Jaki może być powód, dla którego skłócona para postanawia mieszkać ze sobą nadal mimo rozstania? Odpowiedź jest prozaiczna - mieszkanie tak piękne, że żadne nie chce z niego zrezygnować.

"Sztuka zrywania" (2006) to komedia, ale bynajmniej nie romantyczna, bo to opowieść o rozpadzie związku, co do przyjemności nie należy. Szczególnie gdy ludzi łączą zupełnie przyziemne sprawy, które teraz trzeba poukładać na nowo. W przypadku Gary'ego (Vince Vaughan) i Brooke (Jennifer Aniston) chodzi o wspólne mieszkanie.

Kadr z filmu "Sztuka zrywania"

Kadr z filmu "Sztuka zrywania"

On pracował jako przewodnik po Chicago w rodzinnej firmie, a ona była menedżerem w galerii sztuki. Poznali się na meczu baseballowym. Zaczęli się spotykać, aż w końcu zdecydowali się na kupno wspólnego mieszkania. Razem je wyremontowali i urządzili. Jednak po kilku latach związku nie wszystko układa się idealnie. Zrywają ze sobą, ale żadne nie chce się wyprowadzić.

I trudno się dziwić - mieszkanie to istny apartament z przestronnym salonem, jadalnią, kuchnią i sypialnią. W wystroju połączono kilka stylów - retro, klasyczny i nowoczesny, co w efekcie dało ponadczasowy miks, pełen wyrafinowania i komfortu. Dominuje stonowana, ciepła kolorystyka. Ściany są w oliwkowym odcieniu, który ładnie się komponuje z ciemnymi drewnianymi podłogami.

"Sztuka zrywania" Filmowe wnętrza

"Sztuka zrywania". Filmowe wnętrza

W salonie, który z czasem staje się sypialnią Gary'ego, uwagę przyciąga efektowny kominek i meble w różnych stylach. Stoją tu dwie sofy - biała i czarna, skórzana, oraz dwa fotele w stylu lat 50. we wzorzystej tapicerce. Jest też klasyczny biały regał z dekoracyjnym gzymsem i komoda z ciemnego drewna.

Ściany zdobią liczne obrazy oraz szkice. Odzwierciedlają one zainteresowania Brooke, która nie tylko pracuje w galerii sztuki, ale także sama jest artystką. W rzeczywistości większość to prace autorstwa Francine Turk, współczesnej amerykańskiej artystki.

Pomieszczeniem, które budzi największy zachwyt, jest kuchnia. Jasne, przeszklone szafki sięgają po sufit. Stylizowane fronty mają kryształowe gałki. Blaty zostały wyłożone błękitnymi płytkami. Na środku króluje niezabudowana wyspa. Na niej - biały robot kuchenny marki KitchenAid stylizowany na lata 60. Wnętrze jest bardzo nowocześnie wyposażone, a do tego ma wdzięk tradycyjnych kuchni. Szerokim przejściem kuchnia łączy się z jadalnią.

Za wystrój wnętrz odpowiadała para scenografów: Daniel Clancy i Stephanie Gilliam. Udało im się wykreować mieszkanie, o które rzeczywiście warto walczyć. Ostatecznie jednak para, za namową przyjaciół, poszła na ugodę i mieszkanie sprzedała. Może inni znajdą w nim szczęście?