Pofabryczna przestrzeń idealnym miejscem na loftowe mieszkanie
Marzeniem pary młodych projektantów była pofabryczna przestrzeń w centrum dużego miasta. Najlepiej do remontu, dzięki czemu mogliby ją własnoręcznie przemienić w loft z prawdziwego zdarzenia. Okazało się, że w dzisiejszych czasach to pragnienie wcale nie łatwo spełnić.
- Dlatego gdy przeglądaliśmy strony z ofertami mieszkań, wpisując kluczową frazę „loft”, nie oczekiwaliśmy, że coś takiego się trafi. Robiliśmy to raz na dwa tygodnie, właściwie bardziej z ciekawości czy dla rozpoznania rynku niż z nadziei, że naprawdę uda nam się znaleźć cokolwiek, co będzie choć w części odpowiadało naszej wyobraźni - opowiadają właściciele.
- Dziś śmiejemy się, że to nasze dziecko, bo znaleźliśmy je po dziewięciu miesiącach poszukiwań. Oboje dosłownie nie mogli uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę, że trafili na ofertę, która była dokładnym odzwierciedleniem ich marzeń. Okazało się, że przestrzeń ta stała przez ponad 12 lat pusta, bo od jej drzwi odbiło się w tym czasie wiele osób przerażonych skalą prac do wykonania. - Mieliśmy już wtedy doświadczenie po pierwszym generalnym remoncie poprzedniego mieszkania i jego opłakany stan nas nie przeraził, wręcz byliśmy zachwyceni, że wszystko możemy zrobić dokładnie jak chcemy, a sama przestrzeń miała w sobie gigantyczny potencjał, który dostrzegliśmy i wykorzystaliśmy - z dumą podkreśla para.
Przez trudy remontu
W mieszkaniu był poprowadzony tylko gaz i woda, a całą przestrzeń wypełniały śmieci, poniszczone meble, resztki zrujnowanej antresoli, opadnięty tynk, wybite szyby. Oni w tym krajobrazie jak po bitwie zobaczyli przyszłe piękno. Musieli zrobić absolutnie wszystko od zera i to było wyzwanie, które bardzo ich ucieszyło. Wyczyścili mieszkanie idealnie aż powstała pusta, gotowa przestrzeń do dalszego remontu.
Gdy ma się do czynienia z tak dużą przestrzenią, trzeba się trochę nagimnastykować, żeby rzeczy, na które się decydujemy, w ogólnym rozrachunku nie przytłaczały. A tu trzy czwarte powierzchni tego mieszkania stanowił duży, otwarty pokój o wysokości 4,6 metra ze ścianą o długości 9 metrów.
Marzenia o lofcie idealnym - cegły!
- Nie mieliśmy jakiejś wielkiej wizji, która nam przyświecała podczas remontu, ale nieustannie pamiętaliśmy o naszym loftowym marzeniu - wspominają projektanci. Padła więc decyzja o całkowitym usunięciu tynku z tej ogromnej ściany, by odsłonić oryginalne cegły. Dziś jest widoczna prawie w całości, na dole tylko zasłaniają ją meble. Oczywiście trzeba było ją jakoś skontrastować i zrównoważyć, a niewiele rzeczy dobrze pasuje do czerwonej cegły.
Głęboka zieleń roślin i zgaszony granat ogromnej sofy oraz foteli doskonale zgrały się z tym wspaniałym, tradycyjnym tłem. Loft to także surowy, industrialny beton. Ostatecznie pojawił się on na przeciwległej ścianie, na której pyszni się dziś imponująca antresola, i nadał całemu wnętrzu spójności.
Jednak to tak naprawdę gigantyczne okno - o rozmiarach trzy metry na trzy - zdecydowanie tworzy efekt wow całego mieszkania, skoro sam salon zajmuje aż trzy czwarte powierzchni apartamentu. W takim oknie aż miło posiedzieć i zrelaksować się patrząc na dachy zabytkowych kamienic starego miasta. Cały dom jest miksem różnych stylów i inspiracji, które gospodarze przywożą ze sobą z podróży.
- Kochamy wyjeżdżać i często myślimy, że dom jest tam, gdzie jesteśmy my razem. Ale musimy przyznać, że to nasze mieszkanie jednak jest tak naprawdę tym miejscem, do którego tęsknimy w trakcie podróży i do którego chętnie wracamy - przyznają właściciele. - To nasza baza, tu czujemy się najlepiej. Nasza przystań! Choć nad wszystkim przyświecała idea nowoczesnego loftu, gospodarze postanowili, że ta myśl przewodnia nie będzie ich ograniczać.
Mieszanka stylów w pofabrycznym lofcie
- Sypialnię zdecydowaliśmy się zrobić skandynawską, bo nie chcieliśmy mieć drewnianej podłogi w całym domu, zrobiliśmy więc białą i to był punkt wyjścia. Łazienka z kolei miała mieć charakter hiszpańskiej haciendy, dzięki przepięknym płytkom. Ostatecznie jednak style obu pomieszczeń nieco się wymiksowały.
- By wszystko było spójne, dziś są one hiszpańsko-skandynawsko-industrialne. Powiedzmy że jest to styl autorski - żartują właściciele. Dzięki temu zabiegowi mogą w łatwy sposób dokładać kolejne rzeczy i inspiracje z podróży (np. elementy z ciemnego drewna przywiezione i zainspirowane podróżą po Azji południowo- -wschodniej). W taki właśnie sposób mieszkanie rozwija się razem z nimi i nic dziwnego, że wracają tu z radością.
- Jako projektanci wnętrz uważamy, że mieszkanie powinno odzwierciedlać ludzi, którzy w nim mieszkają. To samo zrobiliśmy właśnie u nas i na każdym kroku można znaleźć tu coś, co jest „nasze” - przyznaje para. I rzeczywiście, wszędzie widać ich zainteresowania, pasje, jak również poglądy dotyczące życia czy przestrzeni. Oboje pracują zdalnie, więc ich mieszkanie jest do tego w pełni przystosowane.
- Zrobiliśmy w nim dużo miejsc do różnego rodzaju pracy. Jest biuro, jest siatka, salon, parapet, sypialnia. Pracujemy wszędzie i bardzo to lubimy, bo właśnie to inspiruje nas do dalszych działań - mówią. Jak przyznają gospodarze, stan mieszkania nie jest jeszcze finalny. Mają wciąż masę pomysłów.
- Największą zmianę przejdzie, gdy pojawią się dzieci, bo chcemy je rozwijać razem z nami – dodaje z uśmiechem pani domu.