Pan domu wciąż jeździ po świecie gnany sportową pasją.
- Golf mną po prostu zawładnął - tłumaczy z uśmiechem.
- Życie jest za krótkie, by tylko pracować - dodaje. Na swą warszawską przystań wybrał urokliwe miejsce blisko Łazienek Królewskich. Choć to centrum miasta, panują tu iście sielankowy nastrój i cisza. Można odetchnąć od napięcia i nawału spraw biznesowych czy przed kolejną wyprawą na "green". Pobyć przez chwilę u siebie, zamiast korzystać z anonimowego hotelu.
Przyznaje, że brakuje mu dekoratorskiego zacięcia: - To nie moja dziedzina, nie znam się na tym. Wybawieniem z kłopotu było poznanie Wiesława Olko. Projektant wnętrz z kategorii de lux apartamentów rozsianych po świecie, ale także wnętrz... samolotów, zdawał się świetnie rozumieć potrzeby i styl życia pana domu - męski punkt widzenia.
- Na początku dostaliśmy ogólne założenia co do układu wnętrz, kolorystyki. Miało być nowocześnie, ale i klubowo - wspomina początki pracy nad projektem Olko. Apartament został całkowicie przebudowany, a układ pomieszczeń zmieniony.
W 150-metrowej przestrzeni wydzielono część prywatną z sypialnią, z której dalej prowadzą dwa wejścia: jedno do przestronnego pokoju kąpielowego ze stojącą wolno wanną, prysznicem, sauną, a drugie do garderoby. Salon połączono z nietypową jadalnią z ukrytym aneksem kuchennym. Zadbano też o praktyczne pomieszczenia gospodarcze.
W holu, za ścianą z paneli pokrytych płatkami srebra, znalazło się miejsce na drugą garderobę, a z niej przejście do spiżarni i pralni z prasowalnią. Mieszkanie jest bardzo słoneczne, więc zewnętrzne rolety i okiennice z drewnianymi żaluzjami pozwalają regulować dostęp słońca, dając jednocześnie ciekawe efekty na ścianach.
Choć Wiesław Olko zaczynał jako scenograf, a jego wnętrza nie są pozbawione pewnej teatralności, to nie ma w nich nic z tymczasowości. Wspomagany przez firmę Dawidczyk, z którą współpracuje od 20 lat, stworzył solidne, ponadczasowe wnętrze.
- Nie gonię za modą, chodzi o to, by wnętrze wytrzymało próbę czasu, a nie szybko się znudziło - wyjaśnia Olko. Użyto tu szlachetnych i trwałych materiałów. Dominują beże tkanin, brązy hebanowych mebli i srebro ścian. W tym wypadku nie chodzi tylko o kolor, lecz dosłownie o materiał, bowiem płatkami srebra pokryto przestrzeń holu. W ramy konstrukcyjne, powstałe po przestawieniu ścian, wstawiono ogromne tafle z kryształowych luster. Lejące zasłony z tafty spływają w iście pałacowym stylu. Na podłogach z barwionego dębu położono jedwabne dywany.
Zgodnie z intencją właściciela apartament ma charakter klubowy, ale jest jego uwspółcześnioną wersją, a nie repliką dawnych angielskich klubów. To rozjaśniona, złagodzona kolorystycznie wersja, nie ma tu ciemnych mahoniowych mebli czy ciężkich tkanin bordo. Powstało wnętrze męskie, ale jednocześnie ciepłe, przyjazne.
- Dodaliśmy rzeczy lekko klasycyzujące i miękkość tkanin, dzięki temu nie jest minimalistyczne - dopowiada projektant. Nawet typowe dla klubów skórzane fotele i kanapy są przełamane skórą nubuk, mięsistą i matową jak zamsz. Te projekty Paoli Navone dla włoskiej firmy Baxter wyglądają, jakby były szyte na lewą stronę. Ze stolikami Roberto Lazzeroniego (w których zmieniono blaty na czarny kamień) tworzą wygodne kąciki wypoczynkowe. Wyluzowany styl panuje też w nietypowej jadalni, w której obniżony blat stołu pozwala zasiadać do niego mniej formalnie.
Wykonany według projektu Wiesława Olko mebel ma okrągły blat z hebanu, podstawę zaś z patynowanego brązu. Wysokość nietypowa - 70 centymetrów, więc i fotele są niskie. Sprowadzono je z portugalskiej firmy Trastes e Contrastes. Przy ścianie, dla wzmocnienia efektu zmiennych proporcji, ustawiono wazy Endless o wymiarach 2,60 m co przy 3-metrowej wysokości mieszkania wzmaga efekt przeskalowania.
Symetrycznie obramowują one zdjęcie kolumnady w pałacu Venaria w Piemoncie autorstwa Massimo Listriego. Ten znany na całym świecie mag iluzji, cyzelowanych detali, określany jest, nie bez racji, jako mistrz fotoprzestrzeni. Sam artysta nazywa swe dzieła "terapią dla duszy w niespokojnych, chaotycznych czasach". Jego zdjęcia zdają się emanować spokojem, tworzą nierealną atmosferę marzeń, rodem jakby ze światów równoległych.
Podobnie to wyciszone kolorystycznie wnętrze odkrywa swe drugie dno za sprawą dużej liczby luster zmieniających perspektywę i wprowadzających w świat iluzji. Parawany z kryształowymi lustrami i zwykłymi szybami ustawione w narożnikach salonu dodatkowo wzmagają efekt ułudy. Nawet w garderobianym lustrze natrafiamy na sekwencję odbić.
A ogromne, w pełnej wysokości mieszkania, lustrzane tafle w holu dezorientują na tyle, że aby nie wpadać na nie, ustawiono złote, skórzane krzesło. Mimowolnie i dosłownie można się tu znaleźć "po drugiej stronie lustra".