Stojący na niewielkim wzniesieniu budynek wygląda, jakby został złożony z kilku przenikających się brył. Prostota formy, czysta biel ścian i szklane tafle ogromnych okien - wszystko to sprawia, że nowoczesna konstrukcja z zewnątrz zaskakuje lekkością. A w środku kolejne zaskoczenie: fantastyczna panorama, jaka rozciąga się za oknami. Z salonu jak na dłoni widać niemal cały Kraków! Jest i Wawel, i wieże Mariackiego Kościoła, i wszystkie kopce... Bez trudu wypatrzymy także zamek w Przegorzałach oraz tyniecki klasztor.
- Kiedy podjęliśmy decyzję o budowie domu, najważniejsza dla nas była jego lokalizacja - opowiadają architekci Małgorzata Kurowska i Robert Jankowski, właściciele pracowni Momo Studio Architektury. - Szukając dla siebie działki, przyjęliśmy trzy kryteria: miała być w Krakowie, w terenie w miarę wolnym od sąsiadów i koniecznie z pięknymi widokami.
To ostatnie okazało się najważniejsze, bo ostatecznie właśnie panorama, jaka się stąd rozciąga, zdecydowała, że nasz dom stanął właśnie tutaj, w Swoszowicach. W miejscu, gdzie niegdyś był stary zaniedbany sad. - Myślę, że w Krakowie nie ma wielu działek z takim widokiem! - dodaje Robert.
Dla dwójki architektów przy zakupie terenu istotne było coś jeszcze - absolutna swoboda decydowania o zewnętrznej formie domu. - Bywa, że można się spotkać z odgórnym zarządzeniem, np. że dachy wszystkich domów budowanych w tym miejscu mają być skośne. A my chcieliśmy mieć dach płaski. Żadnych skosów! - wyjaśnia Robert. - Co prawda nie obeszło się bez lekkiego stresu, ale ostatecznie dostaliśmy wszystkie niezbędne zgody i zezwolenia. Projekt został zatwierdzony i nasz płaski dach mógł stać się faktem.
Podczas gdy Robert zajmował się projektem budynku, Małgosia wzięła na siebie ciężar decyzji o wyglądzie jego wnętrza. - W ten sposób podzieliliśmy się pracą - mówi architekt. - Szczęśliwie mamy z żoną podobne spojrzenie na architekturę i wystrój wnętrz. Zgodnie przyjęliśmy, że główne założenie to czyste otwarte przestrzenie, w myśl zasady "mniej znaczy więcej". Podobają nam się wnętrza minimalistyczne, proste i czyste. Bez zbędnych dodatków i ozdób. W naszym domu ozdobą są okna i piękne otoczenie, które przez nie wchodzi do środka. To nam wystarczy.
W każdym pomieszczeniu uwagę przyciąga okno. Siedząc w salonie, można podziwiać panoramę miasta, pracując w gabinecie, zerkać na rosnące za oknem drzewa, nawet leżąc w wannie - cieszyć się widokiem na pobliski lasek i pasące się na jego skraju stadko saren. Istne bogactwo wrażeń!
Za to wnętrza urządzono niezwykle oszczędnie, niemal surowo. Otwarte przestrzenie, biel i szarość, sprzęty tylko te, które są niezbędne - niemal wszystkie zaprojektowane przez panią domu, bardzo proste, za to perfekcyjnie wykonane i wykończone.
Sufity z betonu szalunkowego, oczyszczonego i zaimpregnowanego, pod stopami na parterze również beton, choć tym razem dekoracyjny, wyszlifowany na połysk (na piętrze podłoga jest optycznie cieplejsza, bo zrobiona z dębowych desek). W całym domu nie ma żadnych dekoracji. - Zero niepotrzebnych dekoracji - podkreśla Robert. - Ozdobą są rzeczy użytkowe, jak na przykład zaprojektowany przez Małgosię piękny stół, którego blat pokrywa dębowy fornir, ciemny, z jaśniejszą wstawką pośrodku.
Albo ciekawe lampy, jak choćby piękna Santa Maria Della Luce projektu Fransa Van Nieuwenborga, wisząca w korytarzu przy schodach. Nawet kaloryfer może być dekoracyjny. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do naszego gabinetu i przyjrzeć się udanej kompozycji, jaką tworzą wysokie okno i grzejnik Arche VV firmy Vasco. Na parterze swojego domu architekci zastosowali ogrzewanie podłogowe, ale na piętrze ciepło zapewniają kaloryfery - wszystkie konsekwentnie wybrane w firmie Vasco.
- Niva w sypialni i korytarzu, w toalecie też Niva, tyle że w wersji cieńszej i z relingiem, Arche VV Plus w łazience - wylicza Robert. - Po pierwsze, te urządzenia świetnie spełniają swoją podstawową funkcję, czyli grzeją bez zarzutu.
A po drugie, mogą być albo widoczną dekoracją wnętrza, albo stać się niewidoczne, zależnie od tego, jaki chce się osiągnąć efekt. Robert i Małgorzata, budując dla siebie wymarzony dom, osiągnęli jeszcze bardzo miły efekt dodatkowy: zdobyli I miejsce w 10. edycji konkursu Vasco Integracja w kategorii projektów zrealizowanych.