Dla architektki Miłki Gulbinowicz willa przy warszawskim Parku Arkadia była podwójnym wyzwaniem. Po pierwsze i najważniejsze - należała kiedyś do rodziny Chrisa Niedenthala, w której on sam mieszkał od 1973 roku.
Willa Chrisa Niedenthala w Warszawie
Chris Niedenthal - znany na świecie fotoreporter robił zdjęcia, które weszły na stałe do kanonu fotografii i które każdy, mniej lub bardziej, zna. Choćby to wykonane w grudniu 1981, kilka dni po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, które przedstawia transporter opancerzony stojący na tle wielkiego plakatu reklamującego film „Czas apokalipsy” Francisa Forda Coppoli, wiszącego na budynku kina „Moskwa” w Warszawie. Miłka, która pochodzi z rodziny z tradycjami solidarnościowymi, wychowała się na tych zdjęciach. Była więc dumna z tego, że może choć przelotnie „dotknąć” legendy i mieć swój wkład w willę, w której żył wybitny fotograf.
Generalny remont willi
Drugie wyzwanie dotyczyło spraw bardziej przyziemnych, bowiem w tak starym domu, od lat nieodnawianym, należało najpierw wszystko zburzyć, żeby potem zbudować od początku.
Wypruto więc całą instalację, przestawiano ściany, kuto kafle - dość powiedzieć, że Miłce śnił się remont po nocach, a w dzień dopieszczała projekt, zamawiała, dzwoniła i... kontaktowała się mailowo z właścicielami, którzy wówczas byli w swoim domu w Portugalii.
- Wrócili na miesiąc przed przeprowadzką, kiedy wszystko było właściwie gotowe. Remont willi trwał zaledwie osiem miesięcy. Na szczęście od lat mam wspaniałą ekipę, która nie rezygnuje przy byle problemie, nie mówi: „Panie, nie da się”, ale proponuje rozwiązania, kombinuje i bierze odpowiedzialność za swoją pracę - mówi Miłka z uznaniem.
Kuchnia z jadalnią sercem domu
Zaczęła od kuchni i jadalni, bo to serce domu i - jak przekonuje - nadaje rytm pozostałym pomieszczeniom. Kuchnia powstała tam, gdzie kiedyś był pokój, a jej miejsce zajął gabinet z osobnym wejściem, bo właścicielka jest psychiatrą. Wyspa kuchenna została tak usytuowana, żeby prowadzić wzrok ku znajdującemu się za nią ogrodowi zimowemu. Szafki kuchenne wykonał stolarz, który prowadzi rodzinną firmę Nagel Meble.
Z kolei gzymsy w całym domu, na wzór oryginalnych, zrobił Tomasz Strobel z pracowni sztukatorskiej Dekorum, która istnieje od 1947 roku przy ul. Ząbkowskiej 4 na warszawskiej Pradze. Na marginesie, powstała w niej część gzymsów, opasek wokół okien i stiukowych detali, które ozdobiły fasady starych wyremontowanych przed laty kamienic przy tej właśnie ulicy.
Oryginalna mozaika w holu
Miłka szczególnie dumna jest z holu i ułożonej w nim mozaiki. - To mój autorski projekt. Panowie z ekipy wycinali laserem fragmenty z płytek od Maxfliza i Tubądzina, a ja je układałam jeden po drugim - wspomina architektka.
Narożny, szklany kominek
Architektka przywiązana jest również do narożnego kominka, którego oryginalnie nie było. Stanął pośrodku między holem a salonem. Narożny szklany kominek subtelnie oddziela trzy pomieszczenia: salon z dużą kanapą, salonik z wykuszem i stołem oraz hol.
Piękne wnętrza i dodatki w stylu art déco
Wnętrza utrzymane jest w tonacji beżu oraz brązu. Uzupełniają je biel i elementy w odcieniu starego złota. Przeszklone drzwi i blaty na wysoki połysk wprowadzają elegancję i szyk. Stonowane wnętrza dają poczucie komfortu i spokoju w zabieganym świecie.
W poszczególnych pomieszczeniach widać delikatne nawiązania do art déco. Styl ten zaznacza się głównie w lampach i lustrach.
Strefa prywatna na piętrze
Na piętrze powstały sypialnia i pokoje dla dzieci. Chłopiec uwielbia oceany i stawia pierwsze kroki na desce surfingowej. Przy pokoju dziewczynki pojawiła się zaś garderoba. Miłka urządziła też dla nich osobną łazienkę.
Oprócz tego jest jeszcze duża piwnica. Tam m.in. znajduje się bawialnia dla dzieci i pokój nagrań, gdzie właściciel komponuje amatorsko swoje piosenki.
Zimowy ogród w stylu japandi
Architektka postanowiła urządzić zimowy ogród w stylu nawiązującym do japandi. Ogród zimowy istniał od początku, ale trzeba było go wyremontować i zaaranżować. Wszędzie pojawiły się przeszklenia, co czyni go optycznie lżejszym. W zimowym ogrodzie postawiono na niskie proste meble, kosze i dużo roślinności - tak wygląda styl japandi.
To wszystko, razem z niezwykłą historią tej willi, z muzyką, ze sztuką i antykami, które wniosła Miłka, sprawiło, że dom zaczął na nowo tętnić życiem.