Potrzeba naprawdę mistrzowskiego oka, żeby w ruinie dostrzec zalążek przyszłej świetności. Takim okiem dysponuje Maria Rosaria Bocciuni. Włoska projektantka po latach pracy jako scenografka teatralna oddała się projektowaniu wnętrz. Szlify zdobywała w rosyjskich pracowniach, potem przyjechała do Polski i założyła pracownię Palladio Interiors.

To, co nazywa się słowiańską duszą, chyba do niej przemawia, bo Maria właśnie na północ od Alp czuje się jak w domu. Z Polską bardzo się zżyła, ale zagląda też do sąsiadów. Właśnie czeska Praga była jej kolejnym przystankiem.

Kuchnia otwarta na salon w jasnej kolorystyce
Puf z aksamitu Ochrid
Nasza propozycja
Puf z aksamitu Ochrid
430 zł
Krzesło My Pop Design Richter
Nasza propozycja
Krzesło My Pop Design Richter
1099 zł
Sofa Adalia
Nasza propozycja
Sofa Adalia
2669 zł
Kuchnia z dyskretną zabudową i frontami szafek bez uchwytów jest eleganckim tłem salonu. Na ścianie obok regału wyeksponowano rzeźbę Antonino Sciortino.

Mieszkanie na ostatnim piętrze 117-letniej kamienicy

Specjalnością Marii jest wyszukiwanie zdewastowanych przestrzeni i nie tylko przywracanie ich do życia, ale zmienianie ich we wnętrzarskie perełki. Kolejny zew poczuła, kiedy po raz pierwszy wdrapała się na ostatnie piętro 117-letniej kamienicy w stolicy Czech.

Dwupoziomowy lokal nie był specjalnie obiecujący, ale miał jedną rzecz, która zdecydowała o jego losie - niesamowite światło. Kto jak kto, ale doświadczona pani scenograf wie, ile może ono zdziałać. Przez wcale nie największe okna mansardy słoneczny blask wlewał się do wnętrz obficie, ale bardzo miękko. Równomiernie rozproszony dawał malarski efekt. Tego się uchwyciła.

Robione na miarę łóżko zaprojektowała Maria. Kapy na łóżko i dodatki pochodzą ze sklepu NAP.

Projektantka postanowiła utorować słońcu drogę, zwłaszcza że mieszkanie miało jedną zasadniczą wadę - niskie sufity (2,4 m). Usunęła więc wszystkie zbyteczne ściany działowe, żeby światło mogło wniknąć jak najdalej do wnętrza. W balustradach klatki schodowej, prowadzącej na drugą kondygnację, zastosowała szkło.

Pokój do pracy na górnej kondygnacji z biurkiem włoskiej marki Guadarte. Dzięki szklanym balustradom wpada tam więcej światła.

Światło zaglądające w każdy zakamarek mieszkania nie mogło napotykać na swojej drodze agresywnych kolorów i form – takie było założenie. Paleta, jaką wybrała Maria, przypomina bardzo kobiecy, buduarowy „mood board”.

Dominacja pasteli we wnętrzu

Subtelne pastele, zestawione ze sobą, pokazują siłę niuansu: pudrowy róż, ecru, gołębi błękit, mocno rozcieńczona pistacja wpadająca w odcień nazywany duck egg, czyli kolor skorupki kaczego jaja.

Pastelowe dodatki w salonie
Poszewka, Gurli
Nasza propozycja
Poszewka, Gurli
9 zł
– W Polsce znalazłam świetną ekipę remontową, która sprawdziła się przy poprzednich projektach. Teraz wszędzie ich zabieram. Mieszkanie w czeskiej Pradze to także ich dzieło – mówi Maria.

Dalej beż, ciepła szarość, gdzieniegdzie błysk mosiądzu. Nie mogło być nic ciemnego, ostrego, wprowadzającego niepokojący efekt graficzny. Miało być jak w miękko wyłożonym damskim puzderku, ale niezbyt przesłodzonym.

Maria chciała stworzyć delikatną aurę relaksu. Ton całości nadała specjalnie wybrana do tego wnętrza tapeta włoskiej marki Wall & Deco - była jak wzornik koloru, nie tylko dla salonu, ale całej dwupoziomowej przestrzeni.

Salon w odcieniach pasteli
Tapeta Metropolis, Wall & Deco
Nasza propozycja
Tapeta Metropolis, Wall & Deco
Tapeta na ścianie włoskiej marki Wall & Deco nadała ton całej kolorystyce mieszkania. Lniana tapicerka kanapy Verzelloni i idealnie do niej dopasowane poduszki z salonu NAP. Na szafce lampa – Tato Italia.

Zadziwiające jest, że w tak jasnym wnętrzu stosunkowo mało jest bieli. - Byłaby tutaj za zimna - mówi Maria. - Zbyt laboratoryjna. Poza tym pomalowanie samego sufitu na biało, podczas gdy ściany są w odcieniu szarości, sprawiło, że sufit wydaje się optycznie wyższy. To właśnie jeden z jej najważniejszych trików.

Innym była rezygnacja z dużej lampy czy żyrandola w salonie. Zamiast tego na suficie zainstalowała tzw. techniczne oświetlenie w postaci czterech białych kostek. Kolejnym wyzwaniem były skosy zabierające wiele z użytkowej przestrzeni. Dlatego między innymi Maria wpadła na pomysł nietypowego zaaranżowania zasłon w oknach.

Salon z różowo-złotymi detalami
Stolik kawowy Kansas
Nasza propozycja
Stolik kawowy Kansas
1299 zł
Lampa Podłogowa Brass
Nasza propozycja
Lampa Podłogowa Brass
1149 zł
Część ściany działowej między pokojami zachowano i wbudowano w nią telewizor. Za tym ekranem mieści się pokój do pracy.

Zazwyczaj w skośnych, połaciowych oknach montuje się co najwyżej roletę. Ale to byłoby wbrew planowi, który przewidywał, że ma być delikatnie, kobieco, zwiewnie. Zasłony nie zwisają więc swobodnie, bo na skosach odcięłyby za dużo przestrzeni, tylko są wsunięte za specjalny drążek. Miękko wybrzuszają się, filtrują światło, otulają.

Poza krzesłami i kanapami wszystkie meble są projektu Marii. Ich cecha wspólna - nie rzucają się w oczy, stapiają z tłem. Zabudowa kuchenna jest prawie niewidoczna, bo fronty szafek pozbawione są wystających uchwytów, podobnie jak komoda w salonie.

Specjalnie zaprojektowany, oszczędzający miejsce stół jadalniany również nie rzuca się w oczy – został pobielony podobnie jak podłoga. Torując drogę światłu, Maria nie zapomniała o funkcjonalności przestrzeni. Na obu piętrach znalazło się miejsce na kącik do pracy. Szczególnie pomysłowy jest ten sąsiadujący z salonem.

Okrągły stół w salonie
Lampa wisząca Innermost Kapow
Nasza propozycja
Lampa wisząca Innermost Kapow
317 zł
Nad stołem, który Bocciuni specjalnie zaprojektowała do tego wnętrza, wisi lampa Bigoli marki Innermost.

Dolny gabinet oddziela od salonu tylko fragment ściany (wyburzenia ścian działowych nie były całkowite), za którą stanęło biurko. Z kolei od strony salonu na ten samej ścianie zawieszono telewizor. Światło dociera do pokoju pracy z kilku stron, a jednocześnie fragment pozostawionej ściany daje pracującemu poczucie intymności. Wisienką na torcie jest w tym wnętrzu kilka intrygujących designerskich przedmiotów oraz dzieł sztuki.

Autorem obrazu na ścianie pokoju do pracy jest Alek Slon. Biurko marki Guadarte ozdabiają włoskie lampy Estro. Całe krzesło projektantka owinęła tkaniną Threads marki GP&J Baker, żeby lepiej pasowało do kolorystyki wnętrza.

W kuchni na ścianie połyskują srebrzyste „łzy” - obiekty czeskiego artysty. To ozdoba, ale i dyskretna wskazówka, że w pobliżu mieści się strefa mokra kuchni. Nad stołem w części jadalnianej wisi zawadiacka lampa z nylonowych spirali. Tu i ówdzie połyskują detale w odcieniu jasnozłotym i miedzianym. Taki biżuteryjny blask… Wszak to mieszkanie zaprojektowano z myślą o kobietach.

Zabudowę kuchenną podobnie jak inne meble projektu Marii Bocciuni wykonała polska firma Armadio di Legno. Zamiast wystających uchwytów fronty szafek mają wycięte otwory. Złote naczynia pochodzą z BB Home.

Kto kupił pastelowe, kobiece mieszkanie?

Finał był jednak zaskakujący. Kiedy Maria wreszcie ukończyła swe dzieło, jak to ona – zawsze pod klucz, dała ogłoszenie o sprzedaży apartamentu. Przygoda dobiegała końca i projektantka gotowa była na nowe wyzwania.

Projektantka zadbała o jedność stylistyczną i konsekwencję w użyciu materiałów, kolorów, a nawet najdrobniejszych detali. Szuflady w łazience mają takie same uchwyty jak szafki w kuchni.

Jakież było jej zaskoczenie, kiedy krótko po anonsie, zadzwonił pewien mężczyzna i od razu kupił mieszkanie. - Zakochałem się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia, już w internecie. A w realu okazało się jeszcze lepsze - z uśmiechem mówi nowy właściciel, który przełamał stereotyp. Bo kto powiedział, że facet nie może pokochać pastelowego wnętrza?