Miasteczko Wilanów. Nowoczesne osiedle na obrzeżach Warszawy. Czteropiętrowe budynki nie przytłaczają masą betonu, dookoła spokój. Jest wytyczona sieć ścieżek rowerowych, Orlik z ogólnodostępnym placem dla dzieci, w budowie przedszkole i szkoła. Do pałacu i parku wilanowskiego rzut beretem, a i do Powsina z Parkiem Kultury i ogrodem botanicznym niedaleko. Kiedyś będzie tu wymarzone miejsce dla rodzin z dziećmi, uznali Ola i Kuba, gdy zaczęli się rozglądać za nowym mieszkaniem. Większym - bo ich synek Mateusz miał już prawie dwa lata, a w planach mieli następne dziecko - ale też koniecznie w okolicy przyjaznej dla dzieci.

Soft loft - salon   Soft loft - jadalnia   Soft loft - kuchnia
Salon
Beton, stal, deski - czyli komplet atrybutów loftowego wnętrza. A jednak nie brakuje tu ciepła. Głównie za sprawą kolorowych dodatków, puszystego dywanu na podłodze i światła, sączącego się zza białych płóciennych zasłon, ale nie tylko. Betonowa ściana nie jest jednolicie matowa. Lekkości dodają jej błyszczące elementy - to drzwiczki ukrytych szafek. Żyrandol zawieszony na obrotowej stalowej ramie to dalekie echo klasycznych pająków.
  Jadalnia
Stół, podobnie jak większość mebli w mieszkaniu, zaprojektował architekt. Blat, oparty na błyszczącej stalowej konstrukcji jest pokryty naturalnym fornirem z bielonego szczotkowanego dębu. Idealnie zgrywa się z podłogą w salonie, na której położono właśnie takie deski.
  Kuchnia
- Niewielka, ale superwygodna - ocenia pan domu. - Pojemne szafki pod sam sufit, wielki stalowy zlew, blat z kwarco-granitu Silestone i wszystko pod ręką. Fajne jest również to, że kuchnia, chociaż otwarta na salon, jest jednocześnie od niego odgrodzona ścianką. Dzięki temu nieunikniony kuchenny bałaganik pozostaje dla gości niewidoczny.

- Trafiliśmy tu, gdy dookoła trwała budowa - opowiadają. - W momencie kupna mogliśmy obejrzeć tylko makietę budynku, ale optymistycznie założyliśmy, że wszystkie nasze oczekiwania się spełnią. Życie pokazało, że optymizm się opłacił! Mieszkamy w świetnym miejscu, ładnym i bezpiecznym, mamy wymarzonych sąsiadów, a nasi chłopcy - bo jest ich już dwóch, od roku Mateusz ma młodszego brata Michała - na pewno nie będą narzekać na brak towarzystwa rówieśników.

Rozkład wybranego mieszkania wymagał zmian. Na szczęście, choć budowa budynku już się rozpoczęła, można je było przeprowadzić jeszcze na etapie planów. Kiedy więc odbierali lokal w stanie surowym, ściany stały we właściwym miejscu.

- I całe szczęście, bo inaczej byłaby tu prawdziwa rewolucja! - śmieje się Kuba. Oboje z Olą postanowili bowiem, że jedną z dwóch planowanych łazienek, o powierzchni 6,5 m², zamienią na niespełna trzymetrową, ale urządzoną w miejscu, gdzie miała być garderoba. - Takie rozwiązanie pozwoliło na powiększenie salonu aż o jedną trzecią - wyjaśniają. - A brak garderoby nie boli. Mamy dużo szaf, wykorzystaliśmy na nie każde zagłębienie w ścianie - dodaje Kuba.

Soft loft - korytarz   Soft loft - sypialnia
Hol
Elvis Presley widziany okiem Warhola nadaje ton, ale nie jest jedyną ozdobą tego fragmentu mieszkania. Równie efektownie wygląda zielony panel z lakierowanego MDF-u, na którym zawieszono ramki z rodzinnymi zdjęciami. Właśnie ten element wnosi tutaj kolor i ciepło. A elementy industrialne? Choćby stalowa rama przykręcona do lustrzanej ściany.
  Sypialnia
Łóżko z palet, będących dokładną repliką tych oryginalnych, używanych w transporcie, stanęło na tle pustej hali produkcyjnej. Fototapeta z jej zdjęciem to pomysł pana domu. - Udało się stworzyć wrażenie, że łóżko naprawdę stoi wewnątrz tej hali - opowiada. Zagłówek pokryty materiałem przypominających zamsz, nie psuje iluzji. Po prostu soft loft.

W chwili, gdy z kluczami w ręku stanęli w progu surowego jeszcze mieszkania, mieli już jego ogólną wizję. - Oglądając pisma wnętrzarskie, odnosiliśmy wrażenie, że najwięcej w nich stylu glamour. A my chcieliśmy inaczej. Żadnych ozdób, kryształowych żyrandoli, czy giętych nóżek. Miało być maksymalnie prosto, trochę industrialnie - opowiada Kuba.

- Powstało tylko pytanie, jak to zrealizować? Pomógł architekt, Adam Bronikowski z HOLA Design. Już pierwszy projekt, który nam przedstawił, okazał się trafiony. Taki jak chcieliśmy: soft loft. Właściwie pozostawało tylko zdecydować się na kolorystykę i dopracować szczegóły. Chociaż trzeba przyznać, że bez kłopotów się nie obyło.

Soft loft - pokój dziecka
Pokój dziecka
Jedyne pomieszczenie, do którego mebli nie robiono na zamówienie. Oryginalny, wesoły charakter nadają mu kolorowe naklejki na ścianach. - Gdy już ustawiliśmy meble, usadowiłem nad nimi zabawne stworki , które znalazłem w internetowej galerii Pakamera.pl - opowiada Kuba.

Największym - i chyba jedynym - problemem okazała się duża łazienka. Miała być funkcjonalna i pasować do utrzymanego w ascetycznej prostocie mieszkania, ale jednak bardzo kobieca. Bo z góry zakładali, że to będzie łazienka Oli. - Po pierwsze powstało pytanie: kabina prysznicowa czy wanna. Ja głosowałem za tym drugim, ale Ola się uparła: bez wanny ani rusz. I postawiła na swoim - wspomina Kuba.

- Wszystko, na co mogłem liczyć - śmieje się - to deszczownica nad tą wanną. No, ale tu decyzja zapadła szybko. Za to rozstrzygnięcie kwestii, jak wykończyć ścianę nad wanną, zabrało sporo czasu. Gdy już wybraliśmy Dziewczynkę z balonikiem, kopię muralu Banksy'ego, powstał problem, jak ją zainstalować. Przyklejenie grafiki pod szkłem odpadało - nie było sposobu, żeby wnieść do łazienki tak wielką taflę. Ostatecznie zamiast szkła zastosowaliśmy vivak, przezroczystą płytę z tworzywa sztucznego. Dała się zwinąć w rulon, który bez kłopotu zmieścił się w drzwiach.

Soft loft - taras
Taras
Tu nad głową jest tylko niebo - cieszą się gospodarze. Powierzchnia tarasu, 25 m², pozwalała urządzić na nim letni minisalon. Stolik, z blatem z 20-letnich desek z gruszy, został zrobiony na zamówienie. Białe ławeczki przyjechały z Danii. Już niebawem, gdy winobluszcz pokryje zielenią całą ścianę, siedząc na nich można się będzie poczuć jak w ogrodzie.

Gospodarze z góry zakładali, ze urządzenie mieszkania nie będzie standardowe, nic więc dziwnego, że wszystkie szafy i większość mebli zaprojektował tu architekt. Dziełem pana Adama jest także niezwykła konstrukcja, na której zawisł żyrandol w salonie. Umieszczone na suficie długie czarne ramię stało się prawdziwym znakiem rozpoznawczym wnętrza.

- A jednak mieliśmy sporo wątpliwości, gdy zobaczyliśmy ten projekt - wspomina Kuba. - Loft loftem, myśleliśmy, ale niemal trzymetrowa metalowa rama na suficie? Czy to nie zbyt wielka ekstrawagancja? Ryzyko się opłaciło. Ba, efekt nas zachwycił! Rama nie tylko świetnie wygląda, ale jest przy tym praktyczna. Jej tajemnica tkwi w tym, że jest ruchoma. Można ją obracać i przesuwać żyrandol w tę część salonu, którą akurat chcemy lepiej oświetlić. No i całość idealnie się wpisuje w styl, o który nam chodziło.

Soft loft - łazienka   Soft loft - łazienka
Łazienka pani domu
Jasne meble, pokryte naturalnym fornirem (dąb bielony szczotkowany) z białymi elementami z błyszczącego MDF-u, a na ścianie Dziewczynka z balonikiem, kopia muralu Banksy’ego. Całość bardzo kobieca, choć pasująca do soft loftowego charakteru mieszkania. Nie ma nawiercanych uchwytów. Zamiast nich efektowny drobiazg - silikonowe przyssawki, takie jak ta na szybie osłaniającej wannę.
  Łazienka pana domu
Urządzono ją w miejscu planowanej tu uprzednio garderoby. Jest malutka, zaledwie 2,8 m², ale zmieściła się tu duża kabina prysznicowa (80 x 110 cm). Wewnątrz niej, na ścianach czarna glazura, do złudzenia przypominająca kamień i efektowne zielone szkło lacobel.

Jednoznacznie industrialny styl wnętrza udało się nadać także sypialni. Tu na pierwszy plan wysuwa się łóżko - wygodny materac ułożony na paletach. Dla gospodarza, który sam je zaprojektował, to prawdziwy powód do dumy. - Zauważyłem podobne, przeglądając zdjęcia wnętrz loftowych - opowiada - a potem zrobiłem projekt. Rozrysowałem całość co do deski. To są dokładne repliki palet, mają nawet wypalone symbole, które stosuje się w transporcie!

- Pełen sukces - tak Ola i Kuba oceniają swoje mieszkanie. - Od strony funkcjonalnej wszystko gra, a i wykonaniu nic nie można zarzucić. Chociaż całkiem łatwo nie było - dodaje Kuba. - Zwłaszcza w momencie, gdy fachowiec od prac tynkarsko-malarskich zabrał swój sprzęt i... zniknął. Kończyłem więc jego robotę sam. Ale przynajmniej - śmieje się - mam dodatkowy powód do satysfakcji. I prawdę mówiąc, nie jedyny. Kiedy się okazało, że lista niezbędnych rzeczy, którą przedstawił nam architekt, niemal o połowę przekracza założoną sumę, zacząłem szukać możliwości kupienia wszystkiego taniej. Do maksimum wykorzystałem Internet i udało się zmieścić w budżecie. I to bez kompromisów!