Ta część miasta, w odróżnieniu od bardzo popularnego, wręcz obleganego Dolnego Sopotu, to prawdziwa enklawa ciszy i wytchnienia. Z dala od plaży i Monciaka, za to w pobliżu stoku Łysa Góra - idealnego miejsca dla wielbicieli sportów zimowych, oraz Trójmiejskiego Parku Narodowego. Komfortowe mieszkanie Sylwestra mieści się na parterze nowo wybudowanej luksusowej willi stylizowanej na tradycyjne sopockie domostwa z przełomu wieków.
Przy urządzaniu poprzedniego mieszkania Sylwester korzystał z pomocy projektantki Marty Sikorskiej. Gdy nadszedł czas na zmianę adresu, ponownie zaprosił ją do współpracy. Zarówno architektka, jak i jej klient uwielbiają wnętrza pełne ciepła i rodzinnej przytulności. Takie, które sprzyjają relaksowi i tworzą atmosferę intymności, w których miękkie przestronne sofy zachęcają do odpoczynku przy lekturze. Nie ma w nich miejsca na minimalistyczny chłód i bezosobowość supernowoczesnych form.
Przeciwnie, we wnętrzach pojawiają się bibeloty, dekoracyjne ramki czy ozdobne poduszki. Inspiracją dla projektantki jest przede wszystkim klasyczny styl angielskich domów, ale i styl skandynawski (jasne kolory, naturalne drewno). - Moja przygoda z projektowaniem zaczęła się od... meblowania domków dla lalek. Uwielbiam rzeczy bardzo dekoracyjne: gzymsiki, dekory czy boniowania, ale staram się zachować w tym niezbędną równowagę i nie przesadzić - mówi Marta Sikorska.
Apartament Sylwestra w angielskim stylu powstał z połączenia dwóch lokali. Ich łącznikiem jest niewielki wiatrołap z kolebkowym sklepieniem wykończonym cegłą - pomysł projektantki, dzięki któremu nowa willa zyskała staroświecki sznyt. Znaczną część przestrzeni mieszkalnej przekształcono w otwartą strefę dzienną, z rytmicznie ułożonymi jedna po drugiej sekcjami kuchni, jadalni i salonu.
Za przestrzenią kuchenną znajdują się drzwi: jedne prowadzą do łazienki, drugie do sypialni (pomiędzy tymi dwoma pomieszczeniami nie wstawiono żadnej przegrody). Po drugiej stronie open space'u, za strefą wypoczynkową, kolejne drzwi wiodą do pokoju muzycznego (właściciel jest zdeklarowanym melomanem) i gabinetu.
Przestronność tego otwartego układu części dziennej podkreśla jasna kolorystyka mebli i jednolita podłoga z bielonego dębu. Przez ogromne okna, sięgające od podłogi niemalże do sufitu, widać zadrzewione patio. To zielone, miłe miejsce relaksu, z którego szczególnie chętnie korzystają dwa szaro umaszczone koty brytyjczyki. Apartament jest znakomicie doświetlony, także dzięki przeszklonym drzwiom, przez które światło słoneczne wędruje swobodnie pomiędzy pokojami.
Upust swojemu zamiłowaniu do dekoracyjnych form Marta Sikorska dała w projekcie kuchni w angielskim stylu retro. Rasowej "brytyjskości", oczywiście poza kotami oraz kuchnią, dodają ramki ze zdjęciami zawodników polo oraz tapeta w kratkę na ścianie za telewizorem. Motyw cegieł (w kuchni zastąpionych imitującymi je białymi płytkami) powtarza się tu jeszcze w kilku miejscach: na sklepieniu wiatrołapu, w małej pozbawionej okien toalecie, a przede wszystkim w urokliwym zakątku - wnęce z siedziskiem "opatulonej" poduszkami, usytuowanej mniej więcej na wysokości kuchni i jadalni.
Tworzenie takich nastrojowych, intymnych kącików do leniuchowania to również znak charakterystyczny wnętrz sygnowanych przez architektkę. Podobnym upodobaniem darzy ona właśnie cegłę. Elegancki stół jadalniany, przy którym stanęły plastikowe krzesła Eamesów, został wykonany na zamówienie według rysunków architektki. Zastosowała tu ciekawe rozwiązanie - boczne szuflady na drobiazgi.
Dwa małe stoliki kawowe przy kanapie również robione na zamówienie, mają ten sam "patent". To zresztą nie jedyne meble projektu Marty Sikorskiej. Jej twórczej wizji zawdzięczają swoje powstanie również komoda pod telewizorem, szafeczka pod umywalkę w łazience połączonej z sypialnią, a nawet masywna wanna z ciemnego kruszonego marmuru.
- Uwielbiam projektować meble, szczególnie dopasowane do konkretnych, nierzadko nietypowych rozwiązań przestrzennych. Kręcą mnie wyzwania i trudności projektowe. Ubóstwiam zakamarki, tajemnice i nieoczywistości... Moje meble to indywidualiści, a czasem nawet ekscentrycy - opowiada z uśmiechem projektantka.