Choć to już czwarte własne lokum projektantki wnętrz Lucyny Kołodziejskiej, wiele wysiłku włożyła, by wystrój mieszkania jak najlepiej spełniał oczekiwania całej rodziny. Zadbała też, by podobało się klientom, którzy tutaj przychodzą po inspiracje do swoich czterech kątów. Przy okazji Lucyna dała się poznać jako specjalistka od łączenia stylistycznych skrajności.

Kuchnia oddzielona od części dziennej wąską ścianką z płyty gips-kartonowej stylizowany na zabytkowy ludwikowski stół na giętych nogach i nowoczesne krzesła
Kuchnię od części dziennej oddziela wąska ścianka z płyty gips-kartonowej. Żeby za bardzo nie rzucała się w oczy, dostosowano ją do wyglądu pozostałych ścian w tym mieszkaniu. Została pomalowana na grafitowy kolor i zyskała stylowy biały próg. W jej wnętrze pomysłowo wkomponowano telewizor z ekranem LCD, który gdy jest niewłączony, idealnie wtapia się w ciemne tło. Do stylizowanego na zabytkowy ludwikowskiego stołu na giętych nogach Lucyna wybrała nowoczesne krzesła z wijącym się oparciem. 

Czy znajdzie się miejsce na fantazyjny perski kobierzec i do tego surową betonową ścianę? A może to wszystko podrasować starymi plakatami filmowymi, zdjęciami i malarstwem? Któż z nas nie przeżywał podobnych dylematów, zabierając się za urządzanie swojego gniazdka? Skąd mieć pewność, czy elementy "z różnych bajek" będą harmonijnie współgrały i nie dojdzie do wizualnego wstrząsu anafilaktycznego, który powali na ziemię nie tylko nas, ale na przykład odwiedzającą nas ciocię? Dlatego najchętniej stawiamy na bezpieczne, sprawdzone (by nie rzec "ograne") rozwiązania w swoich domach. No i przede wszystkim spójne pod każdym względem.

Takie podejście zdecydowanie nie interesuje projektantki i zarazem właścicielki tego gdańskiego apartamentu. Lucyna Kołodziejska po prostu uwielbia mieszać style! - Inspirują mnie kontrasty klasyki z minimalizmem czy starego z nowoczesnym. Choć dobrze odnajduję się np. w stylu skandynawskim czy francuskim, to jednak uważam, że naprawdę coś interesującego, świeżego powstaje dopiero na styku różnorodności. Cenię chłodną precyzję skandynawskiego designu, a jednocześnie ciągnie mnie do bogactwa arabskiej ornamentyki - wyjaśnia Lucyna.

Lampa Orca, autorstwa Polskich designerów Puff-Buff Rzeźbiona komódka z ciemnego drewna w strefie dziennej Korytarz w tym designerskim mieszkaniu. Stare filmowe plakaty
Stół w otwartej strefie dziennej subtelnie oświetla, a jednocześnie zdobi oryginalna, duża lampa Orca, autorstwa rodzimego duetu designerów spod znaku Puff-Buff. Jej niezwykły abażur został wykonany z czarno-białego elastycznego PCV (wymagającego samodzielnego nadmuchania), który projektantom skojarzył się z potężnym ciałem morskiego drapieżnika. W mieszkaniu Lucyny Kołodziejskiej harmonijnie mieszają się elementy nowoczesne z dawnymi (lub na takie stylizowanymi). Interesująco przedstawia się stojąca w strefie dziennej rzeźbiona komódka z ciemnego drewna, na której wyeksponowano dekoracyjne drobiazgi (niepozorny drewniany ptaszek, przypominający ludową zabawkę, to dzieło braci Bouroullec dla Vitry). Na tapecie w tradycyjny kwiecisty deseń dobrze wygląda nowoczesny obraz o morskiej tematyce. Korytarz w tym designerskim mieszkaniu nie jest tylko miejscem, przez które domownicy szybko przemykają, ale również zyskał pasującą do wystroju mieszkania estetyczną oprawę. Ściany stały się galerią gromadzonych przez właścicielkę autorskich, starych plakatów filmowych. Na neutralnym, grafitowym tle zawisły postery z filmu "Zelig" w wykonaniu Wiktora Sadowskiego oraz z "Dziecka Rosemary" Andrzeja Pągowskiego.

Ten oryginalny apartament ma jeszcze jedną ogromną zaletę - wyjątkowo malownicze położenie. Znajduje się na nowo wybudowanym luksusowym, zadrzewionym osiedlu położonym bardzo blisko nadmorskiego deptaka, parku i eurostadionu. - O krok od centrum Gdańska i Sopotu, do tego dojazd nie wymaga męczącego stania w korkach - dodaje zachwycona właścicielka. Prawdziwie wakacyjna idylla! A na dodatek dostępna dwadzieścia cztery godziny na dobę!

Za co projektantka zabrała się w pierwszej kolejności? Przede wszystkim zlikwidowała osobną toaletę, dzięki czemu łazienka zyskała trochę przestrzeni. Zmniejszyła hol wejściowy, bo umieściła w nim pomieszczenie gospodarcze z pralką (w estetycznej zabudowie z przeszklonymi frontami). Ważne były również potrzeby najmłodszego członka rodziny - córeczka otrzymała przestronny pokój tylko dla siebie. Jednym z priorytetów był funkcjonalnie zaaranżowany salon z otwartą kuchnią i jadalnią, a w nim wygodne sofy, na których wszyscy domownicy będą się mogli komfortowo rozsiąść.

To wnętrze wyróżnia nie tylko skłonność pani domu do miksowania nietypowych "składników". Jej gdańskie mieszkanie jest niczym magazyn pełen rzeczy o najwyższej klasy designie. Jako osoba profesjonalnie parająca się architekturą wnętrz, gospodyni czuje nieodparty pociąg do dobrze i pięknie zaprojektowanych przedmiotów.

Gabinet z betonowym sufitem Ściana w sypialni obłożona wzorzystymi płytkami dekoracyjnymi
W gabinecie, w którym Lucyna pracuje nad kolejnymi projektami wnętrz, przyciąga surowość niewykończonego betonowego sufitu przełamana miękkością i dekoracyjnością stylowej listwy sztukateryjnej. Jasnoszare ściany sprzyjają skupieniu (ożywiono je tylko plakatami filmowymi). Rolę typowego biurka przejął stylowy ludwikowski stół. W sypialni gospodarzy najbardziej przyciąga uwagę ściana obłożona wzorzystymi płytkami dekoracyjnymi ściągniętymi aż z Maroka. Położono je, nie stosując fug, po prostu łącząc je na styk, dzięki czemu wzór nie jest wizualnie podzielony. Nie ma tu tradycyjnej szafy z ciężkimi frontami - zamiast tego za szarą kotarą po prawej stronie znajdują się półki na ubrania.

Od kuchni przez jadalnię i salon aż do pozostałych pomieszczeń - wszędzie można się tu natknąć na meble, lampy i gadżety, których wzornictwo zdobyło uznanie na świecie. Lampy marki Foscarini, dekoracje marki Magis czy krzesła Masters z powyginanymi oparciami projektu słynnego Philippe'a Starcka to tylko niektóre z nich. - Mastersy, choć nie wyglądają, są wygodne. Wykonano je z tworzywa sztucznego, co przy małym dziecku w domu ma spore znaczenie - komentuje Lucyna.

- Nad stołem zawiesiłam wypełnioną powietrzem potężną Orcę, która adekwatnie do swojej nazwy przypomina kształtu tego ogromnego morskiego ssaka. Orca to niedoceniona w Polsce lampa będąca dziełem naszego rodzimego duetu Puff-Buff. Daje piękne światło, ma fajną formę i do tego bardzo przystępną cenę.

Kolejnym wypełnionym ikonami designu pomieszczeniem jest elegancka, nastrojowa łazienka zmysłowo połyskująca ornamentową mozaiką Bisazzy. Mroczna i ekstrawagancka, ma nieco buduarowy klimat, a blasku dodają jej szkarłatna lampa Campari sygnowana nazwiskiem Ingo Maurera i "brylantowy" stołek Marcela Wandersa (Kartell). Obok łazienki ulokowana jest nie mniej magiczna sypialnia. Jej wystrój opiera się na tak cenionym przez Lucynę kontraście: chłodny, surowy beton zestawiony z ciepłem bliskowschodnich malowniczych, bogatych wzorów płytek, którymi wyłożona jest ściana z łóżkiem.

Mozaika marki Bisazza w łazience Kabina prysznicowa naprzeciwko wanny
Łazienka została opracowana niemal z biżuteryjną precyzją i takim też blichtrem. Większość ściany nad wanną wyłożono elegancką, połyskującą jak szlachetne kamienie ornamentalną mozaiką marki Bisazza. Szare, betonowe płyty, którymi wykończono łazienkę trzymają jednak w ryzach tę bogatą stylizację i nadają jej szlachetności. Naprzeciwko wanny wygospodarowano przestrzeń na kabinę prysznicową (choć, jak przyznają, właściciele częściej korzystają z kąpieli w wannie). Oryginalną dekoracją ściany w kabinie jest wielkoformatowa czarno-biała fototapeta z nadrukiem zaśnieżonych szczytów, zabezpieczona przed działaniem wody.

- Szczególnie lubię łączyć elementy nowoczesne z orientalnymi, bliskowschodnimi, bo nic tak doskonale jak one nie ociepla minimalistycznych wnętrz. Podróżowałam po Egipcie. Zachwyciłam się również utrzymanym w tym samym duchu marokańskim rzemiosłem, a zwłaszcza barwnymi, niezwykle dekoracyjnymi cementowymi kaflami. Dlatego właśnie zdecydowałam się w sypialni na płytki, które przyjechały aż z Maroka - opowiada.

Wydawałoby się, że w tak dopracowanym wystroju mieszkania nie potrzeba już niczego więcej, by robiło niezapomniane wrażenie. Jednak projektantce czegoś jeszcze brakowało. Jako dyplomowany historyk sztuki wielką sympatię żywi nie tylko do oryginalnego wzornictwa, ale też do sztuki. Ściany w jadalni, gabinecie, a nawet korytarzu zapełniły się więc wyszukanymi przez Lucynę w łódzkim antykwariacie starymi plakatami filmowymi, autorskimi fotografiami i grafikami. Szczególnie interesująco przedstawia się kolekcja plakatów Jana Młodożeńca, którego pani domu bardzo ceni.

- Niedługo przymierzam się do zakupu kolejnych plakatów i obrazów. Martwię się tylko tym, że w końcu zabraknie mi ścian...