Porcelana posiada kilkusetletnią historię i ugruntowaną tradycję. Bartek Mejor (1977) wprowadza ją w XXI wiek. Projektuje zastawy stołowe, naczynia, przedmioty dekoracyjne o nowoczesnych formach, zainspirowanych estetyką cyfrową.
Posiadają one wyraziste faktury i nieoczekiwane bryły, odwołujące się do architektury, japońskiej sztuki orgiami, bądź form organicznych, zaobserwowanych w naturze. Bartek Mejor sztuki projektowania i tworzenia porcelany uczył się w Wielkiej Brytanii. Ukończył studia najpierw w Bath School of Art & Design, a następnie w prestiżowej Royal College of Art w Londynie.
Obecnie Bartek Mejor mieszka w Warszawie, gdzie projektuje dla uznanych światowych marek, przede wszystkim Wedgwood i Vista Alegre - portugalskiej manufaktury, dla której stworzył kolekcję zastawy stołowej Matrix.
Bartek Mejor uczestniczy w licznych wystawach i targach, ostatnio m.in. w Kopenhadze, Łodzi czy w Londynie. Obecnie pracuje nad kolekcją lamp i zastawą stołową dla Ćmielów Design Studio, nowego przedsięwzięcia fabryk porcelany "Ćmielów" i "Chodzież".
Kiedy postanowił się pan zająć projektowaniem porcelany?
W 2003 roku wyjechałem do Anglii. Przez rok pracowałem w pracowni ceramicznej Daniela Reynoldsa w Londynie i tam po raz pierwszy zetknąłem się porcelaną. Wcześniej zajmowałem się ceramiką raczej hobbystycznie, jednak ostatecznie bardzo mnie wciągnęła. Zacząłem dużo czytać na ten temat, szczególnie o ceramice japońskiej, bardziej tradycyjnej. Dopiero gdy mogłem obserwować, jak Reynolds pracuje, wykonuje odlewy z form gipsowych itp., to mnie zainspirowało i stwierdziłem, że chcę się tym zajmować.
Jednak początkowo bardziej chciałem być kimś w rodzaju czeladnika. Chciałem popracować u innych, poznać warsztat i wrócić do Polski lub tam, w Anglii, założyć własną pracownię. Taki był mój plan, ale wszystko zaczęło ewoluować.
Urok prostoty Smukłe i eleganckie świeczniki Edges. Projekt powstał dla Vista Alegre w 2010 roku. |
Studiował pan najpierw w Bath, później w Londynie. Jak wygląda brytyjska szkoła projektowania?
Od czasu kiedy ja studiowałem wiele się zmieniło. Ale wówczas było kilkanaście wydziałów ceramiki i szkół w całym kraju - to bardzo dużo. Ja wybrałem wydział w Bath, który wydawał mi się najlepszy, najlepiej wyposażony. Szkoła posiadała np. osobne pomieszczenie, w którym stała gigantyczna, przemysłowa maszyna do produkcji gliny. Można było korzystać z nieograniczonej jej ilości, robić dwumetrowe rzeźby i tym podobne - nie było żadnych ograniczeń. Fantastyczne warunki, bardzo duży wydział, który teraz niestety już nie istnieje.
A potem był Londyn i Royal College of Art...
Już będąc w Bath wiedziałem, że chcę studiować w Royal College of Art, studenci prestiżowego wydziału ceramiki i szkła tej uczelni wielokrotnie przyjeżdżali do nas z wykładami i ich prace zrobiły na mnie duże wrażenie. Chciałem podnieść sobie poprzeczkę. Nauka tam otworzyła mi oczy, poszerzyła horyzont. To też dzięki temu, że Royal College of Art działa bardziej międzywydziałowo. To nie jest tak, że studenci są zamknięci tylko w ramach swojego wydziału. Jest dużo kolaboracji ze studentami z innych kierunków.
Na mój wydział przychodzili studenci np. z projektowania produktu, którzy próbowali robić swoje rzeczy z ceramiki, z porcelany, a my im pomagaliśmy. Z kolei ja chodziłem na wykłady na wydział architektury. Także dzięki uczelni na co dzień stykałem się z artystami i projektantami światowego kalibru. To było niesamowite doświadczenie.
Matrix Projektując przedmioty użytkowe, Bartek Mejor szuka równowagi między nowoczesną formą a funkcją naczyń. W kolekcji Matrix dla Vista Alegre została ona doskonale uchwycona. |
Jak przebiega pański proces projektowania?
Najpierw jest koncepcja, pomysł, który może się narodzić zupełnie przypadkowo. Wykonuję rysunki, a potem projektuję na komputerze. Programy modelujące stanowią moje główne narzędzie. Pracuję z nimi na co dzień, nie tylko przy ceramice, ale także przy czysto projektowych rzeczach np. dla firm z Wielkiej Brytanii, m.in. dla Wedgwood. Projekt komputerowy jest następnie modelowany na drukarce 3D, co jest teraz standardem. Kiedyś wykorzystywałem inne metody na przenoszenie projektu z komputera. Robiłem na przykład makiety z kartonu, czy profile z papieru. Przy geometrycznych formach było to możliwe. Teraz kształty, które projektuję, są bardziej organiczne, bardziej złożone i do ich wykonania używam drukowania. Potem model 3D odlewam w gipsie i dalej modeluję go ręcznie, ale punktem wyjścia zawsze jest model drukowany.
Na czym polega przewaga takiego systemu pracy nad manualnym wykonaniem pierwszego modelu?
Z jednej strony to ogromna oszczędność czasu. Ale przede wszystkim zależy mi na takiej cyfrowej estetyce. Interesuje mnie precyzja, którą można osiągnąć tylko cyfrowo. Formy, które tworzę, byłyby bardzo trudne do osiągnięcia w inny sposób. W ogóle ich kształty są zainspirowane możliwościami, jakie oferuje technologia, przenoszeniem faktur itp.
Czy śledzi pan nowinki technologiczne w zakresie projektowania 3D?
Tak. Już na uczelni w Londynie miałem możliwość zetknięcia się z ludźmi tworzącymi animacje, wiele się od nich nauczyłem. Później pracowałem w w studiu projektowym w Portugalii - tamtejsi projektanci szkła i kryształu z fabryki Atlantis pokazali mi program używany do wykonywania faktur. Jest to ten sam program, który był stosowany przy tworzeniu filmu "Avatar".
Vagueira Nazwa wazonu pochodzi od portugalskiej plaży. Sposób w jaki fale formowały wzory na piasku stał się inspiracją dla kształtu porcelanowego naczynia. |
Wykorzystanie tego typu programów do projektowania w takim materiale jak porcelana lub szkło, daje ogromne możliwości. Następuje ciekawe przeniesienie nowoczesnej technologii w stary materiał, który wszyscy znają: zderzenie starego z nowym. Zawsze podkreślam, że moja praca jest połączeniem ręcznego rzemiosła z cyfrowymi możliwościami, z high-tech.
Pojawiają się jednak zarzuty odnośnie posługiwania się komputerem w projektowaniu w ogóle, że odbiera indywidualność, marginalizuje inwencję projektanta. Jak się panu udaje się obronić autorską wizję?
Wydaje mi się, że takie stwierdzenia padają głównie ze strony osób, które nigdy nie zetknęły się bezpośrednio z modelowaniem komputerowym. Na pewnym etapie ono się niczym nie różni od ręcznego obrabiania - tak zaawansowane są już te programy. Tak samo modeluję np. kulę w przestrzeni 3D, jak w realnej. Później tę kulę jeszcze drukuję, odlewam w gipsie i dalej modeluję - taka jest moja metoda. To nie jest tak, że nie mam kontaktu z materiałem pomiędzy komputerem a wydrukiem. Oczywiście bywa, że projektanci tylko siedzą przy komputerach i na tym polega ich praca. Ja zawsze drukuję modele i odlewam je w gipsie, żeby dokończyć pracę ręcznie, dzięki czemu mam cały czas kontrolę nad tym, co powstaje.
Czy pracował pan w innych materiałach np. w szkle?
Miałem propozycję żeby projektować w szkle i chciałbym tego spróbować. Ale pracuję też w materiale, który nazywa się gips polimerowy. Jest to masa, która przypomina ceramikę, można ją odlewać w formach. Działa jednak na nieco innej zasadzie, gdyż nie trzeba jej wypalać, dlatego jest odpowiednia do większych form. Cały czas z nią eksperymentuję i planuję wykorzystać ją przy produkcji oświetlenia.
Myślałem też o projektowaniu mebli oraz o systemach modularnych np. o płytkach architektonicznych na ściany, w których też można zastosować ceramikę. Wykonałem w tym zakresie projekt, który został pokazany kilka lat temu na London Architecture Week i chciałbym dalej coś w tym kierunku zrobić.
Czarna strona porcelany Bartek Mejor rzadko sięga po kolor. W jego pracach dominuje szlachetna biel. Jedynie czasami zastępuję ją czernią lub nasyconą czerwienią. |
Czy w pańskich projektach jest miejsce na kolor?
Jeszcze ucząc się w Bath wykonałem całą serię z barwionej porcelany, ale zawsze zależało mi bardziej na wydobyciu form, faktur. Wolałem pracę z porcelaną jako materiałem, który ma wypolerowane powierzchnie, bardziej szedłem w kierunku tego, jak załamuje się światło. Dlatego kolor w końcu odrzuciłem; wolę jak jest mniej niż więcej. Ale teraz pracuję nad oświetleniem i zastanawiam się nad włączeniem koloru do projektów.
Obecnie wielu polskich projektantów, którzy kształcili się za granicą, wraca do kraju, bo tutaj widzą większe możliwości. Czy tak jest faktycznie?
W Polsce jest pewien ferment. Dużo się dzieje, jest mnóstwo możliwości, wszystko się dopiero kształtuje, nie ma jeszcze takiej ukształtowanej sceny jak na Zachodzie. Cały czas otwierają się nowe galerie, sklepy z designem, organizowane są nowe festiwale i centra designu. Jest duże zainteresowanie, i to jest widoczne. Jestem ciekawy w jakim kierunku to dalej pójdzie.
Czy to znaczy, że polskie firmy też chętnie inwestują w polski design?
To jest ciekawe zagadnienie, gdyż istnieje całkowity rozdźwięk: z jednej strony jest ogromne zainteresowanie, mnóstwo wystaw i tak dalej, ale to się w ogóle nie przekłada na zamówienia. Zauważyłem, że poza garstką projektantów, niewielu ma możliwość realizowania swoich projektów we współpracy z przemysłem.
Z czego to wynika?
Może producenci obawiają się zaryzykować? Może uważają, że coś fajnie wygląda na wystawie, ale jest to jeszcze design niszowy, który się nie sprzeda?
Na Zachodzie to wygląda inaczej, czego sam doświadczyłem. Tam producenci chodzą po targach, szukają nowych projektantów, pomysłów i nie boją się ryzykować. Sam byłem zdziwiony kiedy Vista Alegre, portugalska firma z dwustuletnią tradycją, która jest marką raczej konserwatywną, jeśli chodzi o design, chciała produkować moje projekty. W Polsce jest raczej na odwrót, to projektanci muszą szukać producentów.
Ostre cięcie Mejor potrafi wydobyć ekspresję i dynamizm z pozornie statycznych obiektów. Reguła ta znalazła potwierdzenie w wazonie Prism. |
Czy ma znaczenie to, gdzie się pracuje?
Teraz coraz mniej. Będąc w Warszawie najwięcej projektuję dla firm angielskich. Granice przestają mieć znaczenie, także dzięki rozwojowi technologii, metod komunikacji, niemal wszystko można załatwić przez internet.
Czy jest jakaś firma, z którą chciałby pan współpracować?
A z jakimi firmami planuje pan współpracę w najbliższej przyszłości?
Tak jak wspomniałem, pracuję teraz nad serią lamp razem z pewnym włoskim producentem. Chciałbym także stworzyć z Ćmielów Design Studio kolekcję porcelany stołowej.