- Jest rok 1975, mieszkam w Bielsku-Białej, siostra zdaje egzaminy na ASP we Wrocławiu. Przewożę jej obrazy na uczelnię, a te ześlizgują się z dachu samochodu na jezdnię. Ulicą przechodzi bardzo atrakcyjna młoda dziewczyna, a do tego niezwykle uczynna. Wspólnie zbieramy i mocujemy obrazy na dachu, w podziękowaniu podwożę ją do domu. Obrazy trafiają na uczelnię, a ja na wieczorny spacer z poznaną wrocławianką, studentką historii. Tak zaczęło się poznawanie i fascynacja tym miastem, które trwa do dzisiaj - wspomina Aleksander.

Wygodna narożna kanapa modułowa jest pokryta alcantarą   Kolor tapicerki, dostosowany do koloru ścian i zasłon.
Strefa wypoczynkowa
Dominuje szary ascetyczny kolor. Aleksander śmieje się, że bordowe zasłony są jedynie dekoracją, albowiem szkoda mu zakrywać nietypową formę okien, do których ma bardzo sentymentalny stosunek. Identyczne pamięta ze starej pracowni szewskiej w Bielsku-Białej, do której jako dziecko zanosił buty do naprawy. Wygodna narożna kanapa modułowa jest pokryta alcantarą. Aleksander wybierał kolor tapicerki, dostosowując ją do koloru ścian i zasłon.

Kiedy przeniósł się do Wrocławia początkowo mieszkał na pełnych zieleni Krzykach, potem zakochał się w okolicach Starego Miasta, bo jak mów, lubi jego gwar i energię. Poza tym jeśli wybrało się życie w mieście, warto czuć jego bijące serce. Kilka lat temu porzucił piękne, utrzymane w stylu art deco mieszkanie na korzyść loftu. Przeniósł się do apartamentu w budynku byłej destylarni braci Wolff. Tutaj znajdowały również magazyny win, tu także rozlewano przywożoną z Gdańska słynną wódkę Goldwasser.

Destylarnia funkcjonowała do początku 1945 roku. Po wojnie w budynku działała Spółdzielnia Pracy "Tricot", a potem budynek zaczął popadać w ruinę. Na szczęście w latach 2008-2012 Grupa Archicom postanowiła uratować część wrocławskiej historii i zbudowała w miejscu dawnej destylarni w nowoczesne lofty.

Stół w jadalni ma stalową konstrukcję, blat zaś jest ze szkła.   Kuchnia oraz pokój dzienny z jadalnią to strefa otwarta. Wnętrza mieszkania. Loft we Wrocławiu
Stół do jadalni Aleksander zaprojektował sam. Mebel ma stalową konstrukcję, blat zaś jest ze szkła. Gospodarz dobrał do niego krzesła o prostej formie. Kontrastem dla powtarzalności materiałów i kolorów użytych we wnętrzu jest czerwona cegła na ścianie podkreślająca pofabryczną metrykę budynku.   Przestrzeń otwarta
Kuchnia oraz pokój dzienny z jadalnią to strefa otwarta. Aleksander śmieje się, że to byłaby zbrodnia, gdyby poszatkował przestrzeń ścianami. Meble i dodatki starał się ograniczyć do minimum, kierując się maksymą Ludwika Miesa van der Roche: mniej znaczy więcej.

O kupnie mieszkania, jak to często w życiu bywa, zdecydował przypadek - śmieje się Aleksander. Przyjaciele z grupy Archicom zaprosili go na wernisaż, który odbywał się w remontowanym jeszcze budynku. Industrialna przestrzeń miała być jedynie tłem dla prezentowanych obrazów i instalacji artystycznych. Ale właśnie to tło sprawiło, że Aleksander podjął spontaniczną decyzję.

To była miłość od pierwszego wejrzenia! Jego uwagę przykuła zabytkowa ceglana elewacja budynku, winda stylizowana na przemysłową, żelbetonowe podciągi, ogromne przeszklenia oraz wysokie, ponad trzymetrowe pomieszczenia. Zamieszkać w budynku z historią i to jeszcze w centrum miasta, rzut kamieniem od starówki? Marzenie! Już następnego dnia obejrzał kilka mieszkań wystawionych na sprzedaż. Zdecydował się na 120-metrowy loft z oknami na trzy strony świata i z przeszklonym pokojem w wykuszu.

Przeszklony pokój z widokiem na zieloną panoramę Wrocławia pełni funkcję gabinetu   Przedpokój w stylu minimalistycznym
Praca z widokiem
Przeszklony pokój z widokiem na zieloną panoramę Wrocławia pełni funkcję gabinetu. W takich warunkach Aleksandrowi pracuje się wyśmienicie. Pokój pełen światła docenia zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym, nazywając go wylęgarnią endorfin. Proste biurko, czyli szklany blat na stalowych koziołkach, Aleksander wypatrzył na wrocławskiej „Nocy z designem”. Przedwojenny (działający!) telefon to prezent od przyjaciółki.
  Przedpokój w stylu minimalistycznym. Jego jedyną ozdobą jest osiemnastowieczne kryształowe lustro belgijskie w drewnianej ramie. Aleksander kupił je w Desie w czasach stanu wojennego. To jedyny przedmiot dekoracyjny zabrany ze starego mieszkania.

Zainteresowanie architekturą i swobodne posługiwanie się rysunkiem sprawiły, że remontem i aranżacją wnętrz loftu postanowił zająć się osobiście. Od lat jest zawodowo związany z branżą reklamowo-usługową, projektowanie i wszelkiego rodzaju kreacje to jego pasja. Na swoim koncie ma już wiele udanych realizacji - kilka swoich poprzednich mieszkań, biur, sklepów, a nawet autorską kolekcję odzieży.

Mieszkanie wymagało kilku funkcjonalno-przestrzennych zmian. Aleksander przede wszystkim powiększył salon kosztem powierzchni dodatkowego pokoju, który przeznaczył na gabinet. Przesunął również otwory drzwiowe. A potem przyszła kolej na przyjemniejszą część remontu, czyli aranżację wnętrz. Sam budynek i jego postindustrialny charakter podpowiadały Aleksandrowi w jakim kierunku ma pójść. Zaakcentowanie światła i przestrzeni - to były priorytety.

Łóżko i szafki nocne w sypialni są wykonane na zamówienie z chromowanej stali   Łazienka. prysznic z deszczownicą odgrodzony taflą szkła   Umywalka jest osadzona na blacie pokrytym płytkami imitującymi beton
Łóżko i szafki nocne są wykonane na zamówienie z chromowanej stali. Nad łóżkiem wisi obraz namalowany przez wrocławskiego artystę malarza Mariusza Mikołajka.   Wannę z powodzeniem zastępuje prysznic z deszczownicą odgrodzony taflą szkła. Jedną ze ścian zdobi kamień - łupek brazylijski, którego rdzawa tonacja idealnie wpisuje się w loftowy klimat. Stalowy ażurowy taborecik pełni rolę pomocnika, miejsca na kosmetyki lub ręcznik. Aleksander, by nie zaburzyć prostoty i minimalizmu, zrezygnował z wszelkich otwartych półek czy choćby uchwytów na ręczniki.   W łazience obowiązuje prostota formy. Umywalka jest osadzona na blacie pokrytym płytkami (60 x 60 cm) imitującymi beton. Ten sam materiał jest na podłodze i ścianach.

Tym razem postawił na styl modernistyczny. Proste formy mebli, sporo stali i szkła idealnie wpisały się w loftowe, aczkolwiek mocno udomowione i ocieplone kolorem pofabryczne tło. Postawił na tzw. powtarzalność materiałów i faktur. Większość mebli zaprojektował sam, inne wyszukiwał w zaprzyjaźnionych wrocławskich galeriach i sklepach meblowych. Jak mówi, nie spieszył się z wyborami, jeśli dany mebel był w danej chwili nieosiągalny, potrafił czekać na niego tygodniami.

Ze starego mieszkania wyszedł praktycznie tylko z XVIII-wiecznym lustrem pod pachą, ulubionym mlecznikiem i cukiernicą z okresu art deco. Jak mówi, nowe mieszkanie jest jak nowe życie, a to całkiem miłe uczucie, gdy się wszystko zaczyna od początku...