Z miłości do Krakowa
Jest przytulnie i nowocześnie, ale też z szacunkiem dla przeszłości. Szafka z wmontowanym radiem z lat 50. ubiegłego wieku czy okrągły stół, gięte tonetowskie krzesła i lampa nad nimi nawiązują do mieszczańskiej tradycji Krakowa.
Właścicielka mieszkania jako konserwatorka dzieł sztuki szukała swego miejsca w stolicy polskich królów, pełnej budynków z historią. W związku z zawodem często podróżuje w różne zakątki Polski, gdzie pracuje przy konserwacji malowideł ściennych. Stąd, gdy do sprzedaży trafiły mieszkania w budynkach, które nawiązują architektonicznie do zabytkowej zabudowy dawnych, XIX-wiecznych koszarów austriackich, nieopodal świetnie skomunikowanego Dworca Głównego, to było jak prawdziwe spełnienie marzeń.
Dodatkowo, znajdujące się w pobliżu dawne austriackie fortyfikacje Twierdzy Kraków mieszczą obecnie Muzeum Armii Krajowej oraz nową siedzibę Muzeum Fotografii. I choć kredytu oraz oszczędności starczyło zaledwie na 32 metry kwadratowe, to jednak - jak się mówi - lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu.
Funkcjonalność na 32 metrach kwadratowych
Martyna marzyła o wygodnym, nowoczesnym mieszkaniu, koniecznie z dodatkiem starych elementów wyposażenia, by choć trochę nawiązywało do miejsca, w którym się znajduje. I oczywiście urządzonym bez wydawania wielkich pieniędzy. Nie wiedziała, jak to osiągnąć. Na szczęście wiedziała jej przyjaciółka - architektka Anna Jurasz z krakowskiej pracowni Stellar Studio, którą Martyna poprosiła o pomoc w rozplanowaniu przestrzeni i aranżacji wnętrza.
Anna przeprojektowała mieszkanie tak, że na niewielkiej przestrzeni udało się pomieścić wszystkie niezbędne do wygodnego życia strefy: sporą kuchnię, salonik z jadalnią i sprytnie wydzieloną z reszty przestrzeni sypialnię. Osiągnęła to, usuwając większości zbudowanych przez dewelopera ścian.
Najtrudniejsze okazało się przeprojektowanie maleńkiej łazienki, tak by uczynić ją wygodną i stworzyć wnękę, która może pomieścić sypialnię. Ta oddzielona jest od reszty mieszkania jedynie umownie - ażurowymi, lnianymi zasłonami. Gdy są zasunięte, tworzą wyjątkowo przytulny kąt do odpoczynku, jednocześnie nie odbierając nic z niewielkiej przestrzeni mieszkania.
W strefie wejściowej architektka zaprojektowała niemal niewidoczną ze środka szafę wnękową. Jest na tyle duża, że oprócz ubrań mieści się w niej odkurzacz i mop.
Fioletowa kuchnia w duchu vintage
Niezwykła fioletowa kuchnia (kolor to pomysł pani domu) zajmuje sporą przestrzeń mieszkania. - Zanim wybrałyśmy odpowiedni fiolet, obejrzałyśmy kilkanaście odcieni przygotowanych przez stolarza - śmieją się przyjaciółki. - Miał być szlachetny, trochę retro, z klasycznej gamy barw. Nie było łatwo spełnić wszystkie te wymagania, ale ostatecznie obie jesteśmy zadowolone z efektu. Pięknie współgra ze ścianami pomalowanymi na off-white.
Kolor zaproponowany przez architektkę początkowo wydawał się gospodyni zbyt „beżowy”, ale po wstawieniu mebli i zawieszeniu zasłon przyznała przyjaciółce rację i zaakceptowała całość. Kuchenne szafki sięgają aż do sufitu. Ponieważ w górnych zastosowano przeszklenia ze szkła zbrojonego, nie przytłaczają one wnętrza, za to mieszczą wszystko, co jest niezbędne w domowym gospodarstwie i to nie tylko dla gospodyni, ale też licznie przybywających tu gości.
Życiu towarzyskiemu sprzyja także użyta na podłodze w całym mieszkaniu winylowa wykładzina LVT do złudzenia przypominająca parkiet ułożony w najmodniejszą teraz jodełkę francuską.
- Podłoga nie dość, że ładna, jest też całkowicie bezproblemowa - cieszy się gospodyni. - Kiedy coś się rozleje, wystarczy przetrzeć - tłumaczy Martyna. - To ważne, bo w moim zawodzie często miewam do czynienia z farbami. A te - jak wiadomo - lubią brudzić.
Salon z zieloną kanapą w roli głównej
Salon, bo i na niego znalazło się miejsce, to zielona kanapa obita miękką welurowa tkaniną. Ścianę za nią zdobi zaprojektowany i wykonany przez Martynę niezwykle dekoracyjny mural mieszający wszystkie barwy zastosowane we wnętrzu. Niewątpliwa dekoracją jest też stary, oryginalny żyrandol z lat 60. XX wieku zawieszony nad jadalnianym stołem oddzielającym kuchnię od salonu. Ustawione wokół niego krzesła także są oryginałami z ubiegłego wieku. Martyna znalazła je na jednym z targów staroci, które uwielbia odwiedzać „od zawsze”.
Mała łazienka w klasycznym stylu
Łazienka miała być klasyczna i ponadczasowa. Stąd ograniczenie palety barw do statecznych szarości i brązów. Duża przestrzeń pod prysznicem zapewnia prawdziwą wygodę i komfort. Po przeciwnej stronie, pod lustrem dodającym wnętrzu przestrzeni, miejsce znalazła zaprojektowana przez Annę szafka, w której - prócz ręczników, kosmetyków i środków czystości - zmieściła się normalnej wielkości pralka i kosz na brudną bieliznę.
Na użycie kamiennych płytek i ułożenie ich we wzór wpadła architektka, natomiast nietypowe baterie w kolorze „gunmetal” wybrała Martyna. Cały remont, choć trudno w to uwierzyć, trwał zaledwie dwa miesiące. Może dlatego, że panie świetnie się znają i darzą ogromnym zaufaniem, więc wszelkie decyzje zapadały bardzo szybko, a dzięki sprawdzonej ekipie stale współpracującej ze Stellar Studio prace przebiegały sprawnie.