Krzesła samorodne to jedne z najwcześniej powstałych przedmiotów użytku codziennego, które człowiek wymyślił i zaadaptował do swoich potrzeb. Wyprofilowane z pnia drzewa lub z kamienia, stanowią dziś punkt odniesienia dla wielu projektantów.
Kiedy w 2009 roku Karim Rashid zaprojektował fotel Kairo dla firmy Riva 1920, krytycy określili je jako awangardowe. W istocie jednak krzesło zamiast awangardy, stanowiło powrót do tego, co pierwotne. Sprowadzona do najprostszych kształtów forma siedziska została wydobyta z jednego kawałka drewna.
Najstarsze formy mebli były wykonywane właśnie w ten sposób. Krzesła wycinane z drewna, kamienia lub wykonane z brązu, cyny bądź gliny znane były już tysiąc lat przez Chrystusem. Wytwarzano je w ten sposób z braku bardziej zaawansowanych narzędzi, pozwalających na konstrukcję znanych nam współcześnie form krzeseł. Choć technika w końcu się rozwinęła, to tradycja mebli samorodnych była kontynuowana przez kolejne stulecia.
Szczególnie długo utrzymywała się wśród ludów Północy. W Norwegi na określenie krzeseł rzeźbionych z jednego bloku drewna stosowano termin kubbestol. Znajdowały się one w powszechnym użyciu od czasów średniowiecza i nie wyszły z użytku aż po wiek XX. Przyjęły się szczególnie w społecznościach rolniczych we wschodniej i południowej części Norwegii. Z tego względu dziś ich forma jest kojarzona głównie z norweską sztuką ludową.
Większość dawnych modeli była wykonana z drewna brzozy, ale zachowały się również przykłady wyrzeźbione z sosny, jarzębiny i osiki. Aby zmniejszyć naprężenia w materiale i zapobiegać jego pękaniu, krzesła były wydrążone w środku. Tak powstawała zewnętrza forma - skorupa, do której wystarczyło już tylko dopasowane rozmiarem siedzisko. Zwykle wykonane było z drewna sosnowego, bądź z tego samego rodzaju drewna jak pozostała część.
Z czasem rzemieślnicy zaczęli przykładać coraz większą uwagę do kształtu. Oparcie było profilowane, siedziska nabierały wyrafinowania, a szerokie połacie jednolitej, drewnianej powierzchni wręcz prowokowały do ich ozdobienia. Dlatego cały tył i podstawa często były płaskorzeźbione lub pokryte malowidłami. Najczęściej przedstawiano ilustracje ludowych podań i wierzeń. Minimalizm formy często kontrastował z nadmiarem zdobień, które jednak z biegiem lat stawały się coraz bardziej wysublimowane.
Prostota tych mebli miała w sobie coś naiwnego, ale i szalenie pociągającego. Nic dziwnego, że przetrwały przez stulenia w niemal niezmienionej formie. Dopiero współcześni designerzy przy zastosowaniu nowoczesnych materiałów i technologii, pozwolili sobie na twórcze reinterpretacje. Jako że tradycja mebli samorodnych najsilniej rozwinęła się w krajach skandynawskich, to właśnie projektanci z tego regionu świata najchętniej się do niej dziś odwołują, choć nie tylko.
B. Krzesło Flux, 2008 r., proj. Douwe Jacobs i Tom Schouten |
Francuz Pierre Paulin zaprojektował w 1960 roku krzesło o nazwie Mushroom - Grzyb. Mebel ten, to nic innego jak tapicerowana wersja norweskiego kubbestol. Wystarczyło zmienić materiał, a archaiczne siedzisko zamieniło się w nowoczesny fotel. Tym tropem poszli kolejni projektanci.
Eero Aarnio dzięki technologii rotacyjnego formowania plastiku - polietylenu o średniej gęstości - zaprojektował krzesło Focus. O krok dalej poszli holenderscy projektanci, Douwe Jacobs i Tom Schouten. Odwołując się do idei krzesła stworzonego z jednego kawałka materiału zaprojektowali niezwykłe krzesło Flux. Jest to jednoczęściowe, składane krzesło, wykonane z polipropylenu. Materiał charakteryzuje się wysoką odpornością na uderzenia, elastycznością i sztywnością. Stanowił on rozwiązanie dylematu: z czego zrobić krzesło łączące w sobie giętkość pozwalającą na jego składanie, i wytrzymałość, zapewniającą stabilność.
Inni projektanci pokazali, że nie trzeba jednak sięgać po syntetyki, żeby unowocześnić kubbestol. Åke Axelsson wykonał krzesło Zenit z lakierowanego na wysoki połysk drewna jesionu. Maksymalnie uprościł przy tym formę pierwowzoru, dzięki czemu uzyskał niezwykle nowoczesny efekt. Po drewno sięgnął także wspomniany Karim Rashid, pokazując, że prostota to najlepszy przyjaciel każdego projektanta.
zdjęcia: Norsk Folkemuseum, serwisy prasowe firm