solidny remont.
Nawał prac nie zniechęcił nowej właścicielki - kupiła dom i znalazła projektantkę, której profesjonalizmowi mogła zaufać. Marta Napiórkowska-Łosin, właścicielka trójmiejskiej pracowni Mana Design, doskonale rozumiała, że nie obędzie się bez wyburzenia wielu ścian, by uwolnić przestrzeń, i przebicia na nowo okien, żeby wpuścić więcej światła dziennego.
- Wykuliśmy, co się tylko dało - śmieje się architektka. Zniknęły też ciemne i ciężkie dębowe schody, a zastąpiła je lekka nowoczesna klatka schodowa. Nawet przytłaczająca piwnica stała się miejscem pełnym dobrej energii, bowiem powstała tu strefa relaksu z siłownią, sauną, salą projekcyjną i łazienką. Parter cały w bieli to salon połączony z jadalnią i kuchnią. Piętro zaś tradycyjnie stało się prywatnym terytorium rodziny, z ich sypialniami, łazienkami i wspólną strefą wypoczynku w holu oraz pokojem dla gości.
Najważniejsze dla pani domu było urządzenie pełnych światła i dynamicznych wnętrz. Wiedziała, że taka koncepcja spodoba się także jej najbliższym. Dlatego tak dużo tu bieli, błyszczących powierzchni, materiałów o ciekawych, migotliwych fakturach, no i oczywiście nowoczesnego designu z najwyższej półki.
Zniszczony brzydki parkiet w jodełkę został przemalowany na biało. Dokładnie warstwa po warstwie zdrapywano stary lakier. Cykliniarz robił to aż pięć razy, dopiero wtedy efekt wydał się wszystkim zadowalający.
Także kuchnia zyskała zupełnie nowy wygląd. Jest biała, ergonomiczna, z nowoczesną wyspą. Fronty są z litego malowanego dębu, a nie z popularnego opatrzonego MDF-u. Ola lubi bowiem naturalne, szlachetne materiały. Dlatego ściany częściowo wykończono marmurem carrara z ciekawym czarno-białym żyłkowaniem. Zresztą ten sam marmur, tylko w odmianie czarnej, występuje na obudowie minimalistycznego kominka.
- To dla podkreślenia związku salonu z kuchnią, ale na zasadzie negatywu - wybarwienie kamienia na obudowie kominka jest odwrotnością tego zastosowanego w kuchni - wyjaśnia Marta.
Na pierwszy rzut oka widać też, że to azyl ludzi, którzy kochają nowoczesny design i skandynawskie wzornictwo. Do wyboru mebli, lamp i dodatków właścicielka przywiązywała równie wielką wagę, jak do funkcjonalności pomieszczeń. Na zakupy obie panie wybierały się razem. Tak upolowały m.in. czarny stół do jadalni i krzesła Pantony, w których gospodyni się po prostu zakochała. Dla urozmaicenia zostały zestawione z równie kultowymi "eamesami".
Nad stołem zawisła kompozycja świetlna złożona z kilku transparentnych lamp duńskiej marki &tradition. Fikuśnie zakręcone kable i klosze na kilku poziomach stanowią efektowną, choć przecież bardzo prostą dekorację.
- Zdecydowałam się właśnie na te lampy, ponieważ lubię lekkie, nowoczesne przedmioty. Te lampy są bardzo delikatne, wręcz zwiewne - mówi pani domu. Hitem pośród wielu zgromadzonych tu designerskich gadżetów, szczególnie według najmłodszych domowników, jest rozłożysty miękki fotel w salonie.
- Jest bezsprzecznie najwygodniejszym z foteli. Do tego ma oryginalną sylwetkę. Miał też u nas pełnić funkcję niebanalnej rzeźby, obiektu artystycznego. Przynajmniej tak to sobie wyobrażałam. Cóż, dzieci miały wobec niego zupełnie inne plany. Uwielbiają go i właściwie ciągle toczą bitwę o to, które z nich w nim zasiądzie - śmieje się Ola.
Nietuzinkowo prezentuje się też lampa wisząca przy łóżku w sypialni gospodarzy. Jej charakterystyczny niebieski sznur został wydziergany z moheru na drutach, dlatego pan domu nazywa ją swojsko "skarpetą".
W klimacie skandynawskim jest również tapeta z brzozami dekorująca klatkę schodową. - Nasz brzozowy zagajnik w centrum domu - mówią o niej mieszkańcy. Chłodną, rozbieloną i skandynawską aurę domu podkreślają również grafiki rysowane specjalnie przez Maję Kutę do tych wnętrz. Rodzina szczególnie lubi "Lisa" na ścianie przy stole. Artystka zaprojektowała także biało-czarną wielkoformatową grafikę, która ozdobiła ścianę w toalecie na parterze. Przedstawia ona wieloryba. I tylko dzieci się zdziwiły, jak takie ogromne morskie stworzenie mogło się tam zmieścić.