Ola czuła się jak żona marynarza, rozłąka stawała się coraz trudniejsza do wytrzymania, zwłaszcza kiedy na świecie pojawiła się córeczka Nicola. Przeanalizowali wszystkie za i przeciw i postawili na życie w stolicy. Początki nie były łatwe - pierwsze dwa mieszkania zupełnie nie spełniły oczekiwań: były za ciasne i w hałaśliwych miejscach.
Zaczęli więc szukać domu na przedmieściach, by żyć w otoczeniu zieleni i oddychać świeżym powietrzem. Ola marzyła o domku z ogródkiem na zamkniętym, strzeżonym osiedlu, żeby Nicola mogła wreszcie bezpiecznie jeździć na swoim różowym rowerku.
- Kiedy trafiliśmy na osiedle domów jednorodzinnych w Solcu pod Warszawą, poczułam się jak w scenografii serialu "Gotowe na wszystko". Otaczały nas białe wille z pięknymi, zadbanymi trawnikami - wspomina Ola. - Jedna z nich stała się moim wymarzonym białym domkiem.
Ola bardzo lubi zmiany, więc każde ze swoich czterech mieszkań urządzała trochę inaczej. Wrocławski segment był pełen ciężkich drewnianych mebli z Indii, w kuchni dominowała czerń. Dwa kolejne mieszkania, te w Warszawie, miały nowoczesny i raczej minimalistyczny wystrój.
Ale niezależnie od stylu zawsze były eleganckie i z klasą, bo Ola ma dobre oko i rękę do urządzania wnętrz. Skończyła kursy wnętrzarskie i hobbystycznie doradza znajomym.
Kiedyś pomagała koleżance wyszukiwać meble w pałacowym stylu i trafiła do Moniki Le Felic, właścicielki salonu z francuskimi meblami i dekoracjami Meubles de Charme.
Ola, chcąc urządzić w takim właśnie stylu swój dom, zapukała do Moniki. - Nie od razu wiedziałam, czy te meble będą pasować, bo koncepcja wnętrz dopiero zaczynała powstawać.
Dopiero gdy przywiozłam do domu katalogi od Moniki, pełne zdjęć cudownych mebli, tkanin i dodatków, zrozumiałam, że będą idealne. Najpierw zamówiłam stół i krzesła z litego drewna, ręcznie rzeźbione, specjalnie postarzane metodą poco vecchio. Tkaniny wybierałam w odcieniach szarości i kremów, brakowało mi odwagi, żeby bardziej zaszaleć.
Tymczasem Monika namawiała mnie na wzory, np. w scenki rodzajowe, oraz na eksperymenty z kolorami. Ma świetny gust, więc jej zaufałam. Na początek zdecydowałam się na kolor - len we wrzosowym odcieniu różu na siedziska dwóch krzeseł. Szybko pożałowałam, że nie dałam go też na oparcia. Potem dobrałyśmy jeszcze konsolki, stoliki, fotel, lustro, lampy i drobiazgi, takie jak poduszki w tkaninach z wzorem Toiles de Mayenne i trochę dodatków w pudrowym różu.
Skąd aż tak duża zmiana stylu? - Sama nie wiem. Może poczułam, że życie jest za krótkie na nudę. Odmłodniałam - opowiada Ola. - Chyba zapatrzyłam się na naszą Nicolę i jej kołderkę, poduszki, zabawki, rowerek w słodkich, dziewczęcych różach. Tak intensywne kolory w całym domu to byłaby przesada, ale stonowany, delikatny, lekko przydymiony odcień okazał się w sam raz.
Nowy styl aranżacji zadomowił się tu na dobre. Prostą, neutralną bazę do niego tworzą ciemnoszara sofa, minimalistyczny, zupełnie pozbawiony ozdób kominek w salonie oraz nowoczesna kuchnia. Rafał i Nicola również lubią te wnętrza pełne ciepłego klimatu.