Były w niemal każdym polskim domu, ale mało kto doceniał ich prawdziwą wartość, a tym bardziej ich twórców. Dopiero niedawno figurki ćmielowskie, miniaturowe porcelanowe rzeźby, zyskały należne im uznanie.
Teraz przeżywają prawdziwy renesans. Sudanka, Dzik, Sowa, Arabka czy Pingwiny to tylko niektóre z licznej rodziny figurek ćmielowskich. Co najmniej jedną z nich każdy w swoim życiu widział, jeśli nie we własnym domu, to u sąsiadów, rodziny czy znajomych.
Henryk Jędrasiak, Mieczysław Naruszewicz, Lubomir Tomaszewski, Hanna Orthwein |
W latach 60. i 70. były tak powszechne jak meblościanki, na których najczęściej je stawiono. Ta popularność w tamtych czasach przysłoniła nieco ich wyjątkowość. Bo porcelanowe cacka były odważnym manifestem nowoczesnego projektowania, tyle tylko, że ujętym w małych formach. Dopiero teraz w pełni doceniamy zarówno figurki, jak i ich twórców.
Wszystko zaczęło się w połowie lat 50. w Zakładzie Ceramiki i Szkła Instytutu Wzornictwa Przemysłowego. Do stworzenia kolekcji porcelanowych figurek zatrudniono czwórkę rzeźbiarzy. Wszyscy byli w opozycji do komunistycznych władz, dlatego nie mogli się spełniać w swoim zawodzie. Natomiast wzornictwo było przez rządzących traktowane jako coś mało istotnego.
Nic więc nie stało na przeszkodzie, żeby Lubomir Tomaszewski, Hanna Orthwein, Mieczysław Naruszewicz i Henryk Jędrasiak zostali ceramikami. Żadne z nich nie miało wcześniej styczności z porcelaną, musieli więc pracę zacząć od nauki - poznać materiał, jego możliwości i ograniczenia. Musieli też poznać siebie nawzajem.
W 1999 roku Fabryka Porcelany AS Ćmielów wznowiła bowiem wytwarzanie figurek ceramicznych. Powstają według oryginalnych, starych wzorów i są, jak tamte, ręcznie malowane. |
- Na początku prym wiódł Henio. Był starszy od nas o dziesięć lat, bardziej doświadczony, studiował rzeźbę jeszcze przed wojną. Potem siły się wyrównały i byliśmy dla siebie partnerami - wspominał w jednym z wywiadów Tomaszewski. Decyzję, jak mają wyglądać przyszłe figurki, podejmowali już wspólnie.
Tomaszewski i Jędrasiak o pracy nad kolekcją napisali artykuł, który ukazał się w "Biuletynie IWP" w styczniu 1957 roku. Dziś jest on postrzegany jako manifest grupy młodych projektantów. Autorzy podkreślają w nim, że w pracy nad kształtem przyszłych "bibelotów" nie mogą opierać się na tradycji, bo ta promowała wzory estetycznie przestarzałe. Chcieli tworzyć rzeczy odpowiednie do współczesnych wnętrz, nowoczesne! Stąd proste kształty oraz miękkie, lekko geometryzujące linie.
Produkcja pierwszych figurek w krótkich seriach ruszyła w 1958 roku. Mimo ograniczonej dystrybucji i dość wysokiej ceny szybko się rozchodziły. Cztery lata później rozpoczęto produkcję na wielką skalę.
Figurki powstawały w największych wytwórniach porcelany w Polsce: w Wałbrzychu, Ćmielowie, Chodzieży, Jaworzynie Śląskiej, Katowicach-Bogucicach i Tułowicach. Porcelanowe bibeloty podbiły rodzimy rynek i dostrzeżono je także za granicą. Podczas Międzynarodowej Wystawy w Chicago zainteresowani ustawiali się po nie w kolejkach.
Do 1965 roku powstało ok. 120 wzorów. Potem każdy z artystów poszedł w swoim kierunku. Jednak przez dziewięć lat wspólnej pracy zdążyli udowodnić, że nawet zwykły bibelot, do tej pory nie dostrzegany, wręcz deprecjonowany, może być prawdziwym dziełem sztuki.
Dziś figurki z tamtego okresu stały się obiektami kolekcjonerskimi. Oryginały kosztują kilkaset złotych, ale zdarzają się też wyjątkowo rzadkie okazy, za które trzeba zapłacić znacznie więcej. Na rynku dostępne są także współczesne repliki. W 1999 roku Fabryka Porcelany AS Ćmielów wznowiła bowiem wytwarzanie figurek ceramicznych. Powstają według oryginalnych, starych wzorów i są, jak tamte, ręcznie malowane.
tekst: Anna Oporska;
zdjęcia: AS Ćmielów